02-11-2009, 15:45
OPIS PRODUKTU:
Membrana: brak
Podeszwa: Vibram
Materiał zewnętrzny: zamsz/guma
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
02-11-2009, 15:53
Wstęp
Niniejsza ocena dokonana została na podstawie jednej pary. Pomimo iż daje to pewną orientację nt. jego wad i zalet, próba ta jest skrajnie niereprezentatywna. Moja pozytywna lub negatywna ocena nie świadczy, iż podobną opinię wygłoszą wszyscy. Proszę potraktować poniższy test raczej jako zbiór ogólnych wytycznych, a przed ewentualnym zakupem przejrzeć materiały dotyczące wybranych produktów, porozmawiać ze sprzedawcami i użytkownikami, w miarę możliwości wypróbować.
Po ostatecznym zniszczeniu ukochanych La Sportiv przez długi czas poszukiwałem nowej pary butów. Chciałem, aby był to model do zimowej turystyki i wspinaczki, ciepły, umożliwiający wielodniowe wyjścia w góry oraz wspinaczkę, z mocowaniem pod raki półautomaty. Warunkiem koniecznym był odpowiedni rozmiar, minimum 49, czyli brytyjskie 14. To ostatnie okazało się najtrudniejsze do spełnienia. Ostatecznie udało mi się namierzyć parę butów Salomona (rozmiar 49 1/3!) za promocyjne 80 GBP w brytyjskim sklepie outdoorowym. Leżały jak ulał.
Butów używałem podczas całorocznych wędrówek po Beskidach, Karpatach Południowych i Tatrach, w tym wielodniowych wypadach zimowych, a także przez 4 tygodnie w Alpach, gdzie służyły okazyjnie do łatwej (max. III) wspinaczki mikstowej. Łączny czas użytkowania to prawie 2 lata.
Materiały
Cholewkę wykonano ze skóry zamszowej, twardej gumy i wstawek z innego tworzywa. Kilka dużych szwów potencjalnie naraża but na przeciekanie, z drugiej strony spory fragment gumy, pełniący role otoka, zabezpiecza ją przed wodą, śniegiem i twardą skałą. Język wszyty na całej długości.
Zastosowano podeszwę typu Vibram, nieznanego mi typu. Jest ona twarda, choć nie sztywna i pod ciężarem człowieka ugina się nieznacznie. Z przodu posiada niewielki \'nosek\' chroniący przód buta, z tyłu wcięcie na raki. Ten ostatni element nie jest integralną częścią podeszwy, ale osobnym komponentem, wbudowanym między podeszwę, a skórę cholewki.
Elementy stalowe w dolnej części buta znajdują się ucha, w wyższej haczyki. W przeciwieństwie do poprzedniego modelu (Makalu La Sportiva) buty Salomona nie mają blokady sznurowadeł na wysokości kostki, która pozwalałaby zacisnąć je w ustalonej pozycji
Wyściółka buta to siateczka, wypełniona kilkumilimetrową warstwą ociepliny. SM Lite nie posiada żadnej membrany, ani słowa również o impregnacji.
Sznurowadła solidne i nie rozwiązujące się zbyt łatwo, służyły mi przez cały czas użytkowania butów.
Wygoda noszenia
Podstawową zaleta butów był, bez dwóch zdań, rozmiar :). Drugą była znaczna szerokość buta, dzięki czemu dobrze leżały na moich szerokich płetwach.
Pierwszym starciem był zimowy wyjazd w Tatry Zachodnie, kiedy to buty sprawdziłem w warunkach głębokiego śniegu. Spisały się dobrze i nie wymagały rozbijania, co mile mnie zaskoczyło. Na stopach nosiłem zawsze cienkie skarpetki z Coolmaxu oraz grube, wełniane. Brak membrany nie był problemem, po całym dniu wilgoć kumulowała się w grubych skarpetach, stopę pozostawiając względnie suchą. Niestety, już podczas pierwszego wyjazdu wyszły na jaw problemy z rakami, o czym niżej.
Na skale i podczas wspinaczki podeszwa spisywała się nieźle, choć okrągły, dość tępy nosek, uniemożliwiał precyzyjne stawianie nóg na małych stopniach. Zastosowany w niej Vibram dawał dobre oparcie na skale. Niestety, but jest zaprojektowany z definicji jako trekingowy, więc o trudniejszych wspinaczkach w nim lepiej nie myśleć. Małe stopnie i krawądki są domeną butów o sztywniejszych i bardziej smukłych podeszwach.
Brak membrany w butach powodował, że model ten mogłem stosować także latem, bez obaw o ugotowanie stóp. Niestety, słaba ocieplina powodowała, że na 20stopniowym mrozie stopy po kwadransie marzły, do utraty czucia w palcach włącznie. Dodam tylko, że takie warunki napotkałem nie w Himalajach, ale w Beskidzie Niskim, mając na nogach jedne z najcieplejszych skarpet na rynku. No cóż, prawdziwa stal nie klęka...
Oddychalność
W tej kwestii niewiele mogę powiedzieć - but pozbawiony jest membrany, więc polegać można w nim na dobrej impregnacji. Wilgoć z buta wydostaje się dość powoli, a używane w gorące dni Salomony dość mocno \'podgrzewają\' nogi - na szczęście w granicach wytrzymałości.
Wytrzymałość mechaniczna
Kolejne wyjazdy zweryfikowały właściwości owych butów. Cała konstrukcja spisywała się dobrze, a otok z gumy dokoła cholewki bardzo dobrze chronił skórę przed przecięciem np. na ostrym kamieniu. Dopóki jednak moim celem była Lackowa lub Luboń Wielki wszystko szło jak po maśle. Problemem okazały się cele nieco wyższe.
Po pierwszym założeniu raków okazało się, że plastikowa dźwignia mocująca moje półautomaty opiera się w miejscu, gdzie ścięgno Achillesa jest bardzo słabo chronione przez cholewkę. Tuż powyżej plastikowego elementu na pięcie znajdowała się jedynie warstwa cienkiej skóry zamszowej, bez jakiegokolwiek wzmocnienia. To powodowało, że przy mocniejszym zaciśnięciu raków dźwignia ta obcierała boleśnie stopę. Na domiar złego skóra w tym miejscu pracowała dość mocno \'na zginanie\' co upewniło mnie, że prędzej czy później nastąpi tam katastrofa. Podczas wejścia na Dom tak też się stało. Mój prawy but zakończył wspinaczkę z dwucentymetrową dziurą, wyszarpaną ciągłym zginaniem skóry tuż nad sztywnym, plastikowym elementem kończącym pietę. Nauczka na przyszłość: rant trzymający rak musi być integralną częścią podeszwy, a nie osobnym elementem, a tył takiego buta powinien być szczególnie wzmocniony. Na szczęście było to ostatnie wejście podczas wyjazdu. Poza tym wypadkiem skóra okazała się wytrzymała na dziurawienie kamieniami lub kolcami raków.
Podeszwa nie dorównała cholewce prędkością zniszczenia, jednak podczas pobytu w Alpach zauważyłem, że jest komponenty (owo czarne, żółte i szare \'coś\' widoczne na zdjęciu) zaczęło się powoli rozwarstwiać. Na szczęście do kompletnego zniszczenia podeszwy było daleko, jednak ten przypadek nauczył mnie zwracać uwagę na konstrukcję podeszwy. Zbyt dużo elementów połączonych klejem to pewny wypadek. Dodatkowo podeszwa dość szybko starła się na piętach co wskazuje, że użyta w niej guma nie jest pierwszej wytrzymałości.
Wyściółka wewnętrzna tradycyjnie przetarła się na pięcie, pod wpływem tarcia o skarpety. Na szczęście mam tak zawsze i prawie nie zwróciłem na to uwagi...
Metalowe elementy butów były wytrzymałe i niezawodne.
Na koniec kilka słów o stabilności butów. Dość wysoko sznurowana cholewka zabezpieczała kostkę przed skręceniem, jednak trudno było zacisnąć sznurowadła tak, by czuć komfort dobrze trzymanej nogi. Podczas trawersowania stoków i skręcania kostki stopa szybko się męczyła. Pod tym względem but także wymaga dopracowania i usztywnienia tej części.
Wodoodporność
SM Lite nie posiadają żadnej membrany, a więc ich wodoodporność jest niewielka. Pierwszy ciężki śnieg w wiosennych Tatrach kazał mi zaimpregnować buty, które zawoskowane \'na sztywno\' stały się bardzo odporne na wodę.
Współpraca z rakami
Jak wyżej. O ile nie były zaciśnięte zbyt mocno, mogłem się z nimi dogadać. Każde zakładanie raków było jednak kompromisem pomiędzy wygodą ich noszenia, a komfortem psychicznym i obawą, że zbyt słabo nałożony rak wypnie się i spadnie. Nic takiego nie nastąpiło, jednak buty, z założenia dostosowane do noszenia raków, w rzeczywistości nie były z nimi kompatybilne, o czym wspomniałem.
Współpraca z ochraniaczami
Tradycyjnie używałem ochraniaczy Tourist firmy Małachowski. Bez problemu mocowałem je do buta. Podobnie jak w starych La Sportivach punkt zaczepienia sznurowadeł sięgał w nich daleko do przodu, co pozwala na zamocowanie dosłownie każdego typu ochraniacza.
Podsumowanie
Niecałe dwa lata użytkowania w różnorodnym terenie zweryfikowały właściwości SM Lite. Nadają się one do letnich wędrówek w trudnym terenie, lub zimą w polskich górach, jednak używanie ich do wspinaczki lub w góry wysokie jest obarczone ryzykiem. Trudno też używać ich do wspinaczki. Buty posiadają błędy konstrukcyjne, wynikające ze złego użycia materiałów lub braku wzmocnienia newralgicznych punktów. Zbyt słabe ocieplenie nie pozwala na długotrwałe przebywanie w bardzo zimnym środowisku. Podsumowując: w polskie góry tak, ale zdecydowanie poza najzimniejszymi dniami w roku. W góry alpejskie nie polecam. Ich zaletą była cena i wygoda noszenia, do czasu, niestety.
Czas użytkowania: 1 rok i 9 miesięcy (łącznie ok. 90 dni w górach)
Zalety:
- komfort noszenia
- wzmocnienie gumowym otokiem
- względna uniwersalność w stosowaniu
- cena i dostępna rozmiarówka
Wady:
- niska jakość podeszwy
- błędnie zaprojektowany system mocowania raków
- słaba i pękająca skóra na ścięgnie Achillesa
- łatwo przecierająca się wyściółka wewnętrzna
- zbyt słabe usztywnienie kostki
- słaba termika
OCENA PRODUKTU:
Oddychalność: 3/5
Podeszwa: 3/5
Wodoodporność: 2/5
Wygoda: 4/5
Wytrzymałość: 2/5
Ogólna: 2.80/5
Membrana: brak
Podeszwa: Vibram
Materiał zewnętrzny: zamsz/guma
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
02-11-2009, 15:53
Wstęp
Niniejsza ocena dokonana została na podstawie jednej pary. Pomimo iż daje to pewną orientację nt. jego wad i zalet, próba ta jest skrajnie niereprezentatywna. Moja pozytywna lub negatywna ocena nie świadczy, iż podobną opinię wygłoszą wszyscy. Proszę potraktować poniższy test raczej jako zbiór ogólnych wytycznych, a przed ewentualnym zakupem przejrzeć materiały dotyczące wybranych produktów, porozmawiać ze sprzedawcami i użytkownikami, w miarę możliwości wypróbować.
Po ostatecznym zniszczeniu ukochanych La Sportiv przez długi czas poszukiwałem nowej pary butów. Chciałem, aby był to model do zimowej turystyki i wspinaczki, ciepły, umożliwiający wielodniowe wyjścia w góry oraz wspinaczkę, z mocowaniem pod raki półautomaty. Warunkiem koniecznym był odpowiedni rozmiar, minimum 49, czyli brytyjskie 14. To ostatnie okazało się najtrudniejsze do spełnienia. Ostatecznie udało mi się namierzyć parę butów Salomona (rozmiar 49 1/3!) za promocyjne 80 GBP w brytyjskim sklepie outdoorowym. Leżały jak ulał.
Butów używałem podczas całorocznych wędrówek po Beskidach, Karpatach Południowych i Tatrach, w tym wielodniowych wypadach zimowych, a także przez 4 tygodnie w Alpach, gdzie służyły okazyjnie do łatwej (max. III) wspinaczki mikstowej. Łączny czas użytkowania to prawie 2 lata.
Materiały
Cholewkę wykonano ze skóry zamszowej, twardej gumy i wstawek z innego tworzywa. Kilka dużych szwów potencjalnie naraża but na przeciekanie, z drugiej strony spory fragment gumy, pełniący role otoka, zabezpiecza ją przed wodą, śniegiem i twardą skałą. Język wszyty na całej długości.
Zastosowano podeszwę typu Vibram, nieznanego mi typu. Jest ona twarda, choć nie sztywna i pod ciężarem człowieka ugina się nieznacznie. Z przodu posiada niewielki \'nosek\' chroniący przód buta, z tyłu wcięcie na raki. Ten ostatni element nie jest integralną częścią podeszwy, ale osobnym komponentem, wbudowanym między podeszwę, a skórę cholewki.
Elementy stalowe w dolnej części buta znajdują się ucha, w wyższej haczyki. W przeciwieństwie do poprzedniego modelu (Makalu La Sportiva) buty Salomona nie mają blokady sznurowadeł na wysokości kostki, która pozwalałaby zacisnąć je w ustalonej pozycji
Wyściółka buta to siateczka, wypełniona kilkumilimetrową warstwą ociepliny. SM Lite nie posiada żadnej membrany, ani słowa również o impregnacji.
Sznurowadła solidne i nie rozwiązujące się zbyt łatwo, służyły mi przez cały czas użytkowania butów.
Wygoda noszenia
Podstawową zaleta butów był, bez dwóch zdań, rozmiar :). Drugą była znaczna szerokość buta, dzięki czemu dobrze leżały na moich szerokich płetwach.
Pierwszym starciem był zimowy wyjazd w Tatry Zachodnie, kiedy to buty sprawdziłem w warunkach głębokiego śniegu. Spisały się dobrze i nie wymagały rozbijania, co mile mnie zaskoczyło. Na stopach nosiłem zawsze cienkie skarpetki z Coolmaxu oraz grube, wełniane. Brak membrany nie był problemem, po całym dniu wilgoć kumulowała się w grubych skarpetach, stopę pozostawiając względnie suchą. Niestety, już podczas pierwszego wyjazdu wyszły na jaw problemy z rakami, o czym niżej.
Na skale i podczas wspinaczki podeszwa spisywała się nieźle, choć okrągły, dość tępy nosek, uniemożliwiał precyzyjne stawianie nóg na małych stopniach. Zastosowany w niej Vibram dawał dobre oparcie na skale. Niestety, but jest zaprojektowany z definicji jako trekingowy, więc o trudniejszych wspinaczkach w nim lepiej nie myśleć. Małe stopnie i krawądki są domeną butów o sztywniejszych i bardziej smukłych podeszwach.
Brak membrany w butach powodował, że model ten mogłem stosować także latem, bez obaw o ugotowanie stóp. Niestety, słaba ocieplina powodowała, że na 20stopniowym mrozie stopy po kwadransie marzły, do utraty czucia w palcach włącznie. Dodam tylko, że takie warunki napotkałem nie w Himalajach, ale w Beskidzie Niskim, mając na nogach jedne z najcieplejszych skarpet na rynku. No cóż, prawdziwa stal nie klęka...
Oddychalność
W tej kwestii niewiele mogę powiedzieć - but pozbawiony jest membrany, więc polegać można w nim na dobrej impregnacji. Wilgoć z buta wydostaje się dość powoli, a używane w gorące dni Salomony dość mocno \'podgrzewają\' nogi - na szczęście w granicach wytrzymałości.
Wytrzymałość mechaniczna
Kolejne wyjazdy zweryfikowały właściwości owych butów. Cała konstrukcja spisywała się dobrze, a otok z gumy dokoła cholewki bardzo dobrze chronił skórę przed przecięciem np. na ostrym kamieniu. Dopóki jednak moim celem była Lackowa lub Luboń Wielki wszystko szło jak po maśle. Problemem okazały się cele nieco wyższe.
Po pierwszym założeniu raków okazało się, że plastikowa dźwignia mocująca moje półautomaty opiera się w miejscu, gdzie ścięgno Achillesa jest bardzo słabo chronione przez cholewkę. Tuż powyżej plastikowego elementu na pięcie znajdowała się jedynie warstwa cienkiej skóry zamszowej, bez jakiegokolwiek wzmocnienia. To powodowało, że przy mocniejszym zaciśnięciu raków dźwignia ta obcierała boleśnie stopę. Na domiar złego skóra w tym miejscu pracowała dość mocno \'na zginanie\' co upewniło mnie, że prędzej czy później nastąpi tam katastrofa. Podczas wejścia na Dom tak też się stało. Mój prawy but zakończył wspinaczkę z dwucentymetrową dziurą, wyszarpaną ciągłym zginaniem skóry tuż nad sztywnym, plastikowym elementem kończącym pietę. Nauczka na przyszłość: rant trzymający rak musi być integralną częścią podeszwy, a nie osobnym elementem, a tył takiego buta powinien być szczególnie wzmocniony. Na szczęście było to ostatnie wejście podczas wyjazdu. Poza tym wypadkiem skóra okazała się wytrzymała na dziurawienie kamieniami lub kolcami raków.
Podeszwa nie dorównała cholewce prędkością zniszczenia, jednak podczas pobytu w Alpach zauważyłem, że jest komponenty (owo czarne, żółte i szare \'coś\' widoczne na zdjęciu) zaczęło się powoli rozwarstwiać. Na szczęście do kompletnego zniszczenia podeszwy było daleko, jednak ten przypadek nauczył mnie zwracać uwagę na konstrukcję podeszwy. Zbyt dużo elementów połączonych klejem to pewny wypadek. Dodatkowo podeszwa dość szybko starła się na piętach co wskazuje, że użyta w niej guma nie jest pierwszej wytrzymałości.
Wyściółka wewnętrzna tradycyjnie przetarła się na pięcie, pod wpływem tarcia o skarpety. Na szczęście mam tak zawsze i prawie nie zwróciłem na to uwagi...
Metalowe elementy butów były wytrzymałe i niezawodne.
Na koniec kilka słów o stabilności butów. Dość wysoko sznurowana cholewka zabezpieczała kostkę przed skręceniem, jednak trudno było zacisnąć sznurowadła tak, by czuć komfort dobrze trzymanej nogi. Podczas trawersowania stoków i skręcania kostki stopa szybko się męczyła. Pod tym względem but także wymaga dopracowania i usztywnienia tej części.
Wodoodporność
SM Lite nie posiadają żadnej membrany, a więc ich wodoodporność jest niewielka. Pierwszy ciężki śnieg w wiosennych Tatrach kazał mi zaimpregnować buty, które zawoskowane \'na sztywno\' stały się bardzo odporne na wodę.
Współpraca z rakami
Jak wyżej. O ile nie były zaciśnięte zbyt mocno, mogłem się z nimi dogadać. Każde zakładanie raków było jednak kompromisem pomiędzy wygodą ich noszenia, a komfortem psychicznym i obawą, że zbyt słabo nałożony rak wypnie się i spadnie. Nic takiego nie nastąpiło, jednak buty, z założenia dostosowane do noszenia raków, w rzeczywistości nie były z nimi kompatybilne, o czym wspomniałem.
Współpraca z ochraniaczami
Tradycyjnie używałem ochraniaczy Tourist firmy Małachowski. Bez problemu mocowałem je do buta. Podobnie jak w starych La Sportivach punkt zaczepienia sznurowadeł sięgał w nich daleko do przodu, co pozwala na zamocowanie dosłownie każdego typu ochraniacza.
Podsumowanie
Niecałe dwa lata użytkowania w różnorodnym terenie zweryfikowały właściwości SM Lite. Nadają się one do letnich wędrówek w trudnym terenie, lub zimą w polskich górach, jednak używanie ich do wspinaczki lub w góry wysokie jest obarczone ryzykiem. Trudno też używać ich do wspinaczki. Buty posiadają błędy konstrukcyjne, wynikające ze złego użycia materiałów lub braku wzmocnienia newralgicznych punktów. Zbyt słabe ocieplenie nie pozwala na długotrwałe przebywanie w bardzo zimnym środowisku. Podsumowując: w polskie góry tak, ale zdecydowanie poza najzimniejszymi dniami w roku. W góry alpejskie nie polecam. Ich zaletą była cena i wygoda noszenia, do czasu, niestety.
Czas użytkowania: 1 rok i 9 miesięcy (łącznie ok. 90 dni w górach)
Zalety:
- komfort noszenia
- wzmocnienie gumowym otokiem
- względna uniwersalność w stosowaniu
- cena i dostępna rozmiarówka
Wady:
- niska jakość podeszwy
- błędnie zaprojektowany system mocowania raków
- słaba i pękająca skóra na ścięgnie Achillesa
- łatwo przecierająca się wyściółka wewnętrzna
- zbyt słabe usztywnienie kostki
- słaba termika
OCENA PRODUKTU:
Oddychalność: 3/5
Podeszwa: 3/5
Wodoodporność: 2/5
Wygoda: 4/5
Wytrzymałość: 2/5
Ogólna: 2.80/5
-
https://lukaszsupergan.com/
Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
https://lukaszsupergan.com/
Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/