To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Góry Afryki
#1
Witam.
Planujemy ze znajomymi miesieczna wyprawe do afryki której głownymi celami ma byc zdobycie Kilmanjaro oraz Mt.Kenia. W zwiazku z tym szukam wszelkich informacji na temat akcji górskiej, treansportu, komunikacji miejscowej no generalnie wszystkiego i kontaktów do osób które były, wchodzily na którys ze szczytów.
Prosze bardzo o nie usówanie tego posta wyszukiwarka nic nie wypluła na ten temat
-------------------------------------------
BIKE SERVICE

Odpowiedz
#2
Kilimazdżaro...... :-))) minęło już ponad osiem lat...Polecam całym sercem. Samo wejście od strony technicznej nie sprawi więcej kłopotu niż wejście na Snieżkę, lecz musicie wziąść pod uwagę chorobę górską, która szczególnie podczas próby szybkiego wejścia może powalić na kolana. Baza wypadowa do startu to Moshi, choć pewnie już o tym wiecie. Warto spędzić tam 1 - 2 dni po to by się potargować z firmami przewodnickimi o najniższą opłatę za wynajęci e przewodnika. jeżeli znajdziecie czas to polecam odwiedzić Kisumu nad jez. Wiktorii i któreś z miasteczek nad oceanem.
Przy odrobinie fartu spotkacie może jeszcze Polaków lub ich potomków przesiedlonych na równik po II wojnie św. Ciekawe przeżycie, dla obu stron.
Korzystajcie z najtańszych hotelików, są bezpieczne przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa w podróży. Kasę i dokumenty miejcie zawsze przy sobie, ale bez paniki, Kenia czy Tanzania to nie Rwanda :-)
Co do wody, cóż, piłem soki przygotowywane na ulicy, do mycia zębów używałem nieprzegotowanej wody i nie przytargałem żadnej ameby, ale to już sprawa indywidualna, zależy od wytrzymałości żołądka. Jeżeli ktoś karmi się przepiórkami i ferrero roche, to rzeczywiście niech przegotuje wodę :-)))
Malaria - tu zalecam sporą ostrożność, przyda się moskitiera, przeważnie w hotelach będize nad łóżkiem, jednak nie zawadzi mieć jej ze sobą, w końcu złożona zajmuje niewiele miejsca, a może uratować dupę.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
P.S. jak wylądujecie na Czarnym Lądzie w dzień to nie szukajcie swojego cienia, bo go nie ma :-))))))

Odpowiedz
#3
snickers ok:) Dla Kili i Ciebie to zostawiamy. Fajny temat przy okazji

Odpowiedz
#4
a przy okazji warto sie spieszyc, bo wczoraj gdzies cos oglądałem że czapa sniezna z której słynie kili za ok 10 lat moze zniknąć

woju potrafisz swoim wpisem humor poprawic

Odpowiedz
#5
byłem na Mt Kenya (bodajże Lenana - to ten trekingowy szczycik, na ten drugi musisz się bawić z linami i całym tym szpejem, no i musisz mieć tamtejszego wspinacza za przewodnika) i Ruwenzori (bez wchodzenia na Margeritę). Na Mt Kenya i Ruwenzori łazisz z przewodnikami i tragarzami, tak więc luzik. Ruwenzori jest najbardziej wyczerpuącym trekingiem na jakim byłem, no i skala trudnosci jest nieporównywalna z niczym. Nie pamiętam opłat za Mt Kenya ale robiliśmy to w Nairobi potem się okazało, że przeplaciliśmy razy 2. Trzeba zaatwiać formalności w Nanjuki (pewnie się pisze inaczej, tuż za równikiem jak jedziesz z Nairobi, połazisz jest tam kupa agencji i coś weźmiesz, nie warto bardzo oszczedzać bo słyszaem że czasem się budzisz bez plecaków i bez przewodników. W trakcie dostajesz jedzenie ale byle jakie, pamiętam, no i gorące napoje. Treking zajął 4 dni (trochę za szybko, choroba mną nieźle telepała) i był super. Przewodnik Charles Kibaki super kolo. Napiwki koło 15-20%
Natomiast Ruwenzori to zupełnie inna bajka. Circut trwa koło 7 dni, dokładnie opisany jest przez Kafarskiego na stronach alco tours.
Jest drogo, walę z pamięci, ale koło 700 usd + napiwki.
W zeszlym roku było tam ze 300 turystów 2 lata temu ze 250. Porownaj to sobie z Kili. Jedzenie muszisz mieć swoje od tragarzy dostajesz ciepła wodę, połowa z nich dźwiga węgiel drzewny żeby ją dla Ciebie gotować.
Treking wart był każdych pieniędzy. W ogóle uganda w porównaniu z Kenyą to inna bajka. Szlajasz się w nocy po kampali i nic ci sę nie dzieje, nikt cię nie zaczepia. A w Nairobi cały czas oczy dookoła głowy.
Jak byś miał jakies szczegółowe pytania to zapodawaj ale tak generalnie to wyluzuj, zwłaszcza kili jest tak turystyczne że na pewno nie zginiesz.

Odpowiedz
#6
Tzn planowana przez nas trasa to mnej wiecej : Jezioro turkana, Wielki rów, jezioro wiktorii, Mt. Kenia, Nairobi ( albo bez nairobi) Kili. Czy ma ktos doswiadczenia z treansportem lokalnym tzn autobusy, busiki, lokalna komunikacja lotnicza?? Jakies szczególne uwagi przy przekraczaniu granicy kenii i tanzanii?? no generalnie interesuje mnie WSZYSTKO W TYM TEMACIE :) Z góry wielkie dzieki :)
-------------------------------------------
BIKE SERVICE

Odpowiedz
#7
lokalny transport to matatu i autobusy. Podróż nimi ma swój urok ale bezpieczne nie zawsze musi to być.
Tak w ogóle, jeżeli jesteś przegiętym estetą lub masz nadwrażliwe powonienie to daruj je sobie. Według mnie transport lokalny w Afryce to jedna z fajniejszych rzeczy.
Generalnie autobusy wydają się bezpieczniejsze i ''luźniejsze''. Matatu to vany, w ktorych potrafi jechać 25 i więcej osób, ich stan techniczny pozostawia bardzo wiele do życzenia. W Keni raz strzeliła opona w matatu, jedyny raz w życiu widziałem, jak weseli do tej pory murzyni robią się szarzy w przeciągu ułamka sekundy, facet hamował zjeżdzając na pobocze i tam wytracał prędkość, okazało się ze hamulce nie działają. No ale jak juz wyhamowal to znowu była zabawa.
Potrafią w matatu wziąć od Ciebie podwójna opłatę (za ciebie i bagaz).
ponieważ jesteś muzungu to za wszystko płacisz w kenii x 2-3, w autobusie aż tak Cię nie zrobią. To mi się właśnie nie podoba w Kenii, że rżną Cią tak po chamsku strasznie i są w tym agresywni.
W biedniejszej Ugandzie muzungu nie brzmi przynajmniej obraźliwie.
W Kenii masz pociąg do Mombasy, nawet nieźle ale pilnuj gratów jak idziesz na kolację.
Są też linie lotnicze miejscowe, bardzo w porządku, leciałem na trasie Lamu Nairobi (kiedyś nazywały się flamingo airlines). No i promy, ale to tak samo egzotyka.
Turkana piszesz? rozważałem w tym roku zrobienie Mt Elgon w ugandzie, turkany w Kenii i potem przejście do Etiopii i góry Siemen (teraz wydaje się to być do zrobienia bo armia boga podobno podpisała jakiś rozejm czy pokój). No ele na to trzeba co najmniej ze 4 tygodnie.
Kupe informacji masz w LP East Africa tegoroczne wydanie. No i pytaj na TTF LP.

Odpowiedz
#8
~just lets's kill the Killi, or Killi kill You :) powodzenia
-------------------------------------------
Matek

Odpowiedz
#9
Mam pewne doświadczenie w korzystaniu z transportu lokalnego w Kenii, gdzie w ciągu 2 tygodni poznałem wraz z kumplem rozmaite środki lokomocji i jest tak:
- matatu - urokliwe i fascynujące, jeździłem po okolicach Mombasy dość często, traktując jako podstawowy środek lokomocji, stan techniczny pojazdów baaardzo tajemniczny czasem, ale działały ;) raz tylko ten którym jechałem się zepsuł, jeździliśmy także po zmroku choć odradzano nam to w hotelu; znając ceny nie daliśmy się zrobić w bambuko i płaciliśmy jak tubylcy
- autobus długodystansowy - mieliśmy okazję jechać nocnym z Mombasy do Nairobi; stan techniczny w porządku, nawet zdaje się, że podali soczek, no i rozrywka zapewniona bo telewizor dudnił całą noc, raz tylko kierowca w ciemności pomylił drogę czy jakoś tak
- pociąg z Nairobi do Mombasy - nocny, są 3 klasy, my w 2 jechaliśmy w przedziale z 4 łóżkami i starym muzułmańcem z Pakistanu wracającym, a my w elementach wojskowej garderoby w pustynnych kamuflażach... ;) , w 2 klasie spoko warunki, śniadanie i kolacja wliczone w cenę biletu; pociag ma obowiązkowe spóźnienie, zdaje się, że w naszym przypadku 6-7 godzinne, ale luzik, pole, pole i hakuna matata
- taksówka - spoko
- cóś jak motorek z dwuosobową kabiną pasażerską - spoko, ale głośny

Takie moje spostrzeżenie, które można brać za radę albo i nie - nosiliśmy wojskowe spodnie i kapelusze, wszyscy myśleli, że jesteśmy żołnierzami (tam cywilom łachów armijnych mieć nie wolno) i mieli do nas specyficzne podejście - szacuneczek i respekcik, naciągacze pamiątkowi mniejszą mieli wiarę, w to że nas uda im się nas naciągnąć.

Chętkę na Kili też mam wielką, w planach jest, ale niestety trza na to kasy, ech...
-------------------------------------------
AdAm

Odpowiedz
#10
A jak wygląda kwestia transportu lokalnego w Maroku? Z tego co się orientowałem, ceny są całkiem sensowne, jest dosyć bezpiecznie itp... Ale że to są wybiórcze informacje z netu to może się znajdzie ktoś kto tam był? Chodzi mi konkretnie o trekking w okolicach Djebel Toubkal i wejście na ten szczyt...
Dodatkowym atutem są zdarzające się ''tanie bilety'' do Casablanci, na tą chwilę np.:
http://www.lataj.pl/pliki/promocje-bilet...=868024536
-------------------------------------------
http://mistymountain.galeria.interia.pl/

Odpowiedz
#11
w maroku uważaj na naciągaczy. te skur wysyny to najlepsze maszyny do wyciskania pieniędzy, www.maroko2006.ovh.org
-------------------------------------------
Matek

Odpowiedz
#12
A jak wygląda sprawa z terminem wyjazdu? Da się w ogóle w lipcu-sierpniu tam poruszać?
-------------------------------------------
http://mistymountain.galeria.interia.pl/

Odpowiedz
#13
semow zdjecia z jabal i kontakt do goscia znajdziesz na strone www.kta.prv.pl
-------------------------------------------
odpisz 1% podatku pomóz realizowac marzenia

Odpowiedz
#14
semow - byłem na Toubkalu dwa razy. Jak cos potrzebujesz, to daj znać.
kozlowicz@wp.pl

Odpowiedz
#15
pozwolę sobie odnowić temat:
Znajdzie się tu ktoś, kto był w górach Ahaggar? Szukam informacji, a zawsze im więcej źródeł, tym lepiej...
-------------------------------------------
scuner

Odpowiedz
#16
trochę odkopuję:) wybieramy się ze znajomymi 12ego lutego na Jebel Toubkal, i szukam jakichś map.. wie ktoś gdzie można dostać? może gdzieś w sieci? gdzieś wysyłkowo? może ktoś ma?:) w sumie to mam jeszcze kilka pytań:
- nie ma problemu z wypożyczeniem raków na miejscu? (nie mam fundusza na zakup a nie chce zostać w schronisku bo nie będę miał raków;)
- znajomi wszyscy zaopatrują się w spodnie softshellowe, czy to konieczność? na górze może pizgać wiem, ale czy bielizna termoaktywna i wygodne spodnie nie wystarczą?
z góry dzięki wszystkim za odpowiedzi, jak macie jeszcze jakieś sugestie, piszcie cobym wrócił cały:)
pozdrawiam!

Odpowiedz
#17
ad1. pierwsze co przychodzi mi do głowy to Sklep Podróżnika. jeśli nie ma w Twoim mieście, to również mają e-sklep.
ad2. z tego co kiedyś czytałem, kilka lat temu, to nie ma problemu
ad3. też bym kupił.

Odpowiedz
#18
1. Mapy są, ale drogie. My wchodziliśmy bez - nie da się nie trafić.
2. Raki wypożyczasz w Imlil - punkcie startowym na Toubkal. Nie ma problemu z wypożyczeniem, ale raczej z ich stanem i ceną. Targować się trzeba (1/3, 1/4 pierwszej ceny jest zazwyczaj ok dla obydwóch stron) i to absolutnie zawsze i wszędzie, bez wyjątku.
3. Co to znaczy wygodne spodnie ? Jaki materiał, jak gruby ?

Jak potrzebujesz jakiegoś info o Maroku to pisz na prv, byliśmy niecały rok temu.

Odpowiedz
#19
wygodne spodnie to bojówki helicona. jak tu się wysyła prv?;]

Odpowiedz
#20
@ jacomir, nie ma takiej opcji ;)
Jak ewentualnie ktoś podał swojego maila w profilu (klikasz avatar), to możesz na maila pisać.

Odpowiedz


Skocz do: