To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[Recenzja] Source Gobi
#1
OPIS PRODUKTU:

Trzywarstwowa podeszwa
System mocowania pasków X-Strap
Wyściółka na wewnętrznej stronie pasków
Kieszonka powietrzna absorbucjąca drgania na pięcie

-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:

DATA RECENZJI:
16-05-2008, 17:27

Prolog
Sandały kupiłem na początku lata 2005, mają więc za sobą trzy sezony letnie. Zapłaciłem za nie 299 zł.
Kupowałem je w - mylnym, jak się okazało - przeświadczeniu, że Source stosuje we wszystkich swoich produktach rozwiązanie z paskiem puszczonym przez całą podeszwę, choć obiło mi się o uszy, że sandały z serii performance są już pozbawione tej zalety. Miałem nadzieję, że nie będę miał okazji przekonać się, jak jest naprawdę. Przy okazji chciałem sprawdzić, czy sandały robione w Izraelu są tak dobre, jak pochodząca stamtąd broń.
Sandały stosowane były jako podstawowy but w sezonie letnim na prawie wszystkie okazje (chyba, że muszę mieć na nogach coś bardziej eleganckiego) oraz zapasowe obuwie na wszelkie wyjazdy górskie. Nie były katowane długimi wyprawami w trudnym terenie - typowe zastosowanie to raczej but namiotowy, podejściowy, schroniskowy czy samochodowy. Sandały nie były używane w warunkach permanentnego kontaktu z wodą - oczywiście, nie raz spotkały się z deszczem czy rosą, były też stosowane jako klapki pod prysznic, ale nie były nigdy na kajakach czy żaglach. W zasadzie mają więc za sobą stosunkowo intensywną, ale z pewnością nie morderczą eksploatację.

Użytkowanie
Na temat komfortu użytkowania trudno napisać coś złego. Podeszwa jest dobrze wyprofilowana, a stopa nie ślizga się na niej. Co dla mnie bardzo ważne, stopy nie odczuwają nadmiernie nierówności terenu - dla mnie to sprawa kluczowa, bo nie znoszę butów na zbyt cienkiej lub delikatnej podeszwie. Podeszwa zapewnia także dobrą amortyzację.
Na paski również nie można narzekać - dobrze rozmieszczone (choć nietypowo - zastosowano 6-punktowy system mocowania X-Strap - trudno mi jednak powiedzieć, czy rozwiązanie stosowane przez Source\'a posiada przewagę nad układem, jaki mamy np. w Tevach czy Karrimorach). W każdym razie nie mam zastrzeżeń do pewności ''mocowania'' stopy. Wyściółka przy paskach powoduje, że są one bardzo przyjemne w dotyku i nigdy nie miałem żadnych obtarć.
Ważna sprawa - sandały są bardzo dobrze zabezpieczone ''przeciwzapachowo''. Substancja antybakteryjna umieszczona w podeszwie naprawdę działa. W pierwszym okresie eksploatacji (pierwszy sezon i w dużej mierze drugi) sandały nawet przy intensywnym użytkowaniu nie zamieniały się w broń biologiczną. Także wyściółka przy paskach nie łapie zapachów w jakiś dramatyczny sposób (może poza przypadkami, kiedy sandały zostały zamoczone i z powodu dużej wilgotności powietrza bardzo długo schły). Oczywiście nie należy spodziewać się szybkiego wysychania ze wzgledu na obecność wyściółki przy paskach. Trudno to jednak uznać za wadę - to konsekwencja zastosowania tego rozwiązania. Jeśli ktoś woli paski bez wyściółki, może kupić model Mojave.
Przydatnym i godnym pochwały patentem jest dołączana do sandałów torba ''ekologiczna''. Na czym polega owa ekologiczność? Dzięki zastosowaniu torby producent nie pakuje sandałów w kartonowe pudła. Torba ma służyć także do transportu zabrudzonych sandałów, choć ja znalazłem dla niej inne zastosowanie - używam jej jako ''kosmetyczki'' na wyjazdy.
Generalnie, trudno się do czegoś przyczepić i na początku byłem bardzo zadowolony z zakupu.

Co dalej?
Dalej już niestety nie było tak różowo. Pierwszą skazą na jakości wykonania było odklejanie się gumy antypoślizgowej przyklejonej do górnej warstwy podeszwy (pod piętą w prawym bucie). Naprawa gwarancyjna niewiele tu pomogła (po niedługim czasie sytuacja się powtórzyła), potem do akcji wkroczył klej obuwniczy (odsyłanie sandałów w środku lata w ramach reklamacji na dwa tygodnie w sytuacji, gdy jest to moje podstawowe obuwie, nie jest moim ulubionym zajęciem), w końcu odpadła tak, że gdzieś ją zgubiłem i dałem sobie spokój. Co ciekawe, ta przypadłość dotyczyła tylko tego jednego elementu, inne do końca trzymały się wyśmienicie.
Końcówki niektórych pasków zaczęły sie strzępić - może nie jest to wielka wada, ale spodziewałem się nieco większej trwałości. Trzeba jednak przyznać, że powierzchnia pasków jest bardzo odporna na pillingowanie. Dla porównania - w Tevach Terra Fi (poprzedni model) mojej żony, po mniej więcej takim samym okresie użytkowania sytuacja jest dokładnie odwrotna - paski się zmechaciły, ale końcówki (zabezpieczone kawałkiem gumy) wyglądają idealnie.
Poważniejszą niedogodnością, która wystąpiła na początku trzeciego sezonu użytkowania, jest ścieranie się wstawek antypoślizgowych. Tracą one swoją ''kratkowaną'' fakturę, stają się płaskie i jakby lepiące. Przez to mamy wrażenie, jakbyśmy chodzili w butach, do których - między stopę a podeszwę - dostała się guma do żucia. Niezbyt przyjemne... Podejrzewam, że ścieranie się górnej warstwy podeszwy, gdzie umieszczono substancje antybakteryjne, jest przyczyną stopniowego zaniku właściwości ''przeciwzapachowych''. Mimo wszystko, sandały długo odznaczały się brakiem nieprzyjemnych zapachów - przez dwa sezony spisywały się pod tym względem wyśmienicie. Potem było gorzej, ale nie tragicznie.
Jakieś plusy? Owszem, podeszwa wykazała się dużą trwałością, jest ''zjechana'' w stosunkowo niewielkim stopniu i nadal świetnie trzyma but na śliskiej nawierzchni. Nie ma także problemów z ''chwytnością'' rzepów.

Epilog
Tragiczny finał nastąpił pod koniec lipca ubiegłego roku, czyli w trakcie trzeciego sezonu użytkowania butów. Naocznie przekonałem się wówczas, że paski nie przechodzą pod podeszwą. Przedni pasek w prawym bucie po wewnętrznej stronie stopy wyjechał z mocowania. Spiąłem pasek z podeszwą dużą agrafką (to było rozwiązanie awaryjne, bo finał nastąpił - jakże by inaczej - podczas wakacyjego wyjazdu) i ''dojeżdżałem'' sandały do końca sezonu.
Podsumowując, do wygody nie mam najmniejszych zastrzeżeń. W trakcie użytkowania ujawniły się pewne, mniej lub bardziej dokuczliwe, niedociągnięcia. Mocowanie pasków to jednak nieporozumienie (i nie zmienia mojej opinii fakt, że inni producenci nie są lepsi). Może 2,5 sezonu eksploatacji to wystarczająco dużo jak na współczesny produkt, ale ja spodziewałem się nieco większej żywotności. Poza tym, takie rozwiązanie mocowania pasków to proszenie się o kłopoty (przeważnie dopadają nas one w najmniej sprzyjającym momencie) i nikt nie zagwarantuje, że koniec nie nastąpi wcześniej niż w moim przypadku.

Zalety:
Wygodna podeszwa - odpowiednie wyprofilowanie, twardość i amortyzacja
Paski dobrze trzymające stopę i nie powodujące obtarć
Duża trwałość bieżnika
Skuteczny ''system antyzapachowy''
Mocne rzepy
Torba ''ekologiczna''

Wady:
Fatalnie rozwiązane mocowanie pasków
Odpadające wstawki antypoślizgowe
Ścierająca się górna warstwa podeszwy (czyli właśnie owe wstawki)
Strzępiące się końcówki pasków
Wysoka cena

OCENA PRODUKTU:

Podeszwa: 4/5
Wygoda: 5/5
Wytrzymałość: 2/5
Ogólna: 3.67/5


[Obrazek: gobi%20015_1.jpg]

[Obrazek: gobi%20016_1.jpg]


Odpowiedz
#2
DATA RECENZJI:
06-06-2011, 08:59

Bardzo trafna recenzja. Sandały użytkowałem dokładnie 3 lata - finał nastąpił w trakcie wędrówki podobnie jak u kolegi - oderwał się pasek z boku, przyczepiłem prowizorycznie i po kolejnych dwóch dniach było po zawodach.

Wygoda w trakcie użytkowania - fakt. Przyjemny zapach w porównaniu z Lizardami - fakt. Kiepska trwałość produktu - fakt. Jak dla mnie nie warte swojej ceny. Za kilka godzin przymierzam się do kupna Source Stream. Mam nadzieję, że dłużej posłużą.

Kilkanaśnie lat temu przygodę zacząłem z Lizardami Hike - użytkowane przez osiem lat! - zmieniłem tylko i wyłącznie dlatego, że starłem kompletnie wewnętrzną podeszwę i była jak papier ścierny. Równiez nie zachęcał zapach wydzielany przez sandały. Dodać muszę, że wyściółka ''skórzana''.

Kolejne były Source Gobi - dużo bardziej stabilne w terenie.Użytkowane trzy lata. Rozwalone - opis powyżej. W zeszłym roku kupiłem ponownie Lizardy, tym razem Super Hike. Powrót do korzeni, ale do końca się wahałem, czy ten smród i klejący się pot przy dużych upałach do wewnętrznej wyściółki są warte zachodu. Niestety nie znalazłem alternatywy. Z przykrością stwierdzam, że jak dla mnie nie. Muszę kupić nowe sandały ze względu na potworny smród samego buta, jak i stopy...

Żeby nie przerazić - nie pocę się nadmiernie. W sandałach chodzę non stop od kwietnia do października - góry, woda, miasto, rower, knajpy :) Nierzadko w trudnym terenie i z plecakiem. Rok temu szukając sandałów sprawdziłem każdą dostępną w Europie Zachodniej firmę robiącą sandały turystyczne. Jak dla mnie wybór ogranicza się do Sourców lub Lizardów. Teva nie leży, inne marki również.

Reasumując - odradzam Gobi, żywię nadzieję w Streamach, Lizardy są ... fajne, ale mało stabilne, po deszczu zupełnie, przy wyściółce ''skórzanej'' śmierdzą potwornie w trakcie upałów. Pomimo tych wad w sumie przechodziłem w nich około 70 miesięcy... :)


Pozdrawiam i przepraszam za chaos w wypowiedzi. Chyba mi się układ przy tym upale przegrzał... :)

OCENA PRODUKTU:

Podeszwa: 4/5
Wygoda: 5/5
Wytrzymałość: 2/5
Ogólna: 3.67/5



Odpowiedz
#3
heh, ja miałem takie szczęście, że zajechałem Mojave przed upływem drugiego roku użytkowania i po wyrwaniu paska dostałem nową parę...

ale i tak więcej nie kupię, szkoda nerwów na reklamacje i brak sandałów w środku lata.
-------------------------------------------
odzyskane

Odpowiedz
#4
od kilkunastu dni użytkuję source gobi lady. kupiłam z przeznaczeniem do codziennego noszenia, ale i na żagle. no i tu przeżywam zawód. podeszwa w kontakcie z wodą staje się niebezpiecznie śliska i wpadam w niekontrolowane poślizgi na pokładzie. moim zdaniem nie nadają się do mokrej żaglówki / kajaka.
taki sam efekt powstaje na nawierzchni z twardej, wyślizganej gumy.
za to na mokrej trawce podeszwa trzyma jak należy.
brak regulowanego paska na achillesie, powoduje ''odjeżdżanie'' pięty do tyłu, właściwie nie ma możliwości skorygowania luzu, no chyba że dla kogoś ten model jest idealnie dopasowany ''z natury''.
-------------------------------------------
Przeniesione przez administratora

Odpowiedz
#5
Kupione- jesień 2012. Użytkowanie- lato 2013. Jak dla mnie porażka- po kilku kilometrach w górach pojawiły mi się pęcherze na wewnętrznej powierzchni pięt - w tym miejscu paski pozbawione są wyściółki. A że przeszedłem kilometrów ok 20 to potem było już tylko gorzej. Był to pierwszy wypad w góry. Antypoślizgowa powierzchnia od strony stopy zdaje egzamin- jest szorstka, poślizgu nie ma- ale skutkuje to kolejnym pęcherzem na podeszwowej powierzchni stopy w okolicy stawu śródstopno-paliczkowego pierwszego ( tzn palucha).Po zasygnalizowaniu problemu w firmie Alvika otrzymałem maila :No to prosze Pana trzeba buło iść boso, bo po tylu kilometrach w
sandałach lub jakichkolwiek innych butach trudno żeby nie było
pęcherzy.
pozdrawiam
Krystyna
Pisownia oryginalna .
Paski mi się na razie nie urwały- ale po przejściu ok 25 km to byłby szczyt wszystkiego.
-------------------------------------------
Przeniesione przez administratora

Odpowiedz
#6
od kwietnia 2009 latam w stream'ach. paski są gołe. chodziłem w różnych warunkach pogodowych jak i terenowych. nie miałem nigdy żadnego pęcherza, odcisku, obtarcia. mogę się zgodzić, że twarda i czarna podeszwa nie jest nazbyt komfortowa przy wędrowaniu długim w temperaturach powyżej 30*C. może masz po prostu wrażliwe stopy? może muszą się dotrzeć?

a odpowiedź p. Krystyny? cóż, obawiam się, że bym pomyślał dokładnie tak samo :) ale mimo wszystko, nie powinna tego pisać. tu zgoda. i to o tyle dziwne, bo jak do tej pory z firmą alvika kontakt miałem pierwszorzędny.

Odpowiedz
#7
test

Odpowiedz


Skocz do: