To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Sprzęt oldschool'owy? W obronie flaneli
#81
I do tego czuł się w tym lepiej niż we współczesnych ciuszkach :)

--------------------------------------------------------------------
Moje poglądy są subiektywne i tylko moje  :)
Odpowiedz
#82
Na fali tego powrotu do natury i starych technologii, jest zainteresowanie jedwabiem i welna merynosow. Do tego dochodza jeszcze ciuchy i skarpety zrobione z wlokna pozyskanego z bambusa. Do tego dochodzi wyzsza swiadomosc ekologiczna, jak przed paroma laty i produkty naturalne znow wracaja do lask. Z drugiej strony, welna merynosow leci z Nowej Zelandii do Chin na przedzenie a stamtad do Niemiec na tkanie i szkoda dla srodowiska z ilosci emitowanych lotniczych spalin jest porownywalan z wyprodukowaniem jakiegos PolarDry.

Trudno jednak nazwac zakladanie nowoczesnego ubioru z naturalnych materialow oldschoolem. Szkoda, ze nie mam juz babci, potrzebuje welniana czapke udziergana na drutach... Taki oldschool na zamowienie.

Odpowiedz
#83
A ja mam szalik z polskiej wełny, chłonie wilgoć bardzo, jest ciężki i zajmuje dużo miejsca. Ale zrobiła mi go babcia i jest baaardzo miły w dotyku. Nie zamienię go na żaden polar czy tex. Moja jak i wszystkie powyższe opinie są subiektywne gdyż każdy z nas jest człowiekiem. Każdy chodzi w tym w czym chce. Mam dwa rowery stalowy i aluminiaka. Jeżdżę stalowym bo jest cięższy a ja po prostu lubię jak się męczę i pot leje się po plecach.

Odpowiedz
#84
Flaneli bronić nie będę, bo jej nie lubię. Ale uwielbiam bawełniane koszulki i w moim wydaniu śmierdzą mniej niż z wszelkiego ałtdorowego tworzywa...
-------------------------------------------
ina

Odpowiedz
#85
A to prawda. Bawełna mniej śmierdzi.
Jeden trening i koniec. Ale za to szybko schną nie tylko na grzbiecie więc po praniu są suche na rano :D
-------------------------------------------
m

Odpowiedz
#86
Bawełny nie lubię, zbyt wychładza kiedy jest mokra. Jednak w tamtym roku naszła mnie chęć kupienia koszulki, w której nie będę odstraszał ludzi po jednym założeniu. Po długich poszukiwaniach i czytaniu na temat różnych nowych materiałów kupiłem koszulkę z wełny merysonów. W porównaniu do syntetyków jest niezastąpiona. Ma tylko jedną wadę - nie da się je nosi latem ha, ha...


Blatio

Odnośnie Buffalo Mountain Shirt, to wydaje mi się to odschool, bo jednak jest to latanie w ortalionie, a teraz przeważnie ludzie używają wypasionych kurtek ( tu wpiszcie sobie co tam kto uważa, ja wpiszę Bergson). Druga sprawa to kwestia kosztów. Dla angola 100 funtów to raczej nie są duże pieniądze. W Polsce można to zastąpi zestawem za 140 zł i to już się wydaje realne.
-------------------------------------------
Kos

Odpowiedz
#87
Tak, tylko że Pertex, który stanowi warstwę wierzchnią Buffalo Mountain Shirt to nie taki sobie zwykły ortalion ;)
Coś podobnego do Mountain Shirt robi również Arktis - Mammoth Shirt. Ortalion podbity grubym ''barankiem'' na tej samej zasadzie co Buffalo. Też raczej oldschoolowy ciuch, a też najtaniej widziałem go po 70 funtów.

Arktis Stowaway Shirt na ten przykład jest też zrobiona z Pertexu, ale kosztuje znacznie mniej (ok. 20 funtów), tyle, że to sama wiatrówka, wierzchnia warstwa, pozbawiona warstwy izolacyjnej i wszystko zależy co się pod nią wsadzi.

OT:
Tak w ogóle, to coś z pocztą nie tak, bo wysłano mi ją z Anglii ponad 2 tygodnie temu pocztą lotnicza, a bluzy u mnie ani widu ani słychu... będę musiał się przejść na pocztę, psiakrew, bo mnie to zaczyna niepokoić...
-------------------------------------------
''Miarą wielkości góry jest zmęczenie wędrowca.''

Odpowiedz
#88
Jeśli wysłali to naszym rządowym Tu-154 to nie byłbym dobrej myśli:)
-------------------------------------------
Tadek

Odpowiedz
#89
Blatio, masz rację, że coś jest nie tak. Kumplowi ostatnio obiektyw z UK szedł 16 dni... A z Niemiec - równo dwa tygodnie.
---
Edytowany: 2009-09-17 19:02:22
-------------------------------------------
Do wywalenia. Szkoda, że nie można wygasić posta.

Odpowiedz
#90
OT:
wiesz, byłoby ok, ale dostałem potwierdzenie od koleżanki, która wysyłała mi to, że 2 września nadała to pocztą lotniczą z Anglii. Przed chwilą byłem u siebie na poczcie - ani śladu jakiejś przesyłki do mnie :P
Za to jakiś rok temu, paczka wysyłana z USA dotarła do mnie w 5 dni od mojej wpłaty... Dlatego teraz pomyślałem, że warto to zmonitorować. Ech... :(
---
Edytowany: 2009-09-17 20:21:12
-------------------------------------------
''Miarą wielkości góry jest zmęczenie wędrowca.''

Odpowiedz
#91
Odnośnie poczty lotniczej to jest numer przesyłki i po tym numerze można śledzić paczki z Angli lub z Polski.

Odnośnie Buffalo Mountain Shirt to wiem jak to wygląda. Sam używam Rab VR (Pertex Equilibrium + Microfleece to rozwiązanie jest podobne do pile+pertex Bufalo ), pertexowej wiatrówki z Hannaha i jeszcze kilku wiatrówek. Z doświadczenia wiem, że jednak można zastąpić pertex dobrym windshirtem za około 100 zł. Swoją drogą za ortalion Hannaha dałem 80 zł, ale już ich teraz nie robią. Jedyny problem to taki, że pertex ma swą renomę i wiadomo co można się po nim spodziewać.

Odpowiedz
#92
Blatio - zalezy jaka poczta lotnicza to wyslala :) Ja raz wyslalem, niby lotnicza i szlo 4 tygodnie (ponad nawet). Pozniej uparlem sie na nielotniczy express, ktory jest prawdziwie lotniczy - to szlo piec dni roboczych. Tym expresem niestety nic co wazy powyzej 2kg.

Kos - a jakiej gramatury masz ta koszulke? Z jakiej grubosci welny? Ja mam 190 z superfine (to bodajze wlokno okolo 18 mikronow) i wydaje sie spoko, moze nie na 35 stopni w cieniu, ale jest ok latem. Sa nawet ciensze z superfine merino, gramatura 140. Kumpel ma taka i nosi ja na wszelkie upaly.

Jesli noszenie welny merino jest oldschool, to ja jestem oldschoolowcem ;) Flaneli jakos nie wspominam dobrze. Spocona na wietrze potrafila niezle wyziebic czlowieka. Moja kangurka zawsze przemakala po dluzszym deszczu. Z udanych rzeczy, pamietam jedne buty, takie z zamszu na ''traktorze''. Bardzo lekkie. Przemakaly, ale na sloneczna pogode byly idealne. W kolorze sepii, tudziez ochry jasnej. Plecak na stelazu z aluminiowych rurek, czerwony, z ortalionu, cztery boczne kieszenie, jedna dolna, z taka dluga klapa, ktora moznabylo przykryc plecak az po sam dol, niczym pokrowcem przeciwdeszczowym. I tak przemakal, ale nowy trzymal deszcz calkiem spoko.

Odpowiedz
#93
OT:
Koleżanka, która mi to wysyłała powiedziała, że sprawdzi to tam u siebie w Anglii, wtedy może czegoś więcej się dowiem ;)

A wracając do tematu oldschoolu, to ostatni raz byłem w górach we flaneli jakoś w 2005 roku, w sierpniu, szliśmy wtedy z przyjaciółmi na Błatnią. Pogoda taka sobie, zimno, mgliście, dżdżyście... na plecach miałem jakiś polar za 20 zł z Tesco. Pamiętam, że gdy go zdjąłem na postoju, to mi tak parowało z pleców, że aż się wszyscy śmiali. Generalnie już wtedy jakoś zaczęło do mnie docierać, że flanela generalnie jest taka sobie, jeśli chodzi o używanie w górach.
-------------------------------------------
''Miarą wielkości góry jest zmęczenie wędrowca.''

Odpowiedz
#94
kivak

Koszulka ma gramaturę 185 i jest z długim rękawem. Powyżej 15 stopni jest mi w niej za ciepło i nawet nie próbowałem nosic ją latem.

Odpowiedz
#95
Ostatni raz w oldschoolowych ciuchach bylem w Gorcach w 2005. Wczesny Pazdziernik, sloneczko, wszelakie kolory drzew - bylo pieknie. Dzinsy to byla ostatnia nietechniczna czesc ubioru, ktory wymienilem na cos lzejszego, przewiewnego, szybko wysychajacego, albo cos nieprzewiewnego i wodoodpornego. Jak lubie klasyke i tradycje, to jednak pogon za wygoda sprawia, ze do flaneli i dzinsow wrocic nie chce :)
Co nie zmienia faktu, ze czeskie kraciaki z checia bym wlozyl do mojej kolekcji i radosnie w nich hasal po halach. I niewazne, z czego sa one uszyte :)

Kos - z dlugim rekawem mam 190 i bodyfit 200 - latem sie nie da :) Chyba, ze jedyna aktywnosc to picie piwka i koniecznie sierpniowa noca. Moja krotka koszulka ma pod pachami lzej tkane przewiewne panele - daje rade latem, zwlaszcza na rowerku.

Odpowiedz
#96
Ja z kolei ostatnio byłem w Karkonoszach. Szlak czerwony (grzbietowy) ze Szrenicy na Śnieżkę. Pogoda zmienna, mżawka przeplatana mocnym deszczem i słońcem. Ubrany byłem w wychwalany pod niebiosa przez ekipę fachowców ngt sprzęt typu softshell firmy Hi-tec o membranie 15000, oddychającą koszulkę z długim rękawem firmy Brubeck oraz kurtkę wierzchnią firmy Saleva. Na podejściu pod Szrenicę ze Szklarskiej ubrany jedynie z koszulkę termoaktywną+softshell pociłem się jak szczur. Koszulka ''oddychająca'' była mokra na plecach. Softshell to dla mnie pancerz. Jak dla mnie zero oddychalności. Równie dobrze mógłbym przywdziać polar z Tesco i narzucić ortalion. Efekt byłby ten sam, koszt mniejszy (ale nie byłoby lansu). Fakt i tu przyznaję rację Wam, wydaje się, że taki ciuch schnie szybciej niż flanela i zwykła bawełniana podkoszulka. By rozwiać wątpliwości temperatura wynosiła ok 8 st, wiał dość spory wiatr z różnych kierunków. Przed schroniskiem po czeskiej stronie (Lucci bouda) tak gwizdało, że na wychwalany i modny produkt firmy podpierającej się wizerunkiem sławnego himalaisty musiałem narzucić wierzchnią kurtkę (po Waszemu hardshell). Początkowo był to produkt firmy Saleva za ok 240zł. Efekt - zimno nie było, za to przy każdym zwiększeniu tempa znowu oblewałem się potem. Ponieważ wycieczkę odbywałem z gościem co to badziewia nie używa, więc postanowiłem zrobić test. Wymieniliśmy się kurtkami wierzchnimi. Miałem to szczęście, że mogłem na swój niegodny tak zaawansowanego technicznie produktu grzbiet założyć kurteczkę firmy Marmot za jak się dowiedziałem ponad 450 zł. Czyli cena dwa razy większa to pewnie jakość też? Nic z tego. Jak dla mnie ochrona od wiatru ok, za to oddychalność to dramat. Na podejściu pod Śnieżkę wywaliłem do plecaka softshell i szedłem do połowy podejścia w podkoszulku ''oddychającym'' firmy Brubeck oraz w kurteczce Marmota za ponad cztery stówy. Od połowy oddałem właścicielowi ten cud nowoczesnej myśli technologicznej i podejście dokończyłem w samej podkoszulce ''termoaktywnej'' (oczywiście mokrej). Wniosek mój - albo te technologie działają w ciuchach, których ceny rozpoczynają się od powiedzmy granicy 1000 zł, albo to jeden wielki pic na wodę! Zwiedzając Karpacz owszem softshell sprawdzał się. Było ciepło, wyścielona kurteczka polarkiem dawała ciepełko i dumnie stawiała czoła osłabionemu wiatrowi w dolinie. W górach ten sprzęt się zupełnie nie sprawdził.
Porównując to do dźinsów i flaneli mogę z całą stanowczością powiedzieć, że różnic nie ma żadnych. W jednym i drugim człowiek jest zapocony. A skoro różnicy nie ma, więc po co przepłacać?
Ps
Przy ostrzejszym deszczu kurtka Salevy przemaka, pelerynka rodem z LWP nie!
-------------------------------------------
niereformowalny przeciwnik lansu

Odpowiedz
#97
''softshell firmy Hi-tec o membranie 15000'' czyli nie do konca softshell jak z membrana

''Koszulka ''oddychająca'' była mokra na plecach'' jak dalej piszesz niosles plecak

''Fakt i tu przyznaję rację Wam, wydaje się, że taki ciuch schnie szybciej niż flanela i zwykła bawełniana podkoszulka'' a jednak ;)

''By rozwiać wątpliwości temperatura wynosiła ok 8 st, wiał dość spory wiatr z różnych kierunków'' - wszystko rzecz wzgledna, stopien aktywnnosci fizycznej ma tu podstawowe znaczenie, zdazylo mi sie jezdzic na snowboardzie przy ok -5st ale w sloneczny dzien, jezdzilem tylko w koszulce i kurtce (zadnej warstwy termicznej)

''Początkowo był to produkt firmy Saleva za ok 240zł. [...] Marmot za jak się dowiedziałem ponad 450 zł. Czyli cena dwa razy większa to pewnie jakość też?'' w sumie to przedzial cenowy pobu kurtek jest podobny, wazniejsza od ceny informacja byl by rodzaj membrany w nich uzyty.

''podkoszulce ''termoaktywnej'' (oczywiście mokrej)'' akurat rola bielizny termoaktywnej jest bycie mokrym - odprowadza ona pot os skory o wiele szybciej niz bawelniana dzieki czemu skora sie wolniej wychladza

''Przy ostrzejszym deszczu kurtka Salevy przemaka, pelerynka rodem z LWP nie!'' a co jest lzejsze i szybciej schnie?

Odpowiedz
#98
~m ''A to prawda. Bawełna mniej śmierdzi.
Jeden trening i koniec. Ale za to szybko schną nie tylko na grzbiecie więc po praniu są suche na rano :D''

Ale ja się naprawdę mało pocę, więc bawełna dla mnie jest super. Mam kilka koszulek z mega-outdoorowych materiałów i od dłuższego czasu zabieram tylko te z bawełny. No chyba, że w zimie, to wtedy merynosy :)
-------------------------------------------
ina

Odpowiedz
#99
oj turysta... piszesz ze pocisz sie jak mysz w super technicznym sofcie hi tec z membrana 15k... kazdy w temacie powie ci ze bedziesz mial saune na podejsciu pod membrana, softshelle wydalają z wilgocią jak nie mają membrany! czyli ortalion plus polar:) aaa i jeszcze chodziłeś w dwóch membranach... no to sam sobie potu dodajesz i jeszcze masz pretensje że koszulka jest mokra... a te hektolitry potu to niby gdzie miały się podziać? trzeba odrzucic marketingowy bełkot/lans(od tego to forum) i spojrzec realnie na pewne sprawy. otóż pocisz się zawsze nie ważne co masz na sobie, problem tkwi w tym co się dzieje potem z tym potem:) koszulki termoaktywne mają za zadanie odciągnąć pot od skóry i szybko przekazać je dalej do innych warstw tudzież atmosfery, a przy okazji zamoknięcia nie wyziębiać czyli utrzymywac komfort cieplny
to ze ci kurtka przemokla to oznacza ze albo ma walniętą membrane albo membrana ma niskie parametry i tyle. wiadomo ze nawet najlepsze membrany slabo odprowadzaja pot, tym bardziej w deszczu, dlatego jak dla mnie jest wazne aby kurtka miala wentylacje pod pachami:P

a od siebie, mam softa bez membrany za 5 stów i na niego nie narzekam, wręcz przeciwnie, nigdy mnie nie przewiało, nie zapociłem sie w nim na śmierć a z brubeckiem jest w nim komfortowo nawet poźną jesienią w tatrach, gdzie potrafi dmuchnąć, nie tylko w dolinkach, wiec trzeba kupowac mądrze, a nie kupować ''lansiarskie'' ciuchy wspierane wizerunkiem himalaisty

a tak wogóle to straszny OT...
ale w temacie dodam ze od początku popierniczam w BDU fostex'a na okrągło:) bo sa super wygodne i praktyczne, pewnikiem dłuugo ich nie zamienie:) a jeansy sa strasznie nie wygodne i nawet w miescie rzadko je nosze:P
---
Edytowany: 2009-09-18 02:05:32
-------------------------------------------
Odi profanum vulgus et arceo

Odpowiedz
NDC - wiele racji jest w tym co napisales - nie szuka jest przeczytac tony materialow o ... materialach i produktach z nich zrobionych, sztuka jest zrozumiec to co zostalo napisane. Na dzien dzisiejszy za nic nie wroce do dzinsow na wyjazdach - jakichkolwiek, spodnie stworzone do prac polowych i poganiaczy bydla nadal swietnie sie do tego nadaja, ale w gory - a po co, skoro moge miec bardziej funkcjonalne?
~turysta - po raz kolejny przeczytalem twoj post z 11 wrzesnia i nadal nie rozumiem sensu Twojej wypowiedzi - chyba, ze chciales wysmiac piszacych tutaj. Mnie tam akurat cieszy fakt, ze to nie ja wydalem jakiestam pieniadze, ktore okazaly sie calkowiecie nietrafiona inwestycja w sprzet i ktos czy to na tym, czy na innym forum napisal co mysli na temat tego zakupu. Dla mnie to czysty zysk. Chodzenie w koszuli flanelowej - no probowalem i teraz ubieram sie tak jak mi wygodniej i lzej, czyli bez flaneli.
Swoja droga - czy mocna palatka chroni od pioruna lepiej niz cokolwiek innego? Smiem watpic. Sprzed wojskowy lepszy od dedykowanego dla turystow - alez oczywiscie, dla wojska ;-) ktore to kupuje ciuchy/buty w sklepach 'gorskich' przed wyjazdem na misje w gory, a placaki/zasobniki zamawia u producentow placakow wyprawowych. Ile armi stosuje membrany gore w swoich kurteczkach? Pewnie wszyscy, ktorych na to stac. No po prostu nie rozumiem Twojego postu. Podobno tylko pieniadz gorszy wypiera lepszy.
PS obecnie Salewy i Hi-Tec'a nie uzywam ;-)
-------------------------------------------
Tomcio

Odpowiedz


Skocz do: