To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Wyprawa w Alpy / na Mont Blanc - sprzęt, porady, co i jak
#61
ale w deszke pogode mieliście...

Puszku dawaj więcej foteczek

Odpowiedz
#62
http://www.youtube.com/watch?v=AcvK0jpYSV4

reszta na priv :)

Odpowiedz
#63
no gratulacje ;) teraz ciekawe jak chłopaki

Odpowiedz
#64
Gratuluję!

Nocny dziś o 9:20 pisał, że ''czekają na tramwaj i śmigają na górę''.
-------------------------------------------
http://vick-gear.blogspot.com/

Odpowiedz
#65
Pajac pisal w tym samym czasie, ze planują Valota, wiec atak chyba jutro

Odpowiedz
#66
Puszka gratulacje!

Odpowiedz
#67
To pisała żona Jacka.

Jacek Nocny i Spin dzis wchodzą na MB.

pozdr

Odpowiedz
#68
Heh, zazdraszczam:)

Już wiem czemu Nocny i Spin nie odpisują na maile;)
-------------------------------------------
Pies i nóż najlepszym przyjacielem człowieka.

Odpowiedz
#69
dzięki dzięki :)

Odpowiedz
#70
Brawo Puszka :)

vick: ''Nocny dziś o 9:20 pisał, że ''czekają na tramwaj i śmigają na górę''.''

a 10 godzin później, że namiotują za Goutierem i jutro (dziś) atak :)

Jeszcze 2 miesiące i ja tyż :] ale nie na Mont Blanc, tylko na Monte Bianco :P
-------------------------------------------
ina

Odpowiedz
#71
trzeba byc ostroznym, monte bianco jest bardziej niebezpieczna od mt blanc ;)

trzymam kciuki za chlopakow, pewnie wlasnie szczytuja

Odpowiedz
#72
jak pogoda pusci to ja uderzam na miage -bionassey we wrzesniu a schodze jeszcze nie wiem ktoredy :)

Odpowiedz
#73
To wygląda na to, że nocno-pajacowo-spinowe wejście chyba nie wyjdzie :(

Kolejny raport esemesowy:
Prędkość wiatru ponad 100km/h i prognoza na najbliższe dni zapowiada, że nie osłabnie.
---
Edytowany: 2009-07-14 13:37:20
-------------------------------------------
http://vick-gear.blogspot.com/

Odpowiedz
#74

Było dużo o sprzęcie, to może teraz ze dwa słowa na temat przygotowań do wyprawy od aktualnych zdobywców :)

Pozdrowienia i gratulacje
-------------------------------------------
Bartolini

Odpowiedz
#75
przygotowania sprzetowe ---> porady ngtu :)

wcześniej 2-3 spotkania na śniegu w Tatrach, nauka wychodzenia ze szczelin, kurs a'la lawinowy (operowanie w rakach, praca z czekanem), wspinaczka w stopniu bardzo podstawowym (drogi piątkowe)

przed blankiem aklimatyzacja na 3600-4000 gdziekolwiek

więcej przy bezalkoholowym na jakims zlocie

Odpowiedz
#76
Puszka, trzymam Cię za słowo :)
-------------------------------------------
Bartolini

Odpowiedz
#77
no to tak na szybko:
poniedziałek: wyjście (oczywiście, częściowo wyjazd) z Chamonix za Goutiera - nocleg w namiocie na Przełęczy pod Dome du Gouter. w Nocy pobudka i wyjście przy gwiazdach na Dome du Gouter, gdzie zaczęło się robić nieciekawie. Bardzo silny wiatr + mała widzialność, wszystkie zespoły wróciły jeszcze przed Vallotem, my też tuż przed Vallotem zrobiliśmy odwrót, prognoza mówiła, że dopiero w czwartek może być okno pogodowe. niestety nie mieliśmy czasu ani tyle żarcia, by przeczekać dwa dni w namiocie. Odwrót to odwrót około południa byliśmy w Chamonix. Blanc nie ucieknie, może następnym razem się uda. To tylko góra.
Szczyt kondycji, świetnie przygotowanie logistyczne i sprzętowe, bardzo zgrana ekipa wyjściowa, brakło tylko (aż) pogody i z tym się trzeba liczyć. To jest łatwa góra, ale tylko podczas pięknej pogody.

Najtrudniejszy fragment drogi: z Tete Rousse do Goutera. Fatamorgana schronu na górze, wcale się nie przybliża i z czasem lekko deprecjonuje, ale znów bez przesady.

Aklimatyzację robiliśmy w Alpach Szwajcarskich m.in. na Breithorn Zwillinge (4106 m npm) i powiem, że naprawdę daje to wiele.

zdjęcia i reszta opisu później.
Puszka, Arek, gratulacje ! :)

Odpowiedz
#78
Dzięki !!

My mieliśmy duuużo szczęścia (fajna ekipa, fajny przewodnik, w miare fajna pogoda) i trochę więcej żarcia i czasu - warowaliśmy na okno do skutku.

Szliśmy morderczą trasą: z namiotu pod Teterusse, pod Goutiera, stamtąd expresowo pod Valota (zajrzałem do środka na minute z ciekawości, rzeczywiście, nasyfione polskimi/czeskimi dobrami po pachy), potem szczytowanie przy strasznym wietrze (odmroziłem nos i policzki pomimo maski z neoprenu), minutka na szczycie, powrót pędem do Valota i ... woda nam zamarzła w plecakach. Cały powrót marzyłem o wielkim, soczystym arbuzie. Zejscie z Goutiera jest chyba gorsze od wejscia, bo zmeczenie i odwodnienie daje znać o sobie

Po powrocie szybki demontaż namiotu, troczenie maneli do plecaka i zejscie do kolejki. Całość zamknęliśmy coś koło 17-18 godzin, sam sie zdziwiłem.

Dopiąłem swego, wieczorem arbuz był mój


Uważam, że nia ma łatwych gór, można się ubic nawet na Sniezce.
Zgrany i wytrenowany sklad, sprawdzony sprzęt i odpowiednia logistyka ogranicza ryzyko wypadku, ale jakos mimo to sporo osob na blanku ginie..

Ciesze się że cel nie przysłonił Wam ważniejszych rzeczy!


p.s. pare spostrzezen dla idących w przyszlosci

1) mijalismy po drodze grupy rodaków które rezygnowały już przy Teterusse, bo.. nie wiedziały że tam trzeba miec rezerwację, a namiot zostawili na dole.. i na tym przygoda się kończyła.

2) wstac trzeba mniej więcej o północy, trzeba się więc wyspać, ale od czego są rodacy: impreza trwa do późna, bo niektórzy przyszli się aklimatyzować tylko, więc piwko i wódeczka + wybuchy śmiechów. Jak towarzystwo już padnie, zaczyna się wstawanie ekip do wyjścia, także ponownie impreza i wybuchy śmiechów. Trzeba brać ze sobą kołki typu stopper

3) termika w nocy jest mocno ujemna, do tego śpi się często w chmurze. Idąc na gore zostawilem swoj spiwor puchowy dygoczącemu z zimna kumplowi

4) woda w kazdym innym niz termos pojemniku to tylko lodowy balast (a tak lubię camelbagi)

5) nie sprawdzają się batoniki, kanapki.. sztywnieją i mozna zęby połamać, ja przezyłem na salami w pojedynczych pojemniczkach (takie małe z lidla)
---
Edytowany: 2009-07-16 09:20:37

Odpowiedz
#79
zgadza się Puszka: nam zejście dało bardziej w kość od podejścia na górę. uda przy Forestierze powoli wysiadały, do dzisiaj mam zakwasy :)

1) niewiele brakowało, a zostalibyśmy także przy Tete pod namiotem. jeden uprzejmy gość z Info Mont Blanc nie chciał za bardzo się odczepić od braku naszej rezerwacji w Gouterze, a o namiocie nie chciał słyszeć, bo to w końcu nielegalne, w końcu jakoś się udało od niego odspawać.
w Gouterze i Tete Rousse rezerwacja jest konieczna !

2) z Tete faktycznie ok. 24 trzeba wyjść, my z namiotu na przełęczy wyszliśmy chyba jeszcze przed trzecią i byliśmy jedną z ostatnich ekip uderzających ''pierwszą falą'' na Blanca

3) ujemnie było, ale w namiocie w trzy osoby ugotowaliśmy się jak prosiaki. woda w camelbagu pod tropikiem nie zdążyła zamarznąć.

5) batoniki się przydają, ale tylko pod jednym warunkiem: trzymamy je ciągle blisko ciała, tak by nie zamarzły do reszty, nocą w śpiworze razem z wodą, kartuszem i innymi rzeczami. najlepsze są Corny orzechowe, żurawinowe, morelowe etc.
na górze jak nigdzie docenia się istnienie liofilizatów.

sprzęt, który miałem (planowane 2 dni w górach) :

odzież
- buty Garmont Epic Plus GTX
- kurtka The North Face Stretch Venture
- koszulka termoaktywna z krótkim rękawem
- koszulka z długim rękawem do spania
- getry termoaktywne
- spodnie softshellowe Direct Alpine Patrol
- bokserki 2 sztuki
- dwie pary skarpet X-Socks Air Force 1
- sweter puchowy Pajak Eskimo
- bluza z mikropolaru Stormberga
- rękawice cienkie nazwy nie pomnę
- rękawice wodoodporne, ocieplane Quechua
- czapka

szpej
- lina 48 metrów Beal 7,9 mm o ile dobrze pamiętam, impregnowana / waga dzielona
- uprząż Singing Rock Balance II
- HMS
- kilka repów i taśm
- kask Mammut Skywalker
- czekan CT Alpin Tour
- raki CT Jannu półautomaty

jedzenie
- trzy liofilizaty Travellunch
- ok. 20 batoników typu Corny
- suszone daktyle 2 opakowania po 200 g
- 2 x 1,5 litra wody - prawie cała zeszła już pierwszego dnia
- na trzy osoby wzięliśmy dwie kuchenki

Inny sprzęt
- plecak HiMountain Expedition 60+20
- namiot Hannah Vertigo (spaliśmy w nim w trzy osoby) waga dzielona
- 6 długich śledzi zimowych made by Jaco + 12 cieńszych szpilek / waga dzielona
- karimata Packlon
- śpiwór Roberts Skaut
- kije trekingowe
- aparat
- apteczka z mocnymi lekami przeciwbólowymi i Diuramidem na chorobę wysokościową
- czołówka Petzl Tikka XP
- okulary Arctica S-42 lub inne z filtrem 4
- krem przeciwsłoneczny UV 50

całość zamykała się w 18-20 kg.

Odpowiedz
#80
Hm w sumie Spin wszystko opisał więc nie będę się rozwodzić nad tematem :)
W sumie jedno mam spostrzeżenie. Otóż wcześniejsza aklimatyzacja daje BARDZO DUŻO. W zeszłym roku jak byliśmy na MB bez klimatyzacji to wysokość dawała nam się we znaki. Tym razem po aklimatyzacji na Breithornie, samopoczucie na wysokości 3800m n.p.m. było wręcz komfortowe.

Odpowiedz


Skocz do: