13-03-2011, 11:11
OPIS PRODUKTU:
Dane opublikowane przez producenta:
Materiał zewnętrzny: HYDROBLOC® SPLIT LEATHER/CORDURA®
Szycie: H.R.T. ''HIGH RESISTANCE TREATMENT''
Membrana: GORE-TEX®
Podeszwa (wypełnienie): ZAMBERLAN® FOOTBED
Podeszwa: VIBRAM® FOURA
Wyściółka: Z.A.S.''ZAMBERLAN AIR SYSTEM''
Wkładka/Podbicie: ZAMBERLAN FLEX
GT Palce/Pięta: THERMOPLASTIC
Konstrukcja: GTX BOOTEE
Waga (jeden but, rozm.42): 640g
Dostepne rozmiary: EUR 37-48
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
13-03-2011, 15:05
Buty Zamberlan Thunder GT producent zachwalał jako but trekkingowy wykonany z zamszowej skóry oraz Cordury, a wszystko skonstruowane tak by uzyskać niską wagę i wysoką elastyczność. Za amortyzację odpowiada podeszwa, której istotą jest ponoć klin z pianki EVA.
Używam ich już rok z niewielkim okładem i może nie jest to długi, miarodajny okres jednak z racji, że znaczną część tego czasu upłynęło na intensywnym testowaniu, a model ten wyszedł już z produkcji lecz można go dostać na wyprzedaży, postanowiłem napisać recenzję. Thundery traktowałem jako podstawową parę butów w góry ale i na miejską pluchę, deszcz czy solone, zimowe chodniki. Pisząc krótko, nie oszczędzałem ich, dbając jedynie o właściwą impregnację. Były więc ze mną na tatrzańskich i bieszczadzkich szczytach latem, i co może śmieszne, również zimą. Z racji, że nie miałem odpowiedniego obuwia używałem tego, bądź co bądź, lekkiego modelu z rakietami i rakami. Od razu napisze, że nie jest to najlepszy pomysł z uwagi na stosunkowo miękką podeszwę, ale jak się chce i ma koszykowe raki to i w trampkach da rade. Jednak trzeba odnotować, że but ten sprawdza się najlepiej podczas latania po przysłowiowych krzakach niż skałach. Nie jest też skonstruowany do noszenia pod dużym obciążeniem.
Patrząc na but od razu widać, że jest to lekki, lekko pokraczny twór, który starał się sprostać zachodnim trendom. Jak widać na obrazkach cholewka dalece odbiega od standardów tego co zwykło się określać mianem solidnego buta turystycznego. Jest więc skórzane opasanie dołu( i to nie moje grafomańskie zapędy, a konstrukcja buta skłania mnie do tego by użyć tego sformułowania), które przechodzi w pas Cordury niemalże na całym obwodzie by znów powrócić do nubukowego wykończenia góry. Są też i efekciarskie wstawki, atakujące oczy pomarańczem dziurkowane kawałki skóry. Jeszcze nie rozgryzłem dokładnie po co tam one ale wierzę producentowi, że w jakiś magiczny sposób poprawiają oddychalność. Aha, wszystko okraszone sporą ilością przeszyć.
Jak wspomniałem wyżej podeszwę trzeba określić jako lekką, pozbawioną gumowego otoku i wykonaną z pianki, o której dopiszę jeszcze parę słów w akapicie o tzw. wytrzymałości. Zaznaczyć trzeba, że do najtwardszych to ona nie należy, nawet jak na standardowe B do którego, chcę wierzyć, się zalicza. Z drugiej strony dzięki temu po pokonaniu w nich 20-30 kilometrów w leśnym, nierównym terenie czy nawet mieście wcale nie chodziły mi po głowie błogie myśli o sandałach w plecaku, ani tym bardziej nigdy po całym dniu nie miałem ochoty wyrzucić ich w cholerę. Co innego na skalnym szlaku. Niestety, jak się okazało, podeszwa jest nie dość sztywna i twarda by przez wiele godzin szlifować tatrzańskie granity. Idąc z ciężkim plecakiem po kilku godzinach, szczególnie podczas zejścia, może robić się niekomfortowo, a człowiek zaczyna rozpływać się nad tym jak fantastyczne czucie skały zapewnia ta podeszwa. Oczywiście w momentach kiedy akurat przestaje przeklinać każdy blok ,na którym musi postawić stopę. Można narzekać, jednak mając na uwadze jego właściwe przeznaczenie jestem skory wybaczyć nie najlepszą izolację od podłoża w okolicach przedniej części stopy. W pięcie podeszwa spisuje się świetnie, komfortowo amortyzując uderzenia o grunt. Mało brakło, a zapomniałbym o rzeczy dla wielu najważniejszej, a jest nią podeszwa właściwa, model Foura firmowany przez Vitto Braminiego. Generalnie rzecz ujmując nie mam zastrzeżeń, nie zapycha się błotem, nigdy nie ześlizgnąłem się ni na mokrej ni na suchej skale, ani też nie wyjechałem w dół razem z piargiem. Nigdy też jednak nie wierzyłem w cudowne właściwości podeszwy typu Vibram i dla pewności starałem się nie testować granic jej tarcia, stąd też faktu, że mogę pisać te słowa wcale nie można tłumaczyć magią marki i moim do niej zaufaniem, a raczej ich brakiem. Mimo dość delikatnej budowy but trzyma kostkę zadziwiająco dobrze, a zapewnienia o wzmocnieniu odpowiednich miejsc nie wydają się być jedynie reklamową papką.
Jest też takie pojęcie jak wodoodporność, a w przypadku rzeczonych Zamberlanów trzeba napisać, że jest dobra. Odpowiada za to membrana Gore-Tex, która jak do tej pory funkcjonuje sprawnie. Nie zdarzyło się jeszcze by buty przemokły, choć miały ku temu sposobność podczas górskiej ulewy czy całodniowego łażenia w śniegu. Nubuk oczywiście łapie wodę po pewnym czasie i nic tu nie pomoże impregnacja jednak cerata zatrzymuje ją na zewnątrz. Czasami zdarzało się zdejmować lekko wilgotne wewnątrz buty, ale to już bardziej podchodzi pod rubrykę oznaczoną jako oddychalność. Ta jak wiadomo najlepsza być nie może. Mimo to membrana daje radę i nigdy nie zauważyłem drastycznych odstępstw od normy. Latem można w nich wytrzymać kilkugodzinny marsz bez konieczności wylewania potu z cholewek. Zimą wprawdzie nie uchroniła mnie przed wilgocią jaką produkują moje stopy jednak było to odczuwalne dopiero na postoju, a przejście w marsz szybko niwelowało uczucie chłodu. Przy czym nie używam skarpet, które są cudami inżynierii, a jedynie ciepłych wełnianych lub tanich, syntetycznych Nordhornów.
Pomału dobiegając do końca trzeba jeszcze zatrzymać się przy wytrzymałości, a ta uważam, że jest dobra. Ostatni rok upłynął mi bardzo fartownie jeśli chodzi o ilość i różnorodność wyjazdów w szeroko pojęty teren. Za każdym razem, nie licząc momentów gdy mogłem radośnie człapać w sandałach, miałem na nogach opisywane buty i po tym czasie nie zaobserwowałem u nich bardzo niepokojących oznak zmęczenia. Co jednak daje się zauważyć piankowa śród podeszwa gdzieniegdzie na krawędziach jest już lekko ukruszona. Pogorszenia właściwości użytkowych w związku z tym nie zauważyłem ale jak ktoś jest estetą może mu to trochę przeszkadzać. Jeśli już mam narzekać to można przyczepić się, że w miejscu zgięcia zmechaciła się Cordura. Z racji, iż jest to punktowe uszkodzenie na jednym z butów skłonny jestem przypuszczać, że przytarłem lub zawadziłem o coś w tym miejscu. Natomiast szwy, które budziły moje największe obawy(aż chce się napisać) o dziwo są całe. Nie udało mi się ich przetrzeć o skałę, żadna gałąź podstępnie nie przerwała, ani nie naruszyła splotu, nawet nie zauważyłem choćby jednej wyłażącej nitki. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Tylko sznurówki okazały się być felerne. Jedna z nich pękła po kilku miesiącach i chyba wychodzi, że nie przez zbyt ostre krawędzie oczek bo zamienniki od Boreala trzymają się, jak do tej pory, dobrze.
Czas na dygresję. Tyle się piszę o tym jak dobierać obuwie górskie, na co zwracać uwagę, a czego unikać. Wszystko to prawda, a przynajmniej to co uznam za rozsądne i prawdziwe, jednak wcale nie łatwo kupić ten ze wszech miar idealny but. Zwłaszcza gdy ma się ograniczony budżet. Zabierając się do kupna głowę miałem pełną mądrych tez, a jednak pod wpływem impulsu kupiłem przez Internet tą konkretną parę bo na wyprzedaży była tania i o zgrozo! spodobała mi się. W sumie to wyszedłem na tym całkiem dobrze i nie żałuję wydanych 300zł. Jednak rewolucji wszczynać z tego powodu nie zamierzam. Ot, miałem fart.
Podsumowując, uważam że jest to model godny polecenia. Zastrzegając oczywiście, że nie spodziewamy się cudów i będziemy go używać raczej do lekkiego trekkingu. W takim układzie otrzymamy naprawdę komfortowy i wytrzymały but.
OCENA PRODUKTU:
Oddychalność: 3/5
Podeszwa: 5/5
Wodoodporność: 5/5
Wygoda: 4/5
Wytrzymałość: 5/5
Ogólna: 4.40/5
Dane opublikowane przez producenta:
Materiał zewnętrzny: HYDROBLOC® SPLIT LEATHER/CORDURA®
Szycie: H.R.T. ''HIGH RESISTANCE TREATMENT''
Membrana: GORE-TEX®
Podeszwa (wypełnienie): ZAMBERLAN® FOOTBED
Podeszwa: VIBRAM® FOURA
Wyściółka: Z.A.S.''ZAMBERLAN AIR SYSTEM''
Wkładka/Podbicie: ZAMBERLAN FLEX
GT Palce/Pięta: THERMOPLASTIC
Konstrukcja: GTX BOOTEE
Waga (jeden but, rozm.42): 640g
Dostepne rozmiary: EUR 37-48
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
13-03-2011, 15:05
Buty Zamberlan Thunder GT producent zachwalał jako but trekkingowy wykonany z zamszowej skóry oraz Cordury, a wszystko skonstruowane tak by uzyskać niską wagę i wysoką elastyczność. Za amortyzację odpowiada podeszwa, której istotą jest ponoć klin z pianki EVA.
Używam ich już rok z niewielkim okładem i może nie jest to długi, miarodajny okres jednak z racji, że znaczną część tego czasu upłynęło na intensywnym testowaniu, a model ten wyszedł już z produkcji lecz można go dostać na wyprzedaży, postanowiłem napisać recenzję. Thundery traktowałem jako podstawową parę butów w góry ale i na miejską pluchę, deszcz czy solone, zimowe chodniki. Pisząc krótko, nie oszczędzałem ich, dbając jedynie o właściwą impregnację. Były więc ze mną na tatrzańskich i bieszczadzkich szczytach latem, i co może śmieszne, również zimą. Z racji, że nie miałem odpowiedniego obuwia używałem tego, bądź co bądź, lekkiego modelu z rakietami i rakami. Od razu napisze, że nie jest to najlepszy pomysł z uwagi na stosunkowo miękką podeszwę, ale jak się chce i ma koszykowe raki to i w trampkach da rade. Jednak trzeba odnotować, że but ten sprawdza się najlepiej podczas latania po przysłowiowych krzakach niż skałach. Nie jest też skonstruowany do noszenia pod dużym obciążeniem.
Patrząc na but od razu widać, że jest to lekki, lekko pokraczny twór, który starał się sprostać zachodnim trendom. Jak widać na obrazkach cholewka dalece odbiega od standardów tego co zwykło się określać mianem solidnego buta turystycznego. Jest więc skórzane opasanie dołu( i to nie moje grafomańskie zapędy, a konstrukcja buta skłania mnie do tego by użyć tego sformułowania), które przechodzi w pas Cordury niemalże na całym obwodzie by znów powrócić do nubukowego wykończenia góry. Są też i efekciarskie wstawki, atakujące oczy pomarańczem dziurkowane kawałki skóry. Jeszcze nie rozgryzłem dokładnie po co tam one ale wierzę producentowi, że w jakiś magiczny sposób poprawiają oddychalność. Aha, wszystko okraszone sporą ilością przeszyć.
Jak wspomniałem wyżej podeszwę trzeba określić jako lekką, pozbawioną gumowego otoku i wykonaną z pianki, o której dopiszę jeszcze parę słów w akapicie o tzw. wytrzymałości. Zaznaczyć trzeba, że do najtwardszych to ona nie należy, nawet jak na standardowe B do którego, chcę wierzyć, się zalicza. Z drugiej strony dzięki temu po pokonaniu w nich 20-30 kilometrów w leśnym, nierównym terenie czy nawet mieście wcale nie chodziły mi po głowie błogie myśli o sandałach w plecaku, ani tym bardziej nigdy po całym dniu nie miałem ochoty wyrzucić ich w cholerę. Co innego na skalnym szlaku. Niestety, jak się okazało, podeszwa jest nie dość sztywna i twarda by przez wiele godzin szlifować tatrzańskie granity. Idąc z ciężkim plecakiem po kilku godzinach, szczególnie podczas zejścia, może robić się niekomfortowo, a człowiek zaczyna rozpływać się nad tym jak fantastyczne czucie skały zapewnia ta podeszwa. Oczywiście w momentach kiedy akurat przestaje przeklinać każdy blok ,na którym musi postawić stopę. Można narzekać, jednak mając na uwadze jego właściwe przeznaczenie jestem skory wybaczyć nie najlepszą izolację od podłoża w okolicach przedniej części stopy. W pięcie podeszwa spisuje się świetnie, komfortowo amortyzując uderzenia o grunt. Mało brakło, a zapomniałbym o rzeczy dla wielu najważniejszej, a jest nią podeszwa właściwa, model Foura firmowany przez Vitto Braminiego. Generalnie rzecz ujmując nie mam zastrzeżeń, nie zapycha się błotem, nigdy nie ześlizgnąłem się ni na mokrej ni na suchej skale, ani też nie wyjechałem w dół razem z piargiem. Nigdy też jednak nie wierzyłem w cudowne właściwości podeszwy typu Vibram i dla pewności starałem się nie testować granic jej tarcia, stąd też faktu, że mogę pisać te słowa wcale nie można tłumaczyć magią marki i moim do niej zaufaniem, a raczej ich brakiem. Mimo dość delikatnej budowy but trzyma kostkę zadziwiająco dobrze, a zapewnienia o wzmocnieniu odpowiednich miejsc nie wydają się być jedynie reklamową papką.
Jest też takie pojęcie jak wodoodporność, a w przypadku rzeczonych Zamberlanów trzeba napisać, że jest dobra. Odpowiada za to membrana Gore-Tex, która jak do tej pory funkcjonuje sprawnie. Nie zdarzyło się jeszcze by buty przemokły, choć miały ku temu sposobność podczas górskiej ulewy czy całodniowego łażenia w śniegu. Nubuk oczywiście łapie wodę po pewnym czasie i nic tu nie pomoże impregnacja jednak cerata zatrzymuje ją na zewnątrz. Czasami zdarzało się zdejmować lekko wilgotne wewnątrz buty, ale to już bardziej podchodzi pod rubrykę oznaczoną jako oddychalność. Ta jak wiadomo najlepsza być nie może. Mimo to membrana daje radę i nigdy nie zauważyłem drastycznych odstępstw od normy. Latem można w nich wytrzymać kilkugodzinny marsz bez konieczności wylewania potu z cholewek. Zimą wprawdzie nie uchroniła mnie przed wilgocią jaką produkują moje stopy jednak było to odczuwalne dopiero na postoju, a przejście w marsz szybko niwelowało uczucie chłodu. Przy czym nie używam skarpet, które są cudami inżynierii, a jedynie ciepłych wełnianych lub tanich, syntetycznych Nordhornów.
Pomału dobiegając do końca trzeba jeszcze zatrzymać się przy wytrzymałości, a ta uważam, że jest dobra. Ostatni rok upłynął mi bardzo fartownie jeśli chodzi o ilość i różnorodność wyjazdów w szeroko pojęty teren. Za każdym razem, nie licząc momentów gdy mogłem radośnie człapać w sandałach, miałem na nogach opisywane buty i po tym czasie nie zaobserwowałem u nich bardzo niepokojących oznak zmęczenia. Co jednak daje się zauważyć piankowa śród podeszwa gdzieniegdzie na krawędziach jest już lekko ukruszona. Pogorszenia właściwości użytkowych w związku z tym nie zauważyłem ale jak ktoś jest estetą może mu to trochę przeszkadzać. Jeśli już mam narzekać to można przyczepić się, że w miejscu zgięcia zmechaciła się Cordura. Z racji, iż jest to punktowe uszkodzenie na jednym z butów skłonny jestem przypuszczać, że przytarłem lub zawadziłem o coś w tym miejscu. Natomiast szwy, które budziły moje największe obawy(aż chce się napisać) o dziwo są całe. Nie udało mi się ich przetrzeć o skałę, żadna gałąź podstępnie nie przerwała, ani nie naruszyła splotu, nawet nie zauważyłem choćby jednej wyłażącej nitki. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Tylko sznurówki okazały się być felerne. Jedna z nich pękła po kilku miesiącach i chyba wychodzi, że nie przez zbyt ostre krawędzie oczek bo zamienniki od Boreala trzymają się, jak do tej pory, dobrze.
Czas na dygresję. Tyle się piszę o tym jak dobierać obuwie górskie, na co zwracać uwagę, a czego unikać. Wszystko to prawda, a przynajmniej to co uznam za rozsądne i prawdziwe, jednak wcale nie łatwo kupić ten ze wszech miar idealny but. Zwłaszcza gdy ma się ograniczony budżet. Zabierając się do kupna głowę miałem pełną mądrych tez, a jednak pod wpływem impulsu kupiłem przez Internet tą konkretną parę bo na wyprzedaży była tania i o zgrozo! spodobała mi się. W sumie to wyszedłem na tym całkiem dobrze i nie żałuję wydanych 300zł. Jednak rewolucji wszczynać z tego powodu nie zamierzam. Ot, miałem fart.
Podsumowując, uważam że jest to model godny polecenia. Zastrzegając oczywiście, że nie spodziewamy się cudów i będziemy go używać raczej do lekkiego trekkingu. W takim układzie otrzymamy naprawdę komfortowy i wytrzymały but.
OCENA PRODUKTU:
Oddychalność: 3/5
Podeszwa: 5/5
Wodoodporność: 5/5
Wygoda: 4/5
Wytrzymałość: 5/5
Ogólna: 4.40/5