To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[MSB] Mały Szlak Beskidzki -relacja i wątek sprzętowy
#21
Gratulacje!

Po obejrzeniu zdjęć mam nieodparte wrażenie jakbym tam całkiem niedawno był... ;-)
Do punktu 2 - przez Rabkę prowadzi oczywiście GSB.
Na Leskowcu namiot warto rozbić na szczycie z którego są piękne widoki. W razie czego do schroniska niedaleko, więc można połączyć potrzeby cywilizacyjne z biwakowymi.

A jak się spisał namiot? Małe podsumowanie sprzętowe...?
-------------------------------------------
Yatzek - nadworny tester NGT.pl :)

Odpowiedz
#22
Ja muszę powiedzieć, że przyjęcie tak na Leskowcu jak i na kudłaczach dla mojej ekipy było wzorcowe i bardzo miło wspominam noclegi w tych miejscach.

Odpowiedz
#23
Spałem w schroniskach na Leskowcu i na Kudłaczach i też nie mam zastrzeżeń.
Na Kudłaczach rezerwacja z ekipą, na Leskowcu z marszu ja +1.
Przedwczoraj kimałem pod namiotem na szczycie Leskowca. Ale wiało... :)
-------------------------------------------
Yatzek - nadworny tester NGT.pl :)

Odpowiedz
#24
To i moje 0,03 zł o tych schroniskach (szedłem MSB w październiku zeszłego roku):

- Leskowiec - pierwsza klasa, dotarliśmy tam grubo po zmroku (ok. 22-23) i mimo wszystko znalazła się dla nas gorąca zupa i wrzątek. I ogólnie zostaliśmy przyjęci bardzo miło.

- Kudłacze to już zupełnie inna historia. Byłem tam już wcześniej w lutym i w obu przypadkach nastawienie właścicieli było na zasadzie ''po co tu przyszliście w środku tygodnia i poza sezonem?'' - miałem wrażenie, że po prostu tam przeszkadzamy. Ja to schronisko staram się omijać z daleka.

Odpowiedz
#25
Też miałem okazję nocować na Kudłaczach i nie tylko ja z wówczas tam obecnych wędrowców odniosłem wrażenie, że jesteśmy tam zbędni. Może wynikało to z faktu, że wówczas odbywał się tam remont, przez co załoga była poddenerwowana, niemniej dano nam to odczuć.

Odpowiedz
#26
Chwilkę mnie nie było, ale już wyjaśniam:)

@Yatzek
Oczywiście pisałem o GSB, drobne przejęzyczenie. Nie zmienia to jednak moich wątpliwości co do zakończenia/początku szlaku na Luboniu.

Schronisko Leskowiec i jego obsługę także oceniam bardzo pozytywnie, z tym jednak zastrzeżeniem, że dopiero od momentu opłacenia noclegu. O Kudłaczach podtrzymuję.

Z tym podsumowaniem sprzętowym po krótkim, 6-dniowym wypadzie latem w nietrudnych górach mam dylemat jaki to sens. Zwłaszcza, że chodziłem tylko w zwykłych krótkich spodenkach i tanich plastikowych koszulkach, które zawsze śmierdzą tak samo:P A tak serio to sprzęty widoczne na zdjęciach sprawdziły się właściwie w 100%. Plecak oczywiście za duży i za ciężki (Wisport Reindeer 75), ale tu nie miałem pola manewru, bo w Futurę 40 ze względu na właściwie brak możliwości troczenia namiotowo-biwakowo się nie spakuję. Pozostałe sprzęty też raczej podstawowe (wychodzi, że w sporej części Dec, ale od lat całkowicie wystarcza na moje potrzeby). Rewelacyjnie sprawdził się kapelusz! Nie dość, że chronił czerep od tych 30-40 st. (cholera wie ile ich tam było), to jeszcze nie raziło:)
Ale nie ma co, przydałby się w końcu recenzje paru rzeczy:)

O namiocie napiszę zaraz w dedykowanym wątku.

P.S. Tak mnie teraz naszło: to przesiadywanie w gondoli to nie żaden wandalizm, tylko najlepsze miejsce (a może przeciwnie?), które przyszło nam do głowy żeby przeczekać burzę, zresztą za zgodą właściciela, który podjechał sprawdzić czy wszystko jest dobrze zabezpieczone.

Odpowiedz
#27
Na Luboniu przynajmniej jest schronisko, więc jest opcja noclegu przed lub po. Oczywiście byłoby miło, gdyby wschodni koniec MSB był skomunikowany tak, jak zachodni Bielski w Straconce. Rabka wydaje się logicznym końcem, a nie dochodząc do trasy GSB, nie kolidowałaby z nim.

O namiocie napisałeś jasno i wyraźnie. Dokładnie to, co chciałem wiedzieć :)
Dzięki!
-------------------------------------------
Yatzek - nadworny tester NGT.pl :)

Odpowiedz
#28
Jako, że w tym roku udało mi się przejść ten szlak w całości to skrobnę słów kilka na temat szlaku i sprzętu potrzebnego na niego moim zdaniem.
Przejście realnie zajęło nam 7 dni. Jednak robiliśmy szlak na dwa razy: cztery dni w lipcu i trzy dni we wrześniu. Było to spowodowane tym, że coś mi wlazło w kark i wolałem się doprowadzić do stanu używalności jak najszybciej. I wrócić w dobrym zdrowiu, nie widziałem sensu w napieraniu na siłę.
1. Noclegi. Właściwie szlak można przejść w oparciu o wiaty i nocowanie pod dachem. My za każdym razem mieliśmy ze sobą tarp i użyliśmy go tylko raz, do tego aby zrobić osłonę od wiatru we wiacie na Kiczerze. Nam noclegi wypadły kolejno:
Kiczera nocowanie we wiacie. Wiata jest obszerna i miejsca było w niej aż zanadto. Doskonale chroni ona przed warunkami pogodowymi. Dobre miejsce na alter zlot w wersji mini i na biwakowo. Jedynie jest problem z dostępem do wody.
Nocleg drugi wypadł nam pod Leskowcem w schronisku. Mnie miejsce przypadło do gustu. Lubię gdy gospodarz nie jest nachalny w stosunku do gości. Na samym leskowcu jest wiata, w której można spokojnie się przespać.
Nocleg trzeci złapaliśmy w Zembrzycach. Dokładnie był to hotel socjalny, który kiedyś był hotelem sportowym. Znajduje się on przy stadionie. Jeśli chodzi o warunki sanitarne to miejsce było nieco hardcorowe. Także co wrażliwszym nie polecam. Sam nie wiem czy ponownie zdecydowałbym się na spanie tam. Jednak dostaliśmy pokój, klucze do niego i możliwość skorzystania z łazienki, trzeba było to robić jak najostrożniej i koniecznie w klapkach. Mimo, że współlokatorzy przejawiali zamiłowanie do napojów procentowych, to w stosunku do nas byli grzeczni i uczynni.
czwarty nocleg wypadł nam aż na Kudłaczach. W pierwszym wariancie odpuściliśmy odcinek między Palczą a myślenicami. A na tym odcinku właśnie kilka km za palczą jest całkiem fajna wiata, w której można spokojnie przenocować. Mimo złych ocen w NPM nasze wrażenia z Kudłaczy były bardzo pozytywne. Gospodarze przyjęli nas życzliwie, nienachalnie dotrzymywali nam towarzystwa i następnego dnia załatwili nam transport w okolice Zakopianki, bo właśnie wtedy musieliśmy przerwać pierwszy etap naszej wędrówki w związku z moją przypadłością karku.
We Wrześniu zaczęliśmy marsz od pominiętego odcinka między palczą a Myślenicami. ponownie dotarliśmy na Kudłacze i zostaliśmy rozpoznani przez gospodarzy. Powitali nas jak starych znajomych i nawet chcieli abyśmy zostali na jeszcze jeden nocleg. Jednak nam zależało na skończeniu trasy tym razem i następnego dnia ruszyliśmy w dalszą drogę.
Drugi nocleg to Kasina Wielka w agroturystyce. Warunki bardzo dobre. Dostęp do kuchni ciepłej wody i wszelkich wygód domowych pieleszy. Nasza miejscówka była zlokalizowana przy bocznej drodze, którą szlak dochodzi do drogi Kasina Mszana Dolna. patrzcie na domy po prawej, są tam szyldy informujące o noclegach.
Za Mszaną na złotych wierchach jest mini wiatka, która może posłużyć jako bardzo awaryjne schronienie.
2. zaopatrzenie:
moim zdaniem nie należy przesadzać z ilością branego jedzenia. Uzupełnić zapasy można praktycznie codziennie. Sklepy są kolejno w: Krzeszowie Górnym, Zembrzycach, Myślenicach, Kasinie Wielkiej i Mszanie Dolnej. W Myślenicach i Mszanie zaraz przy szlaku są przyzwoite lokale z kebabami i ciepłymi napojami.
3. Szlak jest bardzo dobrze jak na moje oznaczony. Nie mieliśmy żadnych problemów nawigacyjnych. Moja opinia nie dotyczy tylko odcinka robiącego pętlę dookoła Kasiny przez Śnieżnicę. My poszliśmy przez miejscowość aby spokojnie zrobić zakupy.
4. Wodę zdobywaliśmy kolejno: prywatny dom w Porąbce, toaleta na górze Żar,, toaleta w zajeździe na Przełęczy Kocierskiej, A dalej korzystaliśmy ze sklepów i kranów w miejscach noclegowych.
5. Sprzęt: Miałem ze sobą za pierwszym razem osprey exos 48, za drugim razem exos 34. Po wędrówce dochodzę do wniosku, że spokojnie za pierwszym razem mogłem zabrać także ten mniejszy. Ale ten większy to nowy nabytek i chciałem nacieszyć się nową zabawką. :D
Za pierwszym razem plecak z jedzeniem, zapasem wody, paliwem i dopiętymi kijami ważył niespełna 12 kg Mógł mniej. Zabrałem za dużo słodyczy w stosunku do tego jak często mogłem uzupełnić ich zapas. Nie potrzebnie zabrałem kartusz. Kuzynka także miała własny. Ale oba były napoczęte i woląc dmuchać na zimne i nie cierpieć z powodu braku paliwa kartusze zabraliśmy oboje.
miałem także hamak i właściwie niepotrzebnie. Użyłem go tylko jako prześcieradło w hotelu socjalnym w Zembrzycach. Zrobiłem to w celu higienicznej izolacji od brudnego łóżka.
Za drugim razem dobór sprzętu uległ nieznacznym zmianom i plecak ze wszystkim ważył ok 10 kg.
Zabranie tarpu było dobrym wyborem między wagą a zabezpieczeniem przed niespodziewanym biwakiem.
Ponownie o tej porze roku termos okazał się niepotrzebny i całe szczęście go nie zabrałem.
kuchenka i garkuchnia przydała się kilka razy i umożliwiała uniezależnienie się od jadłodajni w kilku przypadkach.
Niskie TNF hedgehog IV gtx okazały się strzałem w dziesiątkę. Nogi mimo membrany i upałów miały zapewniony bdb komfort. but okazał się na tyle komfortowy, że nigdy nie miałem problemu z przemęczonymi stopami, pęcherzami czy nadmiernym zapoceniem. Podeszwa jest na tyle mięsista, że kamienie na tego typu szlaku nie miały możliwości gnieść w spody stóp. Dodatkowo buty są jak dla mnie mega stabilne i nie mają tendencji do tego aby stopa w nich podwijała się do środka na nierównościach. Przy tego rzędu obciążeniach buty były odpowiednim wsparciem nóg.
Co do doboru ciuchów to na tyle indywidualna sprawa, że nie widzę sensu w pisaniu o tym.
Śpiwór miałem Cumulus ll 300, bo to najcieńszy z moich śpiworów i najlżejszy. Ale przy tych warunkach wystarczył by mi nawet worek z 125 g puchu.

Jeśli coś jeszcze was interesuje to pytajcie.
---
Edytowany: 2015-11-07 09:43:21

Odpowiedz
#29
rewelacja, trzeba będzie go kiedyś zrobić, bo Beskid mały mi najbliższy

Odpowiedz
#30
@Alien ja miałem podobne wnioski, wręcz blizniaczo podobne ;)
Była szansa sensownego przebiegu szlaku. I raczej tyczyło się to GSB, który mógł przebiegać z Rabki na Luboń i dalej do Jordanowa wspólnie z niebieskim.
Niestety PTTK przeznakowało GSB ze Skawy do Jordanowa ,,likwidując'' asfalt.
Wbrew opinii Bartka od Bielska aż do zejścia z Leskowca nie ma żadnego sklepu (być może funkcjonuje w wakacje sklepik przy zaporze w Porąbce). Czyli dwa dni dosyć szybkiego marszu z postojami, zdjęciami etc. Jeżeli ktoś chce dlużej biwakować, zaczyna trasę popołudniem etc. to trzeba mieć szamę na 3 dni lub stołować się w karczmie/schronisku.
Woda jest np. na podejściu/zejściu z Chrobaczej, na zejściu z Leskowca, przed Krzeszowem etc.
Miejsca te wyszczególniłem w mojej relacji na outdoor.org
---
Edytowany: 2015-11-12 16:02:15
-------------------------------------------
wynik mierzy czyny

Odpowiedz
#31
PRS
Może źle się wyraziłem. Nie jest tak, że codziennie można uzupełnić zapasy w każdym dowolnym miejscu, wbrew temu co napisałem. Ale ja na ten przykład miałem jedzenie z sobą na kolacje i śniadania na cały msb w plecaku i to było niepotrzebne. A ten dystans do Leskowca dla wprawnego piechura zaczynającego o poranku jest do przejścia w jeden dzień. Dodatkowo jakieś drobne zakupy w postaci słodyczy i napojów są do zrobienia na Żarze.

Odpowiedz
#32
Barsus mnie to jest tzw. ,,rybka'' bo zazwyczaj przywożę jeszcze kupę żarcia do domu.
Ale są ,,zawodnicy'', którzy bardzo dużo jedzą i nie wyobrażają sobie kolacji bez zjedzenia pół bochenka chleba ;)
Do sklepu w Krzeszowie jest 44 km, 1910 m w górę i 1840 w dół.
http://mapa-turystyczna.pl/route/zxxx
Do Leskowca niewiele bliżej bo 37 km, 1820 m pod górę i 1360 m w dół.
To właśnie nie odległość a różnice wzniesień najbardziej dają się we znaki... kolanom. Oczywiście Leskowiec jest jak najbardziej do zrobienia w jeden dzień bo już (lub aż ;) ) za (pierwszą) Potrójną idzie się w zasadzie ,,granią'' co w przypadku tego szlaku oznacza, że nie schodzi się w dolinę rzeki. Ale to od naprawdę świtu do zmierzchu, bez robienia zdjęć, posiadówki z browarkiem na Żarze i odwiedzin na Potrójnej.

Napisałbyś lepiej jakąś reckę tych butów TNF, bo sprawdzenie na tym szlaku jest dobrą rekomendacją.

Odpowiedz
#33
Czekam z tymi tnf na przynajmniej 400 km zrobionych. Na razie mam niecałe 300 km. Mam je od kwietnia i chciałbym aby jeśli nie czas to dystans świadczył o ich rzetelnym i odpowiednio długim używaniu.

Odpowiedz
#34
Chciałem tylko potwierdzić, że szlak da się pyknąć w 3 dni i jeszcze zejść do Rabki:
1. 08:30 B-B Straconka - Leskowiec 17:00
2. 05:20 Leskowiec - Kudłacze 19:00
3. 06:40 Kudłacze - Luboń Wieki 16:00 -> Rabka
---
Edytowany: 2016-05-08 15:07:32
-------------------------------------------
Bez podbiegania..

Odpowiedz
#35
bez podbiegania. ale czy ze zbieganiem?
jakkolwiek, challenge accepted :)

Odpowiedz
#36
Planowałem taki ''maraton'' na MSB w zeszłym roku, ale niestety z urlopem musiałem czekać aż do listopada!!! Jeśli dodać do tego zmianę czasu z letniego na zimowy, to dnia faktycznie było mało:-( I z trzech dni zrobiło się pięć, ale nie ma czego żałować. Okazja do wypicia wina mszalnego pod Chełmem się chyba długo nie powtórzy:-) A i jesień była w zeszłym roku całkiem, całkiem - w ostatnim dniu z Kasiny Wielkiej do Rabki 13 listopada było +18 stopni ciepła!!!

P.S. Może Maciek Więcek się skusi na ultramaraton po MSB, to pewnie i w 48 godzin pyknie:-)
-------------------------------------------
Biegać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej.

Odpowiedz
#37
Taki dystans dla ultrasa to jest sprawa na mniej niż 24 h
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/

Odpowiedz
#38
Czy ja wiem. 145-148 km - licząc z zejściem do Rabki w mniej niż 24 godziny?
Raczej niemożliwe. Same podejścia na koniec - Lubogoszcz i Luboń - dają mocno w kość (zwłaszcza Luboń). Ponad 6 km na godzinę. Da się zrobić więcej na odcinku Chełm - Myślenice, no i może jeszcze od Kiczery do Krzeszowa. Ale tak to jest trochę podejść na szlaku. Także na pewno mniej niż 48 godzin, ale nie mniej niż w 24!
-------------------------------------------
Cała Polska biega....

Odpowiedz
#39
To jest ok 42 godz,normalnym tempem jakby iść non stop.Może być do wykonania w ok 24 godz.Ale może wypowie się jakiś biegacz ultra.

Odpowiedz
#40
Jeśli uda mi się wyszarpać urlop, ruszam za dwa tygodnie. Ale nie nastawiam się na wyciskanie czasu, bo wtedy cała przyjemność mi ucieknie. Do Bielska zawitam późnym popołudniem, przewiduję ok. 6 dni relaksacyjnym tempem, z kimaniem w wiatach/namiotach/schroniskach. Wschód słońca obserwowany w wiacie na Kiczerze rozwala system. :)

Odpowiedz


Skocz do: