To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Turystyka zimowa
No słyszałem że warunki słabe. Codziennie w programie 1 Polskiego Radia jakoś chwilkę po 8.00 podają warunki w naszych górach( większość ). Porównując Twoje zdjęcia z tym co mówią, to raczej nie ściemniają ;-)
-------------------------------------------
... a nie jakiś tam siusiumajtek

Odpowiedz
@wiktorgu
Ano, kilka dni temu nawet u mnie było podobno -23 ­°C rano, a i ta ''mroźna mgła'' (nie, nie szadź\szron, nie wiem jak fachowo to nazwać), co przy niezłych mrozach się pojawia, była jak mierzyłem w ''gazebo'' termosy.
No i napieprza ''grubym'' śniegiem z przerwami od kilku dni.


Edit
W nocy była mżawka i 0.3 °C (teraz jest więcej), więc z 20cm śniegu ubyło.
---
Edytowany: 2016-01-24 13:40:08

Odpowiedz
...że warunki słabe.''
To fantastyczne warunki! Mróz, wiatr, śnieg, mgła - esencja zimy. Wszystko to co lubię najbardziej :)
Ale...podobno każdy ma jakieś zboczenia ;).

Nie mogłem tym razem wyjechać na cały weekend, ale jutro z rana jadę, choć na jeden dzień. Byłoby dla mnie grzechem odpuścić taki warun.
-------------------------------------------
cześć i czołem

Odpowiedz
Na Słowacji aktualnie wygląda tak: 500-1000m ok. 30-40cm puchu, 1000-1700m 40-60cm śniegu, ale na grzbietach przewiane, często zmrożone. Dzisiaj po południu pogoda się zepsuła, choć jeszcze rano było minus kilkanaście stopni i zaczęło mocniej wiać.

PS. Niech ktoś nie myśli, że bez rakiet da radę :-) W rakietach czasy mnożymy x1,5, bez pewnie x3.
---
Edytowany: 2016-01-23 18:37:28

Odpowiedz
W Tatrach dzisiaj spadł śnieg, jest go jednak już bardzo mało.

Odpowiedz
W tatrach jeszcze leży śnieg wiec pytam w tym wątku ;-)

Może ktoś się wypowie jak wygląda sytuacja szczególnie w Zachodnich? Potrzebny dodatkowy sprzęt? Myślę o wypadzie w nadchodzącym tygodniu.

Odpowiedz
Śniegu juz jest bardzo mało. Wczoraj szedłem ze Swinicy na zawrat i potem do Murowanca. Raków nie wyciągałem a czekan przydawał sie okazjonalnie. W zachodnich powinno być OK bez sprzętu.

Odpowiedz
Dziękuję za odpowiedź. W takim razie rezerwuje noclegi :-)

Odpowiedz
@morgolith

W Zachodnich praktycznie bez śniegu. Momentami trochę zalega (np. na zejściu spod Wołowca na Polanę Chochołowską), ale bez raków da radę pokonać każdy odcinek.

Za to w Wysokich śniegu jeszcze sporo. Ja przedwczoraj idąc na Świnicę i schodząc z Zawratu do Murowańca raki wyciągałem. :) Szlak na Rysy to z kolei śnieg co najmniej po kolana.
-------------------------------------------
Dominik

Odpowiedz
Piękne są góry latem i piękne są zimą. Mniejsze, czy większe nigdy nie są w 100% bezpieczne, nawet mimo dobrego przygotowania.

Pozwolę sobie opisać tu przygodę, która zakończyła się szczęśliwie i której doświadczyłem na własnej skórze.

Dnia 08 stycznia br. będąc w Bieszczadach już od dwóch dni, gdzie troszkę zdążyłem pochodzić, postanowiłem udać się na Tarnicę. Start zaplanowałem z Ustrzyk Górnych szlakiem czerwonym, czyli około 3-4 godziny marszu. Plan był dobry. Mróz też :-( Z powodu mrozu miałem kłopot z pojazdem, co opóźniło moje dotarcie do Ustrzyk Górnych. O godzinie 11.00 mijałem ostatni parking tuż przed wejściem do lasu. Szlak był nawet przetarty, nie był nawet miejscami zawiany, co świadczyło o sporej liczbie turystów i stabilnej pogodzie.
Szedłem na rakietach z lekkim plecakiem, do którego spakowałem: mapę, kompas, latarkę, termos + batoniki (Mars, Snickers), kurtkę z Gore, polar, rękawice i oczywiście dokumenty. Miałem przy sobie dwa telefony, lecz ... o tym będzie później :-)
Odcinek do pierwszej tabliczki zrobiłem zgodnie z podanym czasem. Ciągle spoglądałem w górę. Czasami słychać było podmuchy wiatru na szczytach drzew, lecz nie robiło to na mnie wrażenia. Wiatr jak wiatr. Tempo miałem dobre, zmęczenia nie odczuwałem, nie marzłem, więc dreptałem dalej. Zatrzymałem się tuż przy wyjściu z lasu, gdzie zjadłem batonika, napiłem się herbaty i wtedy stwierdziłem, że ''dmucha''. Podczas postoju troszkę wytraciłem ciepła, i ... wiatr według mnie nieco się nasilił. No cóż - pomyślałem - pora ruszać dalej. Założyłem ciepłe rękawice i do przodu. Tuż po wyjściu na otwarty teren, a przed podejściem na Szeroki Wierch wyprzedziła mnie dwójka turystów. W tym miejscu szlak był już oblodzony. Turyści byli kilkanaście metrów przede mną, a wiatr wiał całkiem nieźle. Zatrzymałem się nawet na chwilę i zastanawiałem, czy nie założyć kurtki Gore i polara, ale ostatecznie zrezygnowałem. W puchówce było ciepło, a wiatr wiał w plecy, więc co tu kombinować? Gdy wyszedłem na grzbiet wiatr szalał już mocno. Turyści zwiększyli dystans między nami, bo moje tempo spadło, mimo wiatru w plecy. Miałem ciągle na nogach rakiety, które wcale nie ułatwiały marszu podczas tych podmuchów. Wiało już na tyle silnie, że spychało mnie ze szlaku. Wtedy stwierdziłem, że nie jest wcale fajnie. Śmiało mogę stwierdzić, że w tym miejscu było już źle. Sytuacja nagle zrobiła się poważna, jak dla mnie. Wspomniana dwójka wracała już w moją stronę z trudem stawiając kroki i trzymając się na szlaku. Co chwila spychało ich ze szlaku w zlodzony śnieg, a ja stałem zaparty kijkami, które wbite w zmrożony śnieg wyginały się pod naporem mojego ciała. Patrzyłem na nich jakby w zwolnionym tempie i nie dowierzałem co się dzieje?! Przecież chwilę temu tak nie było!!! Z trudem podeszli do mnie i krzycząc zrozumiałem tylko tyle, że wracają, bo tam idzie zamieć i wiatr ... Przez chwilę zastanawiałem się jak się ratować. Nie mogłem się odwrócić, bo wiatr zrywał mi kaptur z głowy. Na swoje nieszczęście miałem czapkę z daszkiem, co było oczywiste, że jak stracę kaptur, to również czapkę, jak czapkę to ... No właśnie :-(
Po chwili zatrzymałem się przy tyczce, do której przytroczyłem pokrowiec na rakiety koloru pomarańczowego i zszedłem troszkę w dól na zawietrzną, aby nieco ''uciec'' od wiatru i założyć Gore. Wykopałem małą jamę w śniegu i ... jasna cholera! Nie mogę nic zrobić z kurtką, bo suwak zamarzł. Pokrowiec przy tyczce miał być znakiem orientacyjnym gdzie mniej więcej jestem. Znakiem dla samego siebie, bo widoczność spadła i dla GOPR. Próba kontaktu z GOPR - tak, tak. Tu już nie było co kozaczyć :-(
Zimno okropne, wiatr i teraz śnieg! Puchówka mokra, a ja nie mam zasięgu. Zimno mną trzęsie, a jak dzwonie pod 112 to łapie mnie słowacka sieć i po chwili zrywa połączenie. Próba wyjścia z jamy, bo trzeba się ratować i podmuch rzuca mną na ziemie. Próba podniesienia się i powtórka. Na napędzie 4x4 docieram do wykopanej jamy. Składam kijki, zostawiam rakiety i na napędzie 4x4 próbuje raczkować w kierunku szlaku. Myślałem, aby kierować się w stronę przełęczy pod Tarnicą, bo miałbym wiatr w plecy, ale ostatecznie stwierdziłem, że nie jestem pewien swojej pozycji i ile jeszcze mam drogi do pokonania i jakie trudności napotkam. Trudności :-) Dobre sobie. Jakby tego co miałem teraz było mało? Dziś wiem, że to byłby bardzo zły pomysł.
Dobrze, że mimo wszystko próbowałem wrócić, co nie było proste. Miotało mną jak firanką jak tylko stanąłem na nogach. Część szlaku pokonywałem na nogach, część na czworakach, a część nawet czołgając się. Jak już byłem zmuszony się czołgać myślałem tylko, żeby nie stracić plecaka, kaptura, kijków i miałem nadzieję, że wspomniana para turystów powiadomi GOPR o całej sytuacji jak znajdą się w bezpiecznym terenie i zorientują się, że tam został ten koleś. Myślałem też jak tu najszybciej wydostać się z tego trudnego terenu, że głupio by było zginąć ''pod Tarnicą'' i oby nie zgubić szlaku w tej zadymce. Oby nie zgubić, oby nie zgubić, oby przeżyć! Oczy mam zaklejone śniegiem, próbuję trzymać kaptur i osłaniać twarz przed lodowatym wiatrem i śniegiem, mam problem z normalnym oddychaniem, bo wiatr nie pozwalał otworzyć ust no i stało się! Ja pier... nie ma tyczek, gdzie jest szlak?!
Chwilowe przejaśnienie i widzę las. To jedyny mój ratunek teraz. Może nie 100% ale przynajmniej szansa na poprawę dupowatej sytuacji. Szybko, ale ostrożnie zszedłem do lasu na zawietrzną, gdzie utknąłem prawie po pas w śniegu. Nie ważne, że po pas, czy po szyje. Ważne, że nie wieje i że mogę przejrzeć na oczy ( musiałem zerwać lód z powiek ). Chwila oddechu i kolejna próba kontaktu z GOPR. Nie do wiary? Nie możliwe? Zgubiłem telefon w którym miałem mocniejszą baterię! No dobra, trzęsąc się z zimna dobywam z kieszeni drugi telefon i z trudem nawiązuję połączenie 112 ( z GOPR się nie powiodło ) podając +/- swoje położenie i sytuację. Po chwili oddzwania dyżurny GOPR któremu przekazuję dokładniejsze dane. Rozmowa jest krótka, bo bateria ma tylko 19%. Ustaliliśmy, że troszkę się ogrzeję, napiję i ogólnie podbuduję i spróbuję znaleźć szlak, a oni w tym czasie już się organizują. Po kilku minutach po własnych śladach wychodzę z ''cichego'' grajdołka i znów walczę z wiatrem, śniegiem, mrozem. Znów mnie przewraca, znów próbuję wstać i znów lecę jak zabawka na ziemię. Wiem, że szlak musi być blisko. Zdecydowałem, że jeśli nie znajdę go w ciągu kilku minut, wracam do ''cichego'' grajdołka i ścianą lasu będę kierował się w prawo, aż znajdę szlak którym zejdę w dół. Muszę na niego trafić, bo był dobrze widoczny w lesie. Teraz wiem, że to byłaby zła decyzja, bo jak już to powinienem się kierować na lewo. Szczęśliwie znów pojawia się chwilowe przejaśnienie i dostrzegam tyczkę. Wchodzę znów na szlak i powoli tracę wysokość zbliżając się do lasu. Wieje mniej, sypie ciągle, samopoczucie się poprawia. Powinno być dobrze, myślę sobie. W kompletnie zawianym już szlaku ( który kilka godzin wcześniej był dobrze widoczny ) zapadam się poza kolana i głębiej. Mniej więcej w godzinę od momentu kontaktu z GOPR spotykam ratowników :-) Na dole znajdujemy się jak już zapada szarówka.

WIELKIE PODZIĘKOWANIA dla osób biorących udział w akcji tu składam.

Podsumowując:
Odmrożone czubki palców obu dłoni, odmrożenia nosa, brody, policzków, okolice oczodołów. Teraz wyglądam jakby mnie ktoś gumofilcem skopał po twarzy :-) . Mówią że nie jest źle, bo podobno się wyleczy :-) Pytanie z czego? :-)

Błędy jakie według mnie popełniłem to:
Brak aplikacji RATUNEK w telefonie, zbyt duża pewność siebie, zbyt późno podjęta decyzja o powrocie, błąd w doborze kurtki.

I jeszcze tylko uwaga Ratowników. Pół godziny później i finał mógłby być inny. Miałem niefarta, że trafiłem na takie załamanie pogody, ale też farta, że wyszedłem z tego tylko z takimi stratami.

Tej nocy dosypało 17 cm śniegu w Ustrzykach Górnych. Jaka była temperatura, tego nie wiem, ale pamiętam , że było zimno i cały czas obowiązywała lawinowa dwójka.
Tu stawiam kropkę.
-------------------------------------------
... a nie jakiś tam siusiumajtek

Odpowiedz
dzięki za relacje, wszystkie rady, uwagi i spostrzeżenia:)
ZDROWIEJ!!!

Odpowiedz
Jako żywo przypomniała mi się moja przygoda na pętli z Wołosatego w 2006 roku. Wcześniej też myślałem, że Bieszczady to takie bezpieczne góry, a wtedy też momentami myślałem o wezwaniu GOPR-u. Na szczęście my mieliśmy trochę łaskawsze warunki, ale szacunek do Bieszczadów utrwalił się na dobre.
No i pewnie pamiętamy, jak to nie tak dawno zginęła tam dziewczyna pracująca w Bacówce pod Małą Rawką, gdzie nieco wcześniej mieliśmy zlot.

No Seba - zapłaciłeś i tak taryfę ulgową, - dziękuj Opatrzności i GOPR-owi, choć na szczęście i sam dałeś radę.

No i zrób zdjęcie swojego oblicza, jak już wydobrzejesz, to się wtedy pośmiejemy... ;-)
-------------------------------------------
Yatzek - nadworny tester NGT ;-)

Odpowiedz
Gdy rozmawiałem z Sebą przez telefon chwilę po tej akcji - zrobiło mi się zimno.
Fajnie, że tak się to zakończyło i dobrze, że to opisałeś- zawsze to dodatkowe wnioski.
-------------------------------------------
Nie jesteśmy tutaj dla przyjemności.

Odpowiedz
Też mi się zrobiło zimno po przeczytaniu, rok temu trafiłam w Bieszczadach na piękne warunki - mróz, wiatr, ale super widoczność, mało śniegu, szlaki przedeptane, w ostatni dzień śnieżyca - na szczęście już w niższych partiach, częściowo zadrzewionych, oj, jak się cieszyłam, że nie byłam wtedy gdzieś pod Tarnicą, czy na Połoninach.

Sebastian - czymś smarujesz/moczysz te odmrożenia?

Odpowiedz
Sebastian - szybkiego powrotu do zdrowia... Biesy jednak groźne zimą. Ja podobny szacun mam do Gorców zimą. W razie załamania pogody IMHO trudniej czasem jak w Tatrach...

Odpowiedz
Przeczytane.

Znam Sebastiana przez pryzmat zlotów na tyle, by móc stwierdzić, że to jedna z kilku osób, którym zaufałbym w górach bez dwóch zdań, bo imponuje mi spokojem, racjonalnym podejściem, trzeźwością myślenia i dobrą analizą sytuacji i parę razy byłem świadkiem zmiany planów górskich z uwagi na meteo i beznadziejną pogodę. Chylę czoła za ten tekst.

Sebastian zdrowiej i do zobaczenia niebawem

Odpowiedz
Sebastian
Zesztywniałem... Sam takiej sytuacji nie zaznałem ale dzięki Twojej relacji momentalnie zmieniłem mniemanie o pięknych i łatwych Bieszczadach.
Wracaj do pełni zdrowia!! I tego fizycznego i tego psychicznego.

Odpowiedz
Ja jeszcze zaznaczę, że jednak na tą Tarnicę wszedł gdy się poprawiła pogoda i nawet odzyskał zmrożony telefon :-)
-------------------------------------------
Nie jesteśmy tutaj dla przyjemności.

Odpowiedz
Niezła lekcja pokory, ale wnioski wyciągnięte prawidłowo więc nie poszło na marne.
Zdrowiej chłopie i wracaj w góry!

Odpowiedz
Sebastian! przede wszystkim szybkiego powrotu do zdrowia i na szlaki!
na forum jest kilku farmaceutów, więc na pewno coś podpowiedzą w kwestiach leczenia.

dzięki za Twój wpis. myślę, że wart jest mocnego uwidocznienia na forum (i nie tylko). jeśli możesz wyedytować tekst, głownie chodzi o akapity, by się lepiej czytało, super! jeśli nie masz na to czasu czy też nie chcesz męczyć się, pozwól proszę a zrobię to włącznie z wytłuszczeniami.

tak czy siak, szacunek, uznanie, dobrze że nic Ci się nie stało i zachowałeś zimną krew. brawa!

Odpowiedz


Skocz do: