To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty
travellunch jest bardzo ok., a carbonara ostatnio wchodziła mi nalepiej - ale zawsze jak to jadam to gdzieś zaprzeproszeniem w pi.....du no i głodny wtedy jestem jak pies.
Dodaję do tych dań czasem czosnek jak mi sie gdzieś uda kupic. bardzo dobre sa też ich desery, taka nagroda po gorszych odcinkach treku.

Odpowiedz
gdyby można było w detalu dostać mięso i warzywa liofilizowane to taki ''liofilizat'' można by sobie samemu przygotować na bazie zupki chińskiej, a właściwie makaranu z niej czy innych ekspresowych wypełniaczy.
Problem w tym, że nigdy z takim mięsem sie nie spotkałem, a elena ma je tylko w hurcie...
Ewentualnie można je zastąpić pemmikanem, który jest cięższy ale chyba bardziej kaloryczny.

Odpowiedz
Z tanich odpowiednikow polecam kasze gryczaną instant bodajze winiar. Sprawia to wrazenie liofilizatu (tak wciąga wodę) a duuuuzo taniej. Jak sobie radzicie z zagotowaniem wody na duzej wysokosci? Widzialem juz patenty z montowaniem do menazki jakis izolacji z blachy alu, osłony ze starej karimaty. Ideałem byłby chyba mały szybkowar z cienkiego alu (o ile by sie nie dał wysadzic w powietrze)

Odpowiedz
''gdyby można było w detalu dostać mięso i warzywa liofilizowane...''
jak mięso to nie wiem, ale warzywka można spreparować w suszarce do grzybów/warzyw. co fakt wychodzi to takie trochę jak te wkładki warzywe w zupkach wege Vifonu, ale lepsy rydz niż nic.
co do makaronu to widzialam paczkowany chinski ryzowy instant po 3,5pln / 250 gram. jak to smakuje i jak sie przyrządza dokladnie nie wiem, ale na opakowaniu jest wielkimi wołami napisane: bez gotowania. będę próbować w najbliższym czasie.
na ostatnim wyjezdzie z uporem maniaka żarłam kuskusa z ziołami prowansalskimi i oliwką, posypanego kawałkami kabanosa. oliwa z oliwek jest dobra, bo lekka i sie w wyższej temp. nie psuje.
pzdr
S

Odpowiedz
http://www.npm.pl/artykul.php?art=1216 <-- polecam artykół:)moim zdaniem dosc ciekawie napisany i da kilka wskazówek co do jedzonka w górach. nie wiem czy ktoś to wskazal wczesniej. jak tak to przepraszam za powtórzenie...pozdrawiam:)
-------------------------------------------
Piotrek- piotrek@plebania-foto.info

Odpowiedz
No dobra, chcieliście, to macie!
Wrzucam przepis na batoniki energetyczne. Przepis wygrzebany w sieci, występuje na paru stronach w różnych wariantach składników. Podaję jak dla mnie najciekawszy - oparty w głównej mierze na wariancie z Freezer Bag Cooking.
Ile gotowy batonik ma kcal, nie mam pojęcia?? ale daje zastrzyk energii na pokonanie kolejnego podejścia, no i za jednym zamachem z przepisu wychodzi 10-16 batoników, składniki są dostępne (przystosowałem ten przepis do tego co można kupić, bo np. w oryginale często występuje 'wheat germ' - ktoś wie co to jest?) i tanie.

PRZEPIS: ''Weźmisz Czarno Kure... :)''

2 szklanki płatków owsianych błyskawicznych (!!)
1 szklanka mąki pszennej
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki namoczonych rodzynek (lub innych owoców kandyzowanych)
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 szklanki posiekanych orzechów (obojętne jakie, ja lubię laskowe)
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki miodu
jedno duże jajo
1 łyżeczka aromatu waniliowego (rumowego, ... )

Przygotować blachę do pieczenia ok 20x30 cm, wyłożyć ją dokładnie papierem do wypieków.
Piekarnik rozgrzać do 180'C
W mniejszej misce należy bardzo dokładnie zmiksować olej, miód, jajko i aromat, aż do uzyskania jednolitej masy (niekoniecznie trzeba robić to mikserem, ja mieszałem widelcem i też było dobrze).
W dużej misce należy dokładnie wymieszać płatki owsiane, mąkę, cukier, rodzynki, orzechy, sól i cynamon.
Zawartość mniejszej miski łączymy z pozostałymi składnikami. Należy wszystko dokładnie wymieszać/wygnieść, tak żeby poszczególne składniki równo się rozłożyły (masa strasznie się klei, dlatego polecam użycie jednorazowych rękawiczek do mieszania :).
Papkę przekładamy do blachy, dobrze wciskając ją w brzegi i lekko ubijając - chodzi o to, żeby gotowe batoniki nie miały pustych miejsc w środku.
Piec w temperaturze 180'C przez 20-25 minut (chyba, że brzegi szybciej zbrązowieją). Po wyciągnięciu z pieca, należy nasz wypiek pozostawić do całkowitego wystygnięcia, dopiero potem wyłożyć na deskę i pokroić.
Proponuję po poporcjowaniu, pozostawić batony przez parę godzin do obeschnięcia również z boków i z drugiej strony, mniej się później kleją do opakowania. Ja je pakuje osobno w folię aluminiową, potem po parę wkładam do woreczka strunowego.
Paćkaniny jest na 15-20 minut + czas pieczenia + czas na wystygniecie i obeschnięcie batonów.

Składniki można dowolnie modyfikować, następne chcę zrobić z żurawiną i pestkami słonecznika. Można dodać więcej bakalii, śliwki, morele, wiórki kokosowe, różne smaki miodu (ostatnio robiłem na gryczanym)...

UWAGA - batony wychodzą naprawdę SŁODKIE.
Jeśli ktoś takich nie lubi, należy dodać mniej cukru lub bardziej kwaśne owoce (?).
---
Edytowany: 2007-06-02 18:50:23
-------------------------------------------
GRAPPA.PL Wyjątkowy Sklep Górski w KRAKOWIE

Odpowiedz
A gdyby to pod koniec polać czekoladą?? Co myslisz?


OT:
Mam nadzieje że nie impregnowałeś wtedy butów :D

Odpowiedz
Można i polać czekoladą, ale chyba lepiej dodać jej kawałki do masy.
Polewa w wyższej temperaturze się rozpuści i wycieknie, chyba że to będzie batonik w wariańcie zimowym :)))

OT:
Przy umiejętnej obsłudze piekarnika nie da się przytopić butów :P
a nawet jeśli, to batoniki byłyby od razu opakowane w szczelne, vibramowe kondomiki, dobre do transportu nawet pod wodą :]
-------------------------------------------
GRAPPA.PL Wyjątkowy Sklep Górski w KRAKOWIE

Odpowiedz
wheat germ => kielki przenicy, ale moze chodzi o ziarna pszenicy, takie jak np. w kutii (chyba wiecie co to kutia ;) )

Odpowiedz
Ulepszanie zupek, wszelkiej maści zarówo chińskich, gorących kubków i kostek rosołowych. W zwiazku z tym, że ostatnio tułam się głównie po schroniskach, to preferuję takie które wystarczy zalać wrzątkiem, bez gotowania.
Wypełniacz: kuskus, makaron ryżowy i grzanki. Niczego innego w sklepach nie znalażłem, zarówno płatki ryżowe jak i kasze wymagają gotowania.
Zabielacz: serek topiony lub starty żółty, ten drugi daje smak zupy serowej, ale paskudnie oblepia łyżkę.
Warzywa suszone, ale takie bardziej drobne bo szybciej miekną we wrzątku. Do tego następujący patent: najpierw zalewamy warzywa wrzątkiem i chwilę czekamy. Dopiero potem wsypujemy zupkę i dopełniamy wrzatkiem. Dzięki temu warzywa są bardziej miękkie. Takie warzywa są do dostania w sklepach.
Do warzyw prażona cebulka i papryka w płatkach.
Szkoda, że w Polsce nie można kupić suszonego mięsa bo by była pełna zupka. Muszę się w tym roku wziaść i wyprodukowac własne suszone mięso.

Odpowiedz
W czerwcowym numerze N.P.M jest spory artykuł dotyczący żywienia w górach. Nie zdążyłem przeczytać, ale wygląda nieźle, rozpiski co zabierać, ile co waży, przykładowe specyfikacje na 2 tyg itp.

Odpowiedz
vick> a co jakby dodac kakao? i np mniej cukru, tak 1/4 szklanki,
albo np gorzkie kakao zeby nie dosladzac... wtedy bedzie czekoladowy smak a nie bedzie sie kleic jak oblane czekolada... no i mniej cukru wtedy zeby nie bylo slodkie skoro jak mowisz jest... musze przetestowac :)

aaa, i co do ciekawych artukulow to ja kiedys znalazlam bardzo ciekawy o jedzeniu pisany prze lekarza bodajze alpiniste, albo jakos tak:) w... gazetce z decathlonu... napisane bylo ze to ponoc kwartalnik, bodajze quechuy, ale moze decathlonu, nie pamietam juz, w kazdym razie ciakawe artykuly o tematyce gorskiej (no to raczej quechu'y), tyle ze po angielsku... widzialam tylko ten jeden numer, potem juz sie nie natknelam na nastepne, to bylo jakies rok temu... jak znajde to napisze wiecej o nim:)
---
Edytowany: 2007-06-03 00:01:41

Odpowiedz
mysle, ze zamiast cukru albo miodu mozna dodac skondensowane mleko slodzone - po upieczeniu(?) bedzie jak toffi/krowka :D

Odpowiedz
Co do dań liofilizowanych polecam www.lyofood.pl/sklep
Na stronie mozna tez zobaczyc na jakich wyprawach jedzono to zarcie i kto! Jest co poczytać i poogladac. A samo jedzenie nie dośc ze z Polski to sprawdzona firma ktora na rynku zagranicznym istnieje od bardzo dawna. otworzyla nowa linie - dan liofilizowanych. POLECAM

Odpowiedz
szkoda tylko że Obiady to wg nich Objady ;P

Odpowiedz
tam jest więcej krzaczków np:
''Korzystanmie''
brak też polityki bezpiecvzeństwa i innych takich

Odpowiedz
Mam pytanie czym sie rozni to: www.lyofood.pl/sklep
od tego: http://www.allegro.pl/item226785517_mre_...atis_.html
Poza tym, ze to pierwsze kosztuje polowe ceny, ale nie ma ani podgrzewacza, ani zapalek, srajtasmy, przypraw? Moze jeszcze objetoscia z racji, ze to drugie ma znacznie wiecej rzeczy w srodku...
-------------------------------------------
Quidquid latine dictum sit, altum videtur

Odpowiedz
Wpisy w tym wątku skupiaja się wokół liofilizatów, a przeciez przeciętnego turysty raczej na takie żarcie nie stać. Ponadto pomijam sens korzystania z żywności tego typu przy zwykłych turystycznych wyjazdach w góry. Chociaż raz widziałem pana, który w ''piątce'' z pełnym namaszczeniem takowy posiłek preparował:)
Mam wrażenie, że ideą tego tematu było, aby każdy przedstawił swoje ciekawe i wypróbowane sposoby na posiłek w warunkach górskich - co też niektórzy w ten sposób odczytali.
Znam hardkorowców , którzy przez cały pobyt jedzą pasztet i zemstę vietkongu, ale chyba nie o to chodzi. Czasem dobry posiłek potęguje pozytywne doznania związane z górską wędrówką. W większości relacji pojawiają się stwierdzenia, że ''cos tam,po całym dniu wedrówki smakowało jak złoto''.
Moje posiłki w górach od lat wyglądają w zasadzie tak samo - wg sprawdzonych przepisów, modyfikowanych w miarę pojawiania się różnych nowinek na rynku.
Na sniadania przygotowuję taka papkę z mleka w proszku, kaszki mleczno -ryżowej, muesli, suszonych owoców, nasion i płatków - czasem dodaje odżywkę białkową dla sportsmenów, ale to tylko przy bardziej ''ekstremalnych'' wyjazdach. Papke mozna zalać zimną lub ciepłą wodą - jest całkiem smaczna, pożywna i zapycha na długie godziny, czy czym jest lekkostrawna i zapewnia dobrą przemianę materii - codzienne ''uwolnienie orki'' gwarantowane. Mieszankę przygotowuję na sucho w domu i porcjuję w woreczkach do kanapek i w nich ją później zalewam przez co unikam mycia kubka/menażki.
Drugie śniadanie to głównie kanapki - pumpernikiel/pieczywo chrupkie swietnie się przechowuja i długo zachowują świeżośc, można tez zabrac chleb tostowy, bo ma wydłużony termin przydatności do spozycia, ale w smaku nieco odbiega od normalnego pieczyzwa, szczególnie na zimno. Mięso to głównie suszone kabanosy, porcjowana kiełbasa krakowska sucha, salami. Serki topione, dodatkowo podsuszany ser wędzony typu rolada ustrzycka. Najwiecej problemów sprawiaja obiadokolacje, bo niedosć, że najdłużej się je przygotowuje to jeszcze człowiek jest wyrypany po całym dniu z klamorem na plecach. Mimo, że staram sie nie jeśc konserw i ''chemii'' to niestety bez tego na szlaku sie nie obejdzie. Podstawę stanowią gorące kubki z kabanosem, pure ziemniaczane, makaron z zemsty vietkongu zmieszany z błyskawicznych sosem do spaghetii napoli, bardzo fajne sa takie zupki winiar porcja warzyw - po dodaniu kuskusu super smakuja i nieźle sycą.
O przekąskach typu czekolada, batony, suszone owoce, jak o kole od rowera - nie wspomnę:)
Ogólnie staram się jeśc jak najmniej konserw typu mielonki pasztety, unikam rzeczy ''śmierdzących'' jak czosnek, cebula, ryby w puszkach - nawet pure wybieram bez cebuli, bo jest ona cięzkostrawna i wywołuje mega bączury, które zazwyczaj zakłócają koegzystencję i poprawne stosunki z współmieszkańcami namiotu. Żarcie staram się dobierać tak, aby było urozmaicone, o w miarę wyraźnym smaku. Nastawiam sie na produkty lekkostrawne, bogate w białko i błonnik, który korzystnie wpływa na przemianę materii, efektem czego jest poranny kopiec kreta, który zdecydowanie poprawia samopoczucie i odtruwa organizm.
Do picia polecam różnego rodzaju tabletki musujące typu izotonik i multiwitamina - bardzo korzystne cenowo są wyroby krugera. Kawy, herbaty jak najmniej, ale o tym już było powyżej.
Mam świadomośc, że nie napisałem nic odkrywczego, ale może komus sie przyda - poza tym chciałem, aby nie było tylko o liofilizatach:)
-------------------------------------------
Jarek

Odpowiedz
Mataj --> najkrótcej. W MRE masz z zasady 2 posiłki (śniadanie/kolacja i obiad). Niewątpliwym plusem jest podgrzewacz. Dodatkowo liczne pierdółki kulinarne, jak jakieś M&Msy ciastka z dyni, przyprawy etc.. oraz niekulinarne przeszkadzacza (husteczki, papier, zapałki, etc.).

MRE jest pakowane w sposób, które utrudnia jego przenoszenie przy większych ilościach (np. na kilka dni). Ale po wyjęciu z głównej folii można komfortowo wszystko poupychać po kieszeniach, ładownicach, plecakach.

Odpowiedz
Flaki bądź gulasz sojowy w pudełkach (w środku worek z suszoną soją, warzywami i przyprawami). 20 minut gotowania. Do flaków polecam dodać ciut więcej wody niż to jest w przepisie na opakowaniu napisane, bo inaczej strasznie suszy. Generalnie soja w każdej postaci. Z mniej psujących się rzeczy pasztet sojowy w puszce, czy mleko sojowe w proszku również polecam. Świetny jest paprykarz sojowy firmy na literkę ''S'', ale w pudełku. Są również potrawy w puszkach na bazie soji, np. po meksykańsku = soja + fasola zdajsie (ale to zestawienie tylko dla ortodoksów ;)). Wystarczy toto w puszcze podgrzać lub zjeść na zimno. W sklepach z tzw. ''zdrową żywnością'' można ponadto zakupić bardzo fajne produkty piekarnicze, np. takie suche, smaczne ciastka i inne niepsujące się frykasy. Sprawdzone.

Odpowiedz


Skocz do: