06-09-2003, 20:02
OPIS PRODUKTU:
3 osobowy |n|
waga ze śledziami - faktycznie 4,7kg (producent podaje 4,4kg) |n|
tropik – poliester |n|
podłoga - poliamid |n|
wodoodporność tropiku – 5000mm |n|
wodoodporność podłogi – 10000mm |n|
stelaż - duraluminiowy |n|
szwy podklejane |n|
kolor tropiku - zielony, fartuchy - żółty |n|
Wymiary 215x165x105
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
06-09-2003, 05:00
Kiedy stary namiot typu igloo, kupiony parę lat temu w Niemczech na wyprzedaży, rozsypał się zupełnie zapadła decyzja zakupu nowego. Musiał on spełniać kilka podstawowych wymagań: duża wodoodporność tropiku i podłogi, możliwość rozstawiania na skałach bez użycia śledzi, odpowiedni przedsionek do złożenia plecaków i ewentualnego gotowania w czasie złej pogody oraz aluminiowy stelaż (w starym namiocie rurki pękły zaskakująco szybko). Istotnym parametrem był też kolor – jako, że często rozbijamy namiot „na dziko” zależało nam, by nie był to namiot o typowych kolorach ekspedycyjnych tj żółty i chociaż takie właśnie są fartuchy uznaliśmy, że podwinięte nie będą zbyt rzucać się w oczy.
Niestety w przedbiegach odpadły lżejsze ''dwójki'', gdyż w góry jeździmy zawsze całą trzy osobową rodziną. Musiała to więc być ''trójka'', ale nie za ciężka, tak żeby dało się ją przyczepić do plecaka. Dodatkową cechą miały być fartuchy przeciwśnieżne ponieważ planowaliśmy także rozbijanie namiotu zimą.
Po przejrzeniu oferty krajowych producentów min. Alpinus, Campus, Marabut czy np czeskiej firmy Hannah uwagę naszą zwrócił namiot znanego producenta Vaude - Space K2. Z grubsza spełniał nasze wymagania. Niestety cena tego namiotu w Polsce oscylowała w okolicach 1500 PLN. Postanowiliśmy poszukać możliwości tańszego zakupu za granicą. Jak się okazało Czeski dystrybutor Vaude nie miał problemów z wysłaniem tego modelu do sklepu w Ostrawie. Zamówienia dokonałem e-mailem i nie wymagano ode mnie żadnej przedpłaty. Po tygodniu namiot został odebrany... Na granicy podbiłem odpowiednie dokumenty VAT, a w sklepie odebrałem zwrot podatku. W rezultacie koszt namiotu dzięki min. korzystnemu kursowi korony zamknął się w kwocie około 900 PLN. Nie mało, ale nieco tylko więcej niż np. za Gwineę Marabuta z doszywanymi fartuchami i aluminiowym stelażem.
Namiot zapakowany jest w worek z materiału takiego jak tropik. Na pierwszy rzut oka wygląda pokaźnie. Nie ma się jednak co stresować – da się go ścisnąć na tyle, żeby mógł być przytroczony z boku plecaka. Ciekawy jest system zamykania worka – wykończone czarną plastikową taśmą krawędzie otworu worka roluje się, a następnie zapina klamrą tworząc poręczny uchwyt.
Do rozstawienia namiotu użyte są aluminiowe rurki wpuszczane w „rękaw” z grubej siatki na zewnątrz tropiku. Z jednego końca rękaw jest zaszyty i usztywniony, z drugiego wysuwaniu się stelaża i jednocześnie naprężeniu całej konstrukcji służy aluminiowy bolec przyczepiony do rogu tropiku i sypialni odpowiednią taśmą. Taśmą tą można regulować naciągnięcie tropiku.
Tu pojawił się mały problem. Pomimo poluzowania taśm trzeba włożyć nieco siły, aby te bolce umieścić wewnątrz rurek. Słaba płeć może mieć z tym kłopot.
Z drugiej strony zaletą tak rozstawianego namiotu jest fakt, że można w deszczu rozbić sam tropik, a następnie po wrzuceniu ekwipunku do środka podwiesić sypialnię nie narażając jej na zamoknięcie . Dodatkowy aluminiowy pałąk zakładany na namiocie powoduje rozciągnięcie tropiku nad przedsionkami. Pałąk ten mocowany jest za pomocą plastikowych haczyków oraz dodatkowo rzepów usztywniających całą konstrukcję. Dzięki temu jedna osoba trzymając rozstawiony namiot za stelaż może go bez trudności przenieść w inne miejsce...
Po rozbiciu namiotu okazuje się, że jest naprawdę przestronny. W środku swobodnie mieszczą się 3 osoby i zostaje jeszcze sporo miejsca. Jest to niewątpliwą zaletą - podczas deszczowej pogody można prowadzić całkiem aktywne życie towarzyskie nie wbijając co chwilę łokcia w bok któremuś z pozostałych mieszkańców. Dwa wyjścia i dwa przedsionki umożliwiają odpowiednie ulokowanie plecaków czy np. kuchenki. Wewnątrz sypialni na ściankach usytuowano 4 małe kieszenie na drobiazgi. Nad głową rozciągnięta jest niewielka siatka, na której można położyć np. zapaloną latarkę oświetlającą wnętrze namiotu. Wysokość umieszczenia siatki można regulować sznureczkami, którymi jest przymocowana. Wyjścia z obu stron sypialni wyposażone są w moskitierę, a zamki pozwalają na otwarcie ''drzwi'' z dowolnego boku. Inaczej niż w niektórych namiotach rozwiązano zwijanie materiału wejściowego sypialni. Po całkowitym otwarciu zamka materiał pozostaje połączony dolną krawędzią z podłogą namiotu. Może to powodować jego zabrudzenie przy wchodzeniu do sypialni, chociaż trzeba dodać, że da się go odpowiednio zrolować i spiąć niewielkimi paskami. Wyjścia przedsionków otwierają się na dowolną stronę, można je z obu boków zrolować i przypiąć. Dodatkowo zamki u dołu zabezpieczone są rzepami. Tropik ma także doszyte paski służące do podwiązania fartuchów śnieżnych.
Wraz z namiotem otrzymujemy komplet bardzo lekkich aluminiowych śledzi, odciągi oraz ''zestaw naprawczy'' czyli dodatkową, szerszą, aluminiową rurkę na wypadek pęknięcia którejś części stelaża.
Jak do tej pory z namiotu jesteśmy zadowoleni. Nadaje się zarówno na bazowanie na kempingu (spore wnętrze, przedsionki), jak i na wycieczki w góry. Umożliwia bezproblemowe rozstawienie na skalistym podłożu, tam gdzie nie da się wbić śledzia. Tak naprawdę prawie w ogóle ich nie używamy. Stelaż duraluminiowy jest trwały, a jednocześnie lekki. Przedsionki pozwalają na gotowanie bez wychodzenia ze śpiwora. Można także odpiąć zamek u góry wejścia tropiku, dzięki czemu para z kuchenki będzie uchodzić na zewnątrz jak przez komin... Szwy namiotu są podklejone - nawet w czasie solidnego deszczu nie kapie na głowę. Przespaliśmy w nim niejedną ulewę i gradobicie, a w środku nadal było sucho i przyjemnie. Wentylacja jest OK - skroplona para (zimne noce) spływa po ściankach tropiku i nie osadza się na sypialni. Dwa wyjścia umożliwiają szybkie wysychanie namiotu, a w czasie upałów pozwalają na odpowiednie wietrzenie jego wnętrza. Space K2 dobrze spisuje się na śniegu – dzięki górnemu pałąkowi przedsionki można pozostawić zwisające lub dla powiększenia ich powierzchni rozciągnąć, zaczepiając na wbitych w śnieg czekanach czy kijkach.
Niestety jeszcze nie udało się go sprawdzić przy bardzo silnym wietrze jednak wysokość namiotu i trwały stelaż pozwalają wierzyć, że poradzi sobie i z tym.
Space K2 jest namiotem wyprawowym obawiam się jednak, że tak naprawdę niewiele osób weźmie go pod uwagę przy zakupie. Zazwyczaj wędrujemy z partnerem/partnerką więc zakup ''dwójki'' wydaje się być lepszym rozwiązaniem – zarówno wagowym jak i cenowym.
Komu więc można go polecić?. Ano takim zapaleńcom jak my, którzy są w stanie skłonić swoją pociechę do wędrówek ze ''starymi'' o każdej porze roku. Ktoś pewnie zauważy, że dziecko i tak niebawem ruszy swoją drogą, ale zapewniam, że te parę lat wspólnych wypraw zrekompensują większy ciężar plecaka i uboższą kieszeń.
Zalety:
- wysoka jakość wyrobu
- bardzo dobre parametry materiałów
- dwa niezależne wejścia
- fartuchy przeciw śnieżne
- przestronne wnętrze
- duraluminiowy stelaż
- kolor
Wady:
- waga
- mocowanie ''drzwi'' sypialni
- nieco ''siłowe'' rozstawianie
- cena - w/g Vaude - 369 EUR, w Polsce - 1569 PLN
3 osobowy |n|
waga ze śledziami - faktycznie 4,7kg (producent podaje 4,4kg) |n|
tropik – poliester |n|
podłoga - poliamid |n|
wodoodporność tropiku – 5000mm |n|
wodoodporność podłogi – 10000mm |n|
stelaż - duraluminiowy |n|
szwy podklejane |n|
kolor tropiku - zielony, fartuchy - żółty |n|
Wymiary 215x165x105
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
06-09-2003, 05:00
Kiedy stary namiot typu igloo, kupiony parę lat temu w Niemczech na wyprzedaży, rozsypał się zupełnie zapadła decyzja zakupu nowego. Musiał on spełniać kilka podstawowych wymagań: duża wodoodporność tropiku i podłogi, możliwość rozstawiania na skałach bez użycia śledzi, odpowiedni przedsionek do złożenia plecaków i ewentualnego gotowania w czasie złej pogody oraz aluminiowy stelaż (w starym namiocie rurki pękły zaskakująco szybko). Istotnym parametrem był też kolor – jako, że często rozbijamy namiot „na dziko” zależało nam, by nie był to namiot o typowych kolorach ekspedycyjnych tj żółty i chociaż takie właśnie są fartuchy uznaliśmy, że podwinięte nie będą zbyt rzucać się w oczy.
Niestety w przedbiegach odpadły lżejsze ''dwójki'', gdyż w góry jeździmy zawsze całą trzy osobową rodziną. Musiała to więc być ''trójka'', ale nie za ciężka, tak żeby dało się ją przyczepić do plecaka. Dodatkową cechą miały być fartuchy przeciwśnieżne ponieważ planowaliśmy także rozbijanie namiotu zimą.
Po przejrzeniu oferty krajowych producentów min. Alpinus, Campus, Marabut czy np czeskiej firmy Hannah uwagę naszą zwrócił namiot znanego producenta Vaude - Space K2. Z grubsza spełniał nasze wymagania. Niestety cena tego namiotu w Polsce oscylowała w okolicach 1500 PLN. Postanowiliśmy poszukać możliwości tańszego zakupu za granicą. Jak się okazało Czeski dystrybutor Vaude nie miał problemów z wysłaniem tego modelu do sklepu w Ostrawie. Zamówienia dokonałem e-mailem i nie wymagano ode mnie żadnej przedpłaty. Po tygodniu namiot został odebrany... Na granicy podbiłem odpowiednie dokumenty VAT, a w sklepie odebrałem zwrot podatku. W rezultacie koszt namiotu dzięki min. korzystnemu kursowi korony zamknął się w kwocie około 900 PLN. Nie mało, ale nieco tylko więcej niż np. za Gwineę Marabuta z doszywanymi fartuchami i aluminiowym stelażem.
Namiot zapakowany jest w worek z materiału takiego jak tropik. Na pierwszy rzut oka wygląda pokaźnie. Nie ma się jednak co stresować – da się go ścisnąć na tyle, żeby mógł być przytroczony z boku plecaka. Ciekawy jest system zamykania worka – wykończone czarną plastikową taśmą krawędzie otworu worka roluje się, a następnie zapina klamrą tworząc poręczny uchwyt.
Do rozstawienia namiotu użyte są aluminiowe rurki wpuszczane w „rękaw” z grubej siatki na zewnątrz tropiku. Z jednego końca rękaw jest zaszyty i usztywniony, z drugiego wysuwaniu się stelaża i jednocześnie naprężeniu całej konstrukcji służy aluminiowy bolec przyczepiony do rogu tropiku i sypialni odpowiednią taśmą. Taśmą tą można regulować naciągnięcie tropiku.
Tu pojawił się mały problem. Pomimo poluzowania taśm trzeba włożyć nieco siły, aby te bolce umieścić wewnątrz rurek. Słaba płeć może mieć z tym kłopot.
Z drugiej strony zaletą tak rozstawianego namiotu jest fakt, że można w deszczu rozbić sam tropik, a następnie po wrzuceniu ekwipunku do środka podwiesić sypialnię nie narażając jej na zamoknięcie . Dodatkowy aluminiowy pałąk zakładany na namiocie powoduje rozciągnięcie tropiku nad przedsionkami. Pałąk ten mocowany jest za pomocą plastikowych haczyków oraz dodatkowo rzepów usztywniających całą konstrukcję. Dzięki temu jedna osoba trzymając rozstawiony namiot za stelaż może go bez trudności przenieść w inne miejsce...
Po rozbiciu namiotu okazuje się, że jest naprawdę przestronny. W środku swobodnie mieszczą się 3 osoby i zostaje jeszcze sporo miejsca. Jest to niewątpliwą zaletą - podczas deszczowej pogody można prowadzić całkiem aktywne życie towarzyskie nie wbijając co chwilę łokcia w bok któremuś z pozostałych mieszkańców. Dwa wyjścia i dwa przedsionki umożliwiają odpowiednie ulokowanie plecaków czy np. kuchenki. Wewnątrz sypialni na ściankach usytuowano 4 małe kieszenie na drobiazgi. Nad głową rozciągnięta jest niewielka siatka, na której można położyć np. zapaloną latarkę oświetlającą wnętrze namiotu. Wysokość umieszczenia siatki można regulować sznureczkami, którymi jest przymocowana. Wyjścia z obu stron sypialni wyposażone są w moskitierę, a zamki pozwalają na otwarcie ''drzwi'' z dowolnego boku. Inaczej niż w niektórych namiotach rozwiązano zwijanie materiału wejściowego sypialni. Po całkowitym otwarciu zamka materiał pozostaje połączony dolną krawędzią z podłogą namiotu. Może to powodować jego zabrudzenie przy wchodzeniu do sypialni, chociaż trzeba dodać, że da się go odpowiednio zrolować i spiąć niewielkimi paskami. Wyjścia przedsionków otwierają się na dowolną stronę, można je z obu boków zrolować i przypiąć. Dodatkowo zamki u dołu zabezpieczone są rzepami. Tropik ma także doszyte paski służące do podwiązania fartuchów śnieżnych.
Wraz z namiotem otrzymujemy komplet bardzo lekkich aluminiowych śledzi, odciągi oraz ''zestaw naprawczy'' czyli dodatkową, szerszą, aluminiową rurkę na wypadek pęknięcia którejś części stelaża.
Jak do tej pory z namiotu jesteśmy zadowoleni. Nadaje się zarówno na bazowanie na kempingu (spore wnętrze, przedsionki), jak i na wycieczki w góry. Umożliwia bezproblemowe rozstawienie na skalistym podłożu, tam gdzie nie da się wbić śledzia. Tak naprawdę prawie w ogóle ich nie używamy. Stelaż duraluminiowy jest trwały, a jednocześnie lekki. Przedsionki pozwalają na gotowanie bez wychodzenia ze śpiwora. Można także odpiąć zamek u góry wejścia tropiku, dzięki czemu para z kuchenki będzie uchodzić na zewnątrz jak przez komin... Szwy namiotu są podklejone - nawet w czasie solidnego deszczu nie kapie na głowę. Przespaliśmy w nim niejedną ulewę i gradobicie, a w środku nadal było sucho i przyjemnie. Wentylacja jest OK - skroplona para (zimne noce) spływa po ściankach tropiku i nie osadza się na sypialni. Dwa wyjścia umożliwiają szybkie wysychanie namiotu, a w czasie upałów pozwalają na odpowiednie wietrzenie jego wnętrza. Space K2 dobrze spisuje się na śniegu – dzięki górnemu pałąkowi przedsionki można pozostawić zwisające lub dla powiększenia ich powierzchni rozciągnąć, zaczepiając na wbitych w śnieg czekanach czy kijkach.
Niestety jeszcze nie udało się go sprawdzić przy bardzo silnym wietrze jednak wysokość namiotu i trwały stelaż pozwalają wierzyć, że poradzi sobie i z tym.
Space K2 jest namiotem wyprawowym obawiam się jednak, że tak naprawdę niewiele osób weźmie go pod uwagę przy zakupie. Zazwyczaj wędrujemy z partnerem/partnerką więc zakup ''dwójki'' wydaje się być lepszym rozwiązaniem – zarówno wagowym jak i cenowym.
Komu więc można go polecić?. Ano takim zapaleńcom jak my, którzy są w stanie skłonić swoją pociechę do wędrówek ze ''starymi'' o każdej porze roku. Ktoś pewnie zauważy, że dziecko i tak niebawem ruszy swoją drogą, ale zapewniam, że te parę lat wspólnych wypraw zrekompensują większy ciężar plecaka i uboższą kieszeń.
Zalety:
- wysoka jakość wyrobu
- bardzo dobre parametry materiałów
- dwa niezależne wejścia
- fartuchy przeciw śnieżne
- przestronne wnętrze
- duraluminiowy stelaż
- kolor
Wady:
- waga
- mocowanie ''drzwi'' sypialni
- nieco ''siłowe'' rozstawianie
- cena - w/g Vaude - 369 EUR, w Polsce - 1569 PLN