To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[Recenzja] Trangoworld Micro Lite
#1
OPIS PRODUKTU:

* waga: 712g
* rozmiary: 185x50x3 cm
* R-value: 3,41
* zastosowanie 4 - sezonowe

-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:

DATA RECENZJI:
03-08-2015, 20:37

Rok minął - czas na test.

POCZĄTEK

W czerwcu tamtego roku dostałem maila od gumiego z pytaniem, czy byłbym zainteresowany przetestowaniem maty samopompującej, bo taka możliwość dzięki nawiązaniu współpracy ze sklepem Climbshop.pl się pojawiła.
Akurat szykowałem wyjazd namiotowy, więc zgodziłem się bez szemrania :). Okazja do szybkiego, niemal natychmiastowego sprawdzenia sprzętu była oczywistą zachętą. Wszystko nabrało tempa i mata dotarła do mnie tuż przez samym wyjazdem, dosłownie w ostatni dzień. Już spakowanego TaR ProLite 4 zastąpiłem przedmiotem testu i wyruszyłem na cztery dni w góry, nie zaprzątając sobie głowy czymś co można by nazwać ''wcześniejszym wypróbowaniem'' W końcu to tylko mata samopompująca, a takich używałem od lat, więc żadnych niespodzianek się nie spodziewałem.
A jednak...

CECHA PRZEWODNIA

Pierwsza noc. Matę rozwinąłem, zawór odkręciłem i....nic. ProLite żony już się napełnił, a Trangoworld cieniutki, jak na początku. Patrzę na ten dziwny zawór, że może coś tam trzeba pogmerać, może podnieść, może przygnieść, albo przekręcić. Jakiś swobodnie obracający się zielony pierścień - nie spotykany w innych znanych mi samopompach - sugerował, że może jest tam coś czego nie wiem. Tutaj deszcz zaczyna padać, jeść się chce, zimno się robi, a ja gapię się w zawór i szukam, gdzie jest problem.
Nie znalazłem. Napompowałem matę ustami. Okazało się to nad wyraz łatwe. Pięć pełnych dmuchnięć i szóste ''na dobicie'', aby twardość była optymalna. Tutaj bardzo pomocnym okazał się ten tajemniczy zielony pierścień. Łatwo ująć go ustami, a zakręcając, czy odkręcając zawór nic nie przekręca się między wargami, powietrze wpompowane nie ucieka na zewnątrz.
Zagwostka i małe rozczarowanie. Mata samopompująca powinna się sama pompować i być jedynie dodmuchiwana dla pełnej twardości - jeśli zajdzie taka potrzeba. Tak to zawsze działało i tak zachowała się mata żony. Trangoworld Micro Lite niestety nawet nie drgnęła po odkręceniu zaworu - stąd początkowa konsternacja i zaskoczenie.
Niestety ta niechęć do ''samopracy'' pozostała cechą charakterystyczną maty właściwie do końca trwania testu. Na początku założyłem, że to pierwotne niedomaganie było wynikiem bardzo długiego przetrzymywania jej w stanie zwiniętym, gdzieś w magazynach. Miałem nadzieję, że może czas wyleczy rany, pianka nieściskana odzyska sprężystość i będzie to znowu mata samopompująca. Nie pamiętałem już, jak to było z innymi moimi samopompami, a też żadnej nie brałem w góry zaraz po zakupie. Zawsze troszkę wcześniej postały sobie w domu odprężone i potem w górach działały zgodnie z oczekiwaniem.
Trangoworld też ''w czasie wolnym'' leżała rozwinięta, z odkręconym zaworem, aby nabrać oddechu, przewietrzyć wnętrze i dać wewnętrznej piance możliwość swobodnego rozprężenia się. Niewiele to pomagało. Na każdym kolejnym wyjeździe, po wyjęciu ściśle zwiniętej maty z worka, mimo upływu czasu, jaki dawałem jej na zastanowienie, nie mogłem zauważyć jakiegoś wyraźnego sygnału chęci samopompowania. Zawsze musiałem, właściwie całą pojemność, wypełniać swoim ''chuchem'' nie mogąc się doczekać, aż zrobi to ona sama. Miałem takie doświadczenie z domu, gdzie mata wyjęta z plecaka, rozwinięta i schowana do szafy, gdzie trzymam ją z innymi w pozycji stojącej - wyciągnięta na kolejny wyjazd była niemal tak samo płaska, jak po rozwinięciu. Tak jakby pianka wewnątrz nie miała siły, aby się rozprężyć mimo otwartego zaworu.
Wymyśliłem sobie, że jej pomogę :). Zacząłem chować matę napompowaną ustami do pełna, z zakręconym zaworem, tak aby pianka była rozprężona maksymalnie, więcej niż dałaby radę sama się dźwignąć. To pomogło!
Mata po wyjęciu z plecaka, otwarciu zaworu, zaczęła w końcu sama wyraźnie rosnąć do stanu takiego, że wymagała jedynie dopompowania - identycznie jak w ProLite. Nadal jest nieco wolniejsza w swojej pracy, ale jest wyraźnie lepiej niż było. Widocznie pianka musiała być kiedyś tak mocno i długo ściskana, że nie była w stanie odzyskać swojej sprężystości sama, zwijana co jakiś czas znowu na kolejne pakowania. Jak postała sobie kilka dni maksymalnie rozprężona, otwarta - jakby wróciła do formy. Teraz po mocnym ściśnięciu potrafi sama wrócić do stanu poprzedniego... choć nie do końca.
Jeśli potrzymam matę kilka dni w worku, gdzie złożona w pół - wzdłuż długości i mocno zwinięta czeka na swój czas, wówczas proces ''samopompowania'' trwa tak długo, że nie mam cierpliwości, a też często czasu czekać na efekt zbliżony do zadowalającego. Pompowanie ustami jest niestety nadal nieobce macie Micro Lite. Jest właściwie standardem przy dłuższych wyjazdach.

MATA

Micro Lite wg. producenta waży 712 g. Moja kuchenna waga elektroniczna pokazuje nieco inne cyferki. Sama mata waży 732g, ale jest ona spięta dwoma paskami gumowymi, które dodają 6g, czyli waga netto samopompy wynosi 726g.
Do tego należy dodać worek. Waga twierdzi, że jest on ciężki na całe 21g.
Worek jest nieproporcjonalnie duży w stosunku gabarytów zwiniętej maty. Jest tak obszerny, że można by tam zmieścić niemal dwie Micro Lite.
http://www.tinyurl.pl/?ZRxSQYDY

Dlatego też na wyjazdy używałem worka od TaR ProLite 4. Mimo, że ten jest nieco cięższy (23g) i też za luźny, to jednak nadmiar materiału nie jest tak ogromny i nie plącze się w plecaku przeokrutnie :)
http://www.tinyurl.pl/?u4aiKZkV
http://www.tinyurl.pl/?riULW5uN

Worek TaR jest wykonany z grubszego, bardziej sztywnego materiału, a dodatkowej wagi dodaje plastikowy stoper na lince ściągającej.
http://www.tinyurl.pl/?moyhE2uW

Trangoworld użyło do uszycia swego pokrowca materiału lżejszego, bardziej ''lejącego'', co wydaje się rozsądne, ale zupełnie nie rozumiem rozmiarów worka, które są po prostu jakby ''po starszym bracie''.
http://www.tinyurl.pl/?WzqDTg17
http://www.tinyurl.pl/?8ehpOdHJ

Nie wiem też do czego ma służyć ten potężny pas pod workiem, bo jeśli do przenoszenia to chyba namiotu - nie maty o masie zaledwie 700g.

Wymiary maty wg. producenta to 185x50x3 cm. Mi moja rozwijana miara budowlana pokazała długość całkowitą (ze zgrzewanymi krawędziami obrzeża) aż 190cm (bez krawędzi - 188 cm).
Również szerokość okazała się nieco większa niż ta obiecana - 51,5 cm w najszerszym miejscu (sama mata). Na górze, w okolicy zaworu, miara wskazuje 43 cm, a u samego dołu mamy zaledwie 30cm.

Zwinięta Micro Lite tworzy rulon o średnicy nieco mniejszej niż ProLite 4. Dokładnej cyferki nie podam, bo ta zmienia się bardzo wyraźnie w zależności od miejsca pomiaru, czy też staranności zwijania. Zamiast tego, takie porównanie do średnicy Jetboila:
http://www.tinyurl.pl/?EHPZCie0

Trangoworld Micro Lite przed zwijaniem jest składana na pół, a że jej szerokość jest standardowa - identyczna z tą w ProLite - więc długość obu rulonów jest taka sama.
http://www.tinyurl.pl/?jjUTZA7a

Materiał pokryciowy po obu stronach maty wydaje się różnić jedynie kolorem. Obie strony są gładkie w dotyku, a wzory siateczki ripstop są identyczne.
http://www.tinyurl.pl/?65kyEiVR
http://www.tinyurl.pl/?98wAzcmE

To inaczej niż w Prolite, gdzie pokrycie górne jest zupełnie inne od tego spodniego. Dół maty jest wykonany z materiały szorstkiego, jakby grubszego, sprawiającego wrażenia bardziej odpornego na uszkodzenia i przebicia.

Aby przy grubości 3 cm zachować tak dobrą wagę - pianka maty jest oczywiście nacinana. Producent nadał nazwę swemu rozwiązaniu: ''Channel Cut Foam''.
Kanały prowadzone są równolegle do podłoża, dzięki czemu cała powierzchnia maty jest gładka, nie ma pozbawionych wypełnienia miejsc prowadzących do podłoża, nie widać pustych przestrzeni między pianką, jak to ma miejsce w ProLite 4.
http://www.tinyurl.pl/?oOovFCg7

Inna nazwa własna to ARTISTOP - pokrycie mające ponoć aż o 70% zwiększać właściwości antypoślizgowe maty. Ja nie zauważyłem zbawiennego wpływu takiego czegoś na moje zsuwanie się z samopompy w czasie snu. Jak jest skośnie pod spodem to zsuwam się podobnie, jak na innych matach :). Być może jest tutaj jakiś postęp, skoro producent się nim chwali, ale moje pastewne plecy nie wyczuły różnicy.

Jest też ROUNDLIP. Zawór z ruchomym, zielonym (higienicznym) pierścieniem, który wprawił mnie w spore zakłopotanie pierwszego wieczora, gdy po jego odkręceniu mata nie chciała się napompować.
http://www.tinyurl.pl/?6gcCRkoi

W praktyce ten zielony ustnik okazał się bardzo wygodnym do pompowania ustami, a sam wentyl bardzo wydajny. Pompowanie jest bardzo szybkie i tak samo łatwo da się wypuszczać powietrze z maty.
Ciekawym elementem całości jest kapturek zakrywający zawór. Chroni on korek przed pobrudzeniem, ale też jest wewnątrz karbowany - jak powierzchnia wentyla - więc nałożenie przykrywki uniemożliwia samoczynne odkręcenia zaworu. Co ciekawe, nawet odkręcony zawór uszczelnia się po nałożeniu na niego wspomnianego kapturka.
Zawór tej maty bardzo mi się podoba. Żaden inny, których używałem dotychczas nie był, w moim odczuciu, tak wygodny i przemyślany, jak ROUNDLIP.

Trangoworld Micro Lite ma kształt mumii. To obniża wagę całości niewiele ujmując funkcjonalności. ProLite to też mumia, ale nie tak radykalna :).
Micro zarówno w części dolnej - w nogach, jak i u góry zwęża się wyraźnie mocniej niż produkt Therm-a-Rest.
http://www.tinyurl.pl/?jQqNsATH
http://www.tinyurl.pl/?638RY0gG

UŻYTKOWANIE

Mata była używana do spania pod namiotami - w górach i na polach namiotowych, we wiatach, w schroniskach i w słowackich utulniach.
Brałem ją w Karkonosze, Góry Izerskie, Niżne Tarty, w Alpy, była w Andach i w Górach Elbrus (Iran).
Chronologicznie;
* czerwiec 2014 - marsz z namiotem przez Karkonosze wzdłuż granicy Polski i Czech
* lipiec 2014 - graniówka Niżnych Tatr
* sierpień, wrzesień - Alpy
* wrzesień, październik 2014 - Demawend
* listopad 2014 - wiatowanie w Karkonoszach i w Izerach
* grudzień 2014 - wiata w Karokonoszach
* styczeń 2015 - 2 x namiot w Górach Izerskich
* luty, marzec 2015 - Andy
* czerwiec 2015 - Tatry Niżne
* lipiec 2015 - Alpy

Używałem maty w lecie, wiosną i jesienią, ale także zimą. Współczynnik izolacji (Rv) określony przez producenta na 3,41 pozwala na całoroczne użycie Micro Lite. Nie spotkałem tej zimy naprawdę dużych mrozów w naszych górach, a też na lodowcu w Alpach nie było zimniej niż -11*C. Za to w Andach, w wyższych obozach, noce były naprawdę zimne i mimo że nie miałem termometru, to z doświadczenia przekonany jestem, że było dużo poniżej minus 15 stopni Celsjusza. Mata poradziła i zapewniła w miarę komfortowy sen.
Również w innych warunkach - zdecydowanie cieplejszych - spało mi się na Micro Lite dobrze. Grubość 3 cm to naprawdę sporo, aby dobrze odizolować od podłoża i wszelkich nierówności. Komfort leżenia jest bez porównania wyższy niż na jakiejkolwiek karimacie na jakiej przyszło mi spać, uwzględniając nawet gruby materac TaR RidgeRest Solar.

Micro Lite okazała się odporna na przebicia, przy zachowaniu oczywiście minimum starań o sprawdzenie podłoża. Niestety w Andach ostatnią noc przespałem na flaku pozbawionym powietrza. Jak potem przeanalizowałem całe zdarzenie, całą winę za zaistniałą sytuację mogę przypisać wyłącznie sobie, swojemu zmęczeniu, sennemu, niemal półprzytomnemu operowaniu nożem, co skutkowało przebiciem maty. Dziurę zlokalizowałem już w kraju i zakleiłem kroplą kleju McNett Seam Grip.
http://www.tinyurl.pl/?sMAYHetG
http://www.tinyurl.pl/?UKef0uxM
Mata jest znowu sprawna, jak na początku - o żadnym ubytku powietrza nie ma mowy.
Nie zmogły też maty wysokie temperatury. Zdarzyło mi się niekiedy zapomnieć o odkręceniu zaworu przy nocnym wyjściu na szczyt w Alpach, czy w Andach, a po wschodzie słońca wnętrze namiotu potrafi się rozgrzać do naprawdę konkretnych wartości. Mimo mojej niefrasobliwości nic na szczęście się nie rozkleiło, nie wybrzuszyło, ani nie rozwarstwiło.

O użytkowaniu przeze mnie maty Trangoworld Micro Lite można poczytać szczegółowo w wątku dedykowanym całej akcji:
http://ngt.pl/forum/test-sprzetu-trangow...621,1.html

To tylko 2 strony i nie ma chyba sensu tutaj się więcej rozpisywać na ten temat, bo i tak nie będzie dokładniej niż tam, a test już staje się przydługawy ;).

PODSUMOWANIE

Trangoworld Micro Lite to dobry produkt. Stosunek wagi do oferowanej izolacji i komfortu jest całkiem udany. Jest mata trwała, mała po spakowaniu i ma fantastyczny zawór, co naprawdę znacznie ułatwia pompowanie. No, ale właśnie pompowanie, a właściwie kłopoty z samopompowaniem kładą się niestety głębokim cieniem na przedmiocie testu.
Dlatego też tak dużo miejsca w teście poświęciłem temu aspektowi, bo już w założeniu samopompa, która się sama nie pompuje nie pasuje do tego określenia. To podstawowy i właściwie jedyny problem testowanej przeze mnie maty. Dziś nie ma dramatu, ale początki były słabe, a i teraz nie jest to takie samopompowanie, abym mógł powiedzieć, że jest bezproblemowo.
Może pecha miała mata, że była na bieżąco porównywana do ProLite 4.
Produkt TaR nie dość, że lżejszy, grubszy, w mojej ocenie minimalnie lepiej izolujący od podłoża, to jeszcze zawsze szybciej i pełniej napełniał się powietrzem. Pomijając warunki specyficzne, jak wysokie góry z silnym mrozem, gdzie obie maty bezwzględnie trzeba było pompować ustami od początku do końca (i tutaj Micro Lite wykazywała swoją przewagę) - w każdej innej sytuacji ProLite od TaR-a zdecydowanie szybciej i chętniej brał się do roboty po wyjęciu go z plecaka, a do tego robota była zawsze pełniejsza :).

Jest Trangoworld nieco tańszą matą od obecnego następcy ProLite 4, ale trudno powiedzieć o niej, że jest tania. Cena bliska 400 zł, jaka można zobaczyć w niektórych sklepach to całkiem sporo. Z drugiej strony jest to zawsze mniej niż wspomniana konkurencja, izolacja od podłoża jest niewiele gorsza* i waga też do zaakceptowania. Biorąc pod uwagę, że może inny egzemplarz nie będzie tak oporny z samopompowaniem (?), to trafiając na promocyjną ofertę warto pochylić się nad matą Micro Lite, jako tańszą alternatywą dla uznanego gracza ze stajni Cascade Designs.
Produkt Trangoworld jest doskonale wykonany, niezawodny, absolutnie godny zaufania. Świetna konstrukcja zaworu ułatwia pompowanie, ale również szybkie zwijanie maty. Materiał zewnętrzny nie chłonie wody i schnie błyskawicznie. Nawet zmoczona po ''mokrej nocy'', zwinięta i noszona cały dzień w worku, Micro Lite wysycha zaraz po jej rozwinięciu i napompowaniu.

Wady:
- nie do końca satysfakcjonująca szybkość samopompowania

Zalety:
- rozsądna waga, bardzo niewiele odbiegająca od danych producenta
- świetna jakość wykonania
- doskonała konstrukcja zaworu
- trwałość i niezawodność
- małe rozmiary po spakowaniu
- bardzo szybkie wysychanie po zamoczeniu
- komfort leżenia na różnorakim podłożu

Jeszcze dwa linki.
Ten do oficjalnej strony produktu, gdzie mata jest umieszczona w zakładce Mountaineering-Expedition:
http://www.tinyurl.pl/?eyxpxNmh

i do mojej strony na Picasa:
http://www.tinyurl.pl/?eRZ6z9Kl



*moja mata ProLite 4 w wersji woman miała wg producenta Rv na poziomie 4,1. Obecny produkt ProLite Plus określany jest na 3,4 - praktycznie tak samo jak Micro Lite. Poprzedni, nieco cięższy, miał Rv = 3,8.



Odpowiedz
#2
Wychodzi na to że całkiem fajna mata niesamopompująca :)
Trangoworld chyba powinien zmienić nazwę na ''materac pompowany''.
Szkoda trochę, bo produkt jawi się całkiem godnie, ale za te pieniądze jednak wolałbym dopłacić do TaR.

Odpowiedz
#3
Rytmar, dziękuję. Po raz kolejny 100% solidność.

Stare NGT było jak stary dobry narkotyk. Nowe - jak syntetyk nowej generacji - daje w czapę jeszcze mocniej  ;)
Odpowiedz
#4
W ciągu tygodnia przejmę matę od Rytmara i też zamierzam ją pociorać. Jakby co to mata będzie u mnie

Odpowiedz


Skocz do: