To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Sposób na...niedźwiedzia,dzika, tudzież innego zwierza
Dorzucę swoje pięć groszy do przygody z misiem. Było to w tzw. zakazanej strefie na pasku granicznym w bieszczadach w rejonie Kinńczyka Bukowskiego. Byłem wtedy na 3 roku studiów i w ramach bojktu imprez juwenaliowych spakowałem plecak i postanowiłem odpocząć w głuszy worka bieszczadzkiego odwiedzic źródła Sanu i przejśc ostatni prawdziwie dziki fragmęt połonin w Polskich górach. po kilkugodzinnej wedrówce paskiem granicznym zacałem podejście pod połoninę, jakoś tak wyszło że wchodziłem południowym stokiem. Gdy stanąłem wreszcie na grzbiecie w buczynach ponizej (10-15m), usłyszałem ryk dzikiego zwierza i wielki ciemny kształt uciekajacy w dół stoku. Na jakąkolwiek reakcję nie miałem czasu wszysko wydarzyło sie w ciągu kilku sekund.
-------------------------------------------
góral nizinny zpodkarpacia

Odpowiedz
Bieszczadach.....przepraszam za błąd
-------------------------------------------
góral nizinny zpodkarpacia

Odpowiedz
no, ale co dalej? uciekł, pogonił Cię czy wypiłeś z nim bronka?

Odpowiedz
Dwa lata temu miałem w Bieszczadach przygodę z niedżwiedziem.Była połowa września,piękna złota jesień.Szedłem od Wołosatego w stronę Komańczy i po przejściu Połoniny Caryńskiej zatrzymałem się w Brzegach Górnych na polu namiotowym obok leśniczówki--niczego więcej zresztą tam nie ma.Pole iście spartańskie:tylko wiata i stół z ławą,ale otoczenie piękne.Po jednej stronie Połonina Caryńska a po drugiej Wetlińska.Rozbiłem namiot na skraju skarpy nad potokiem Prowcza.Byłem sam,pod wieczór przyszli jeszcze chłopak z dziewczyną i rozbili się po drugiej stronie wiaty.Szybko się ściemniło i ochłodziło.Wskoczyłem w śpiwór i spać.W środku nocy nagle słyszę ujadanie psów za płotem leśniczówki a koło namiotu jakieś szuru-buru,wyrażnie jakieś sapanie.Uff! Zrobiło mi się ciepło... Po cichu otwieram zamek namiotu,na niebie gwiazdy aż kłuje w oczy a w koło na polu namiotowym czarno jak u Murzyna w...nosie.Łapię latarkę i świecę--niczego i nikogo nie ma! Naszykowałem garnek turystyczny i łyżkę żeby narobić hałasu jak przydzie i reszta nocy zeszła na czuwaniu.Rano ciąg dalszy pięknego słońca.Postanowiłem zostać jeszcze jeden dzień.Wysłałem do domu kartkę(do leśniczówki co parę dni przyjeżdża poczta),napisałem że zostaję aby dokończyć porachunków z niedżwiedziem--zauważyłem że w dzień ,szczególnie słoneczny ilość odwagi w człeku strasznie wzrasta... Ale dzień się kończy i robi się wieczór.Doszedł jeszcze student idący od Komańczy i rozbił swój Marabut Komodo trochę dalej.Całkiem się ściemniło.Moi od wczoraj znajomi(chłopak i dziewczyna) rozpalili za wiatą małe ognisko.Stanąłem nad brzegiem skarpy i słuchałem płynącego w dole potoku.Nagle usłyszałem na drugim brzegu w krzakach,że coś się dzieje.Jakiś wyrażny ruch czegoś wielkiego,trzask łamanych gałęzi i mniejszych gałązek,coś nieporadnie się przeciska przez krzaki i drzewa.Łapię z namiotu latarkę i świecę:cisza! Gaszę.Po kilkudziesięciu sekundach znów się zaczyna! Znów świecę i znów się zatrzymuje.O nie,to trzeba wyjaśnić,tak nie można tego zostawić.Idę do faceta z dziewczyną przy ognisku,schowanych za wiatą i mówię: słuchajcie,jest tak i tak,coś trzeba z tym zrobić.Widzę,jak im się rozszerzają oczy ze strachu(chyba to samo zobaczyli u mnie).Akurat też podchodzi do ogniska wspomniany student z naręczem gałęzi na ogień i musiał usłyszeć,bo wie już o czym mówimy.''A,to ty mi świeciłeś,gdy zbierałem gałęzie?!'' -Jasna cholera,to czemuś nic nie odpowiadał?!-''A bo myślałem,że to strażnicy Parku mnie namierzyli!:DDDD Od tego czasu postanowiłem,że nawet gdyby stado niedżwiedzi, cały ich kierdel,przylazł i trząsł namiotem,to ja ich olewam i śpię dalej.
A teraz pytanie poważne,żeby sprawie przywrócić właściwe proporcje: ilu turystów w ciągu np. ostatnich 30-tu lat zjadły-zagryzły-rozszarpały nasze miśki??? W tym czasie przez Beskid Niski i Bieszczady(tam są One) przeszło kilkaset tysięcy turystów i ''turystów''.O Tatrach nie piszę,bo tam są niedżwiedzie normalne inaczej.

Odpowiedz
i ostatni akapit powinien zakończyc ten wątek, bo czytajac go sam zacząłem się zastanawiac czy nie porzucic wałesania sie po odludnych zakatkach, bo tam przecież czychaja całe stada wygłodniałych niedźwiedzi, wilków, rysi, że o innych potworach nie wspomnę, dla których jedynym celem w zyciu jest dopadniecie biednego turysty, a to ,że przez te parę lat jeszcze udawało mi sie wyjsc ze wszystkich eskapad bez szwanku, to zawdzieczam tylko niebywałemu szczęsciu

bo naprawdę, ilu turystów ginie rocznie zagryzionych przez jakiekolwiek zwierzę??
albo inaczej, kiedy ostatnio ktokolwiek zginał z winy dzikiego zwierzaka?? (oczywiscie dzikiego, a nie zagryziony przez milusinskiego ulubienca domu rasy rotwailer, amstaff, czy inny czworonożny przyjaciel człowieka)

Odpowiedz
erwinw- nie wiemy ilu ginie w głuszy... bo tam nie ma milych sasiadow , tvn-u i faktu ;) a zaginionych bez wiesci , u nas w kraju Ci dostatek.

Odpowiedz
Uciekł.........niedźwiedzi syn.

Odpowiedz
>Dacik
to zapodaj swoją fotę, to zobaczymy może powód:)))))))
-------------------------------------------
ilość rośnie... jakość spada... na psy...

Odpowiedz
No tak jak się mieszczuch w do lasu wybierze to się mu wydaje że za kazdym krzakiem czatuje dziki zwierz który tylko marzy aby popróbować jego świeżego naszpikowanego konserwantami mięska. Chodze po Bieszczadach od 11 roku zycia i jak dotychczas miałem stycznośc tylko raz z misiem nie mówiąc o wilkach. Żeby spotkac jakiekolwiek dzikie zwierze na wolności trzeba miec wyjatkowe szczęscie lub pecha z tej prostej przyczyny ze one nas o wiele wczesniej namierzą. Mam kolegę leśnika w Mucznym i on w swojej 9 - letniej karierze widział miśka dwukrotnie z tej prostej przyczyny że poczciwemu zwierzakowi wcale nie pali sie do spotkania z człowiekiem.

Odpowiedz
Ha ha ....dobre....nie najlepsze ale dość dobre. Pracuj dalej.

Odpowiedz
mam coś ... prawie na temat misiów. prawie, bo rozchodzi się o każde duże zwierzę - m.in. o nosorożce. w każdym razie, jest kilka uniwersalnych wskazówek, co zrobić gdy stanie się oko w oko nie tylko ... z nosorożcem. polecam i pozdrawiam!

http://www.expeditions.pl/index.php?id=0091 - na samym dole znajduje się tyt. ''NIEBEZPIECZNE SPOTKANIA''

Odpowiedz
Niedzwiedzia łatwiej spotkać niż mi sie wydawało. Widziałem go jak schodziłem z Czeronych ale poprostu się pasł bo to była jesień. Został spłoszony przez faceta,który za wszelka cene chciał mu zrobić foto z bliska jak je. Gdy facet już został zauważony niedzwiedź się spłoszył,pobiegł ok 15m w góre(b. szybko),zatrzymał się i ruszył w dół ok 10 m(w naszą strone) i znów się zatrzymał i dalej jadł jak wcześniej a facet już zrezygnował z delszych fotek a ja z przyglądania sie zwierzęciu.

Odpowiedz
~tept >> dobry link
szczególnie spodobała mi się ''ucieczka zygzakiem'' :D

Odpowiedz
hmm, tak was czytam chłopcy i czytam i usmiałam sie do łez:)))
zwłaszcze te granaty i bieganie zygzakiem
powiem tak: na bieszczadach sie nie znam, ale Tatry mam przechodzone na rozmaite sposoby, większośc tras wymyslam sama, wiekszosc wędrówek robie samotnie, bo lubie uprawiac taką metafizyczna i fizyczna partyzantkę poza szlakiem,
nocowałam tez jesienia (najlepiej na szczytach, a nie w dolinkach) z oczami w gwiazdach
Tatry Zachodnie znam duzo lepiej niz wysokie,
niedzwiedzia osobiście widziałam raz, bardzo daleko, lazł bladym świtem w okolicach przełęczy Pyszniańskiej
gdy przychodzi jesień, całe TAtry obejmuje jakas paranoja niedzwiedziowa, wszsycy wszędzie widza i słyszą niedzwiedzie , w schroniskach opowiadają sobie rózne sposoby walki i ucieczki przed potworem...........ale
ja Wam powiem to co wiem:)
obecnie po stronie polskiej jest 16 misiów, ale chodzi tu o zameldowanie, niedzwiedzie przmieszczają sie ze strony słowackiej tez.
to co ryczy tak straszliwie we wrześniu i pązdzierniku to jelenie , nawołujace swoje partnerki, na miłosne igraszki
ryczą tak okropnie, że mozna je wziąsc za niedzwiedzie, ale tak nie jest,
poza tym lepiej ze słychac te ryki, bo jak niedzwiedz jest w poblizu, to jelenie nie ryczą
mis jak sie skrada nie słychac go zupełnie, jest bezszelestny, mimo iz wydaje sie ocięzały i niezgrabny jest cichutki jak myszka, przewaznie siedzi gdzies w borówkach (raz znalazłam dosyc swierza, bo niezaschnięta turkusowa kupę, ładna była serio:))

to prawda z tym spiewaniem na szlaku , zeby go nie zaskoczyc

jak sie go spotka, najlpiej (tak jak juz ktos wczesniej napisał), powolutku sie wycofac, nie biegac, nie krzyczeć, można sie za przeproszeniem posrac, jak kogos to odstresowuje
fatalnie jesli się stanie na ścieżce między misową , a jej małymi, samotny miś -facet jest w tym momencie kubusiem puchatkiem
broń boze nie dokarmiac, bo miski sie przyzwyczaja i beda chciały danine od nastepnego biedaka, którego spotkają w lesnych ostepach

wieczorem nie robic jedzenia, którego zapach roznosi sie smakowicie po okolicy, i całe zarcie szczelnie pakowac, w worki i plasikowe pudełka

misie zeruja głownie w nocy, robiąc cholernie duzo kilometrów, nawet do 30., w dzien wracaja w okolice swoich legowisk

obecnie najczesciej je mozna spotkac, w rejonach Kondratowej( dwa Misie chodza w dzień bardzo blisko szlaku - moj brat widział osobiscie) Strązyskiej, Roztoki !!!! (koło Morskiego Oka) -misowa z małymi i samotny pan niedzwiedz

pozna jesienia sa troche podirytowane, bo szukaja jedzonka, którego jest mniej, a one robia zapasy na zime

niedzwiedz w zimie czasem sie budzi, to nie jest tak, ze cały czas twardo śpi i trzeba wrzucic mu granat hukowy do gawry, zeby zrobic mu skuteczna pobutke
gawry tworzy pod rozłozystymi świerkami

dobra, co wiedziałam, powiedziałam, a informacje mam głowie od gospodarzy schroniska


a flara...... hmm,
zycze wszystkim szcześcia i bezpiecznej wędrówki

-------------------------------------------
ronja

Odpowiedz
A ja ostanio mialem przyjmnosc spotkac 3 niedzwiadki (mamusia i dwa mlode) w Kotle Gasienicowym, 20 minut od Murowanca. Nie powiem troche nas to przerazilo, szczegolnie obawialismy sie aby nie stac pomiedzy mamusia a mlodymi, szczesciem ciuchutko przmknelismy sie w strone Liliowej, ale nastepna grupa nie miala tyle szczescia, mamusia sie ujawnila i pobiegla w dol w ich strone. Co stalo sie dalej nie bylo nam dane zobaczyc;). Swoja droga niedzwadki fenomenalnie wcinaja borowki :) - to trzeba zobaczyc.

Odpowiedz
Niech wam się nie wydaje, że niedźwiedzie śpią całą zimę...

A co z dzikami???
-------------------------------------------
I'm the way, prepare fo SALVATION!!!

Odpowiedz
Witam
w pewnej książce kiedyś przeczytałem że jeżeli spodkamy się z misiem to jeśli to mozliwe to najlepiej uciekać w dół z jakiejś góry ( niedźwiedzie mają krótsze przednie łapy przez co trudniej jest im zbiegać ) Jeśli mamy do czynienia z małym niedźwiadkiem możemy próbować ucieczki na drzewo...Z większymi misiami nie radziłbym z tym drzewem...Zawsze jeszcze zostaje ten granat:)
-------------------------------------------
Macik

Odpowiedz
Ludzie, co Wy z tymi dzikami??? Brzechy się naczytaliście, czy co?
Nawet locha z małymi (a o tej porze roku to już niezłe przelatki są) musi być wyjątkowo wkurzona, żeby ruszyć na dwunożnego.

Człowiek skrada się na paluszkach, stara się żeby nic nie zaszeleściło albo nie skrzypneło, bywa że nawet buty zostawi i w skarpetach dziki podchodzi, bo byle fałszywy odgłos i tyle ich widziałeś - pójdą w las aż się zakurzy, a tutaj jakieś komunikaty, że ''dzik jest groźny'' :)
-------------------------------------------
Leśny Dziadek

Odpowiedz
Dzik jest dziki ,dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły........

Odpowiedz
Znam niezawodny sposób na atak niedźwiedzia w namiocie (może wejść skuszony zapachem jedzenia, zwabiony chęcią pobzykania itp.). Otóż tym sposobem jest NÓŻ..... należy ująć nóż w prawą rękę, lewą ręką rozpiąć śpiwór, następnie nożem rozciąć namiot i spier...
A na poważnie, zdania na temat najlepszego zachowania się w obecności misia są mocno podzielone. Ucieczka w dół stoku ma sens, ale tylko w przypadku niedźwiedzia POLARNEGO. Jego budowa (tylne łapy dłuższe od przednich) faktycznie nie pozwala mu na pogoń ''z górki'' a bieganie po śniegu jest łatwe (o ile nie jest to śnieg kopny). Są teorie mówiące o udawaniu padliny (jak w wierszyku). Metoda dobra, ale często kończy się wspomnianym wyżej ''poszarpaniem'' w stopniu zależnym od widzimisię misia. Teoria o hałasowaniu czy braniu kogoś na barana w celu stworzenia wirtualnego ''potwora'' też nie jest pozbawiona sensu, trzeba tylko być na tyle zdeterminowanym, żeby nie odpuścić przed ostatecznym odwrotem niedźwiedzia. W przeciwnym wypadku miś zawróci i pokaże nam demonstrację swojej siły. Istnieje też niebezpieczeństwo, że niedźwiadek (a pani misiowa z młodymi na pewno) nie przestraszy się nas i podejmie regularną walkę. Moją propozycją jest kopiowanie zachowań z Animal Planet. Gdy jakiś niedźwiadek widzi, ze jest na przegranej pozycji, opada na 4 łapy (stanie na dwóch kończynach jest uznawane za pozycję do walki - stąd niebezpieczeństwo opatrznego zrozumienia pozycji ''stojącej posranej) i odchodzi. Powolny wycof na czworaka daje chyba największe szansa na pokojowe rozstrzygnięcie sprawy. Pozostawienie plecaka (bo misiowi może chodzić właśnie o niego, a właściwie o zapach jego zawartości) też jest uzasadnione.

P.S.
Istnieje jeszcze związek pomiędzy zachowaniami a ubarwieniem zwierząt. Pozostaje kwestią sporną, czy np. kolor czerwony odczytywany jest jako ''uwaga, jestem trujący'' jak u owadów, czy jako ''patrz jaki jestem wk....ający'' jak u byka.

Odpowiedz


Skocz do: