To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


PODRÓŻE NGT /relacje,zloty,gdzie pojechać,co zobaczyć,etc.
Widzę, że Leśna też używa butelek 1l PET Polaris z Biedronki - moje ulubione :-) wchodzą w koszyk bidonu rowerowego, mają gwint pasujący do mini filtrów i są dość wytrzymałe.
Odpowiedz
Czy może ktoś mnie naprowadzić na możliwości trekingu w Pirenejach w ciągu 2tygodniowego urlopu? Czyli, efektywnie 10 dni non-stop bądź jakieś 2 osobne trekkingi pięciodniowe.
Czytam o tym wszystkim, ale większość mówi o przechodzeniu GR albo HRP
Odpowiedz
@ludz
moja sugestia...zapytaj Kasię z Kwarka... https://tiny.pl/7dk3w

lub.... https://tiny.pl/7dk3j
Odpowiedz
cicerone ma dobre przewodniki

https://sp.com.pl/shorter-treks-in-the-pyrenees-234038

https://sp.com.pl/pireneje-tom-ii-hiszpa...ski-215202
Odpowiedz
(11-07-2020, 21:43)ludz napisał(a): Czy może ktoś mnie naprowadzić na możliwości trekingu w Pirenejach w ciągu 2tygodniowego urlopu? Czyli, efektywnie 10 dni non-stop bądź jakieś 2 osobne trekkingi pięciodniowe.

Ludz, bardzo polecam HRP robione krótszymi odcinkami. Centralne Pireneje w rejonie Gavarnie i Pico Aneto są super, choć wysokie i czasem wymagające. W zachodniej części łagodniejsze. Bardzo ciekawą opcją jest szlak wokół Andory, nocuje się w darmowych schronach. https://visitandorra.com/en/nature/grs-and-hut/
-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz
Dzięki za odpowiedzi.
Przewodniki to temat na później, ale właśnie o ogólne idee chodziło.
Pozostaje czytać. Smile
Odpowiedz
Było chodzone po Sudetach Środkowych, jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam na relację: https://sznycelgorski.blogspot.com/2020/...owych.html
Odpowiedz
,,Bieszczadzki Park Narodowy wyznaczył nowy odcinek szlaku z Przełęczy Wyżnej na Dział. Czas przejścia nowym szlakiem to ok. 1 godzina.
Szlak z Przełęczy Wyżnej (872 m n p.m.) na Dział (1103 m n.p.m.) oznakowany jest kolorem żółtym. Nowy odcinek jest przedłużeniem szlaku żółtego Połonina Wetlińska – Przełęcz Wyżna. Wejście na szlak na Dział znajduje się po prawej stronie parkingu. Trasa prowadzi głównie zalesionym, łagodnym zboczem i wyprowadza nas do wiaty (deszczochronu) w części szczytowej Działu, gdzie łączy się ze szlakiem zielonym. Zielonym szlakiem wędrować można w stronę Małej Rawki lub zejść do Wetliny."
źródło http://www.bieszczadzka24.pl/aktualnosci...szlak/6268
Nie wiem bo jeszcze nie byłem Wink ale znana ,,wtajemniczonym" ,,droga ewakuacyjna" zaczynała się ok 50 m za wiatą w stronę Wetliny po oczywiście prawej stronie i schodziła zakosami do parkingu wychodząc po lewej stronie pawilonu ,,U Górala".
Zimą droga dosłownie ratowała życie, w innych porach skracała wycieczkę (czyt. ,,męczące" zejście z Małej Rawki) ale narażała na prawie pewny mandat.
Jestem mile zaskoczony, szczerze to nie spodziewałem się tego po BPN.
Odpowiedz
Ponieważ Alpy Julijskie są popularnym miejscem wyjazdów na weekend 15 sierpnia, kilka informacji:
1) ferrata na M. Mojstrovkę jest zamknięta
2) schronisko na Mangartskim sedlu nie przyjmuje gości (jest zbyt małe, aby zapewnić dystans społeczny w dobie covid-19)
3) wybierając się na Triglav i inne warto skorzystać z internetowej rezerwacji miejsc w schroniskach - na razie działa on w następujących schroniskach
Vodnikov dom na Velem polju
Koča na Planini pri Jezeru
Dom Planika pod Triglavom
Poštarski dom na Vršiču
np dla Aljazev dom -> https://www.alpsonline.org/reservation/c...hut_id=345
4) wjazd samochodem z Austrii jest legalny tylko trzema przejściami (m.in. przez odpłatny autostradowy tunel Karawnaki) - przejazd przez górskie przełęcze od Austrii czy Włoch (Predel, Ratece) jest dozwolony tylko dla obywateli krajów granicznych Sad Warto mieć na uwadze, że po pobycie w niektórych krajach (Chorwacja - stan na dzis) przejechać Słowenię można tylko tranzytem (nas na granicy zatrzymywano i pytano, gdzie byliśmy). O dziwo byłem świadkiem kontroli policji w schronisku - trójka funkcjonariuszy przyjechała wieczorem do schroniska i sprawdzała przestrzeganie reżimu sanitarnego.

Ceny w sumie podobne do zeszłorocznych, choć jednak, niestety, zauważalnie większe (mam wrażenie, że cena dań w schroniskach podskoczyła o 0,5-1 euro). No cóż, i ich branża turystyczna dostała w lockdown mocno po 4 literach. No a każdy dorosły Słoweniec otrzymał bon turystyczny na 200 euro do wydania w krajowych schroniskach/pensjonatach itd. więc wydają u siebie (tym bardziej że od niedawna znowu wyjazdy na pobliską Chorwację wiążę się z koniecznością kwarantanny). W górach przeważają w tym roku Słoweńcy. Jest wyraźnie mniej Włochów (chyba w ogóle ich nie spotkałem), jest trochę, ale szczęśliwie mniej niz zwykle, Czechów, mniej jest Niemców; Polaków trochę spotkałem, ale też niezbyt wielu. Skutkiem tego raczej nie ma problemu z noclegiem w schroniskach (ale już gorzej z dostępnością pensjonatów).
Odpowiedz
Gavagai, powinieneś dostawać w Słowenii zniżki za promocję kraju poza jego granicami Wink Byliśmy w czerwcu zachęceni Twoimi opisami na forum i bardzo nam się podobało Smile Przy okazji jeszcze raz dziękujemy za wszystkie podpowiedzi.
Odpowiedz
Jago, niekiedy dostaję Big Grin Przez lata np. praktycznie ja i osoby, które z mną przyjeżdżały, nocowaliśmy za darmo (lub płacąc tylko za jedną noc w pokoju wieloosobowym, śpiąc w dwójce-trójce kilka dni) w schronisku Ticarjev dom albo mając pewne drobne przywileje w Aljazev (w rodzaju - mogłem zamówić sałatę lub frytki, których nie było w manu Wink ) Niestety p. Benjamin, szef Ticarjev dom, umarł pod koniec roku na nowotwór Sad Nowa ekipa wie tylko, że jestem "stali gost" - ale pożegnalną kawę z szarlotką dostałem Smile Staram się mówić po słoweńsku, co też robi na nich dobre wrażenie, tak jak i to, że bardzo dobrze znam ich góry i się w nich powspinałem po drogach znanych niemal każdemu Słoweńcowi. No a w czerwcowym numerze "Planinskego Vodnika" (to taki najstarszy słoweński miesięcznik, wychodzący 125 lat, poświęcony górom, alpinizmowi itd.) opublikowano moją krótką notkę o moich >>obcokrajowych<< doświadczeniach z Julijskimi i Słoweńcami, i dwa zdjęcia z moim pyskiem, więc czułem się jak celebryta Wink

Tegoroczny wyjazd był nieco mniej udany niż zwykle. Przyjechaliśmy na przeł. Vrsic w niedzielę po 13 i mimo niepewnej pogody pobiegliśmy na relatywnie krótką i prostą drogę Pstuh. Na trzecim wyciągu złapała nas niestety burza. Dawno mi się to już nie zdarzyło. Wychodząc tuż przed 15, liczyłem się z tym, choć miałem nadzieję, że jednak nie lunie. Zanim dałem radę założyć kurtkę, zdążyłem zmoknąć. Przypomniałem sobie, jak deszcz w trakcie wspinania potrafi wytelepać: robi się nerwowo, człowiek asekurując, czyli nie ruszając się, szybko marznie. 10 minut po zakończeniu wspinaczki, burza minęła.
Kolejnego dnia powspinaliśmy się na dłużej już drodze na Małej Mojstrovce. Czułem się jeszcze niewprawnie, zaraz na samym początku, wbijając haka, j****em się młotkiem w kciuka - krwiaka mam po dziś, choć resztę dnia w schronisku spędziłem trzymając go w kubku z zimną wodą. Big Grin Kolejnego poranka, chwilę przed 6, poszedłem się wspinać na klasycznej drodze Debelakova smer na Velikiej Mojstrovce - drodze bardzo fajnej, z jednym zaskakująco trudnym jak na wycenę wyciągiem. Tu z kolei dostałem kamieniem w kask tak mocno, że najpierw przemknęła mi myśl, że z pewnością straciłem przytomność. Po tym, jak absurd tego podejrzenia do mnie dotarł, sprawdziłem, czy coś zostało z kasku - o dziwo się nie rozpękł. Na szczęście groźny, tubalny świst nadlatującego kamienia wyprzedził uderzenie na tyle, że zdążyłem się wtulić w ścianę, na szczęście nie walnął mnie w ramię, bo bez śmigła wtedy raczej by się nie obyło...
Następny dzień to krótka droga, za VI, na Prisojniku - mieliśmy czas na jeszcze jedną, ale było zbyt upalnie, abyśmy się zdecydowali. Tu z kolei psychicznie mnie spiął drugi wyciąg, gdzie na pierwszych 40+ metrach pięknej, stromej płyty za V miałem tylko cztery przeloty
Kolejnego dnia przejechaliśmy pod Mangart, gdzie zrobiliśmy znaną już nam drogę południowozachodnią grzędą. Szybko przez nią przelecieliśmy, bo prognozy na popołudnie nie były zbyt dobre.
W piątek zjechaliśmy do jednego z moich ulubionych miejsc - schroniska w Krnici. Dzień był skwarny - temperatura w cieniu sięgnęła 32 stopni...
W sobotę wystartowałem chwilę po 4, bo z kolegą Słoweńcem umówiony byłem na inny klasyk tych gór - Filar Diabła. Idąc najpierw wspaniałym szlakiem Hanzova pot od schroniska Koca na Gozdu, zagadaliśmy się, było ciemno, wleźliśmy w kosówkę i trochę zajęło zanim znowu doszliśmy do szlaku Wink Tak czy owak, pod drogę dotarliśmy bardzo szybko, poniżej 1 h, serce pracowało na naprawdę wysokich obrotach. Sama droga, Filar Diabła, to wspaniała przygoda, dobra skała, duża ekspozycja, pionowe przechody. Deniwelacja drogi jest taka, jaką lubię, 550 m, trudności średnie, bo "piątkowe" - przeszliśmy ją bardzo szybko, w niecałe 4 h.
Tak więc w tydzień udało się przejść sześć dróg. Wyglądało, że wyjazd będzie udany i pracowity. Niestety w niedzielę przyszedł zimny front, który przez kolejne kilka dni dawał obfite deszcze. Siedzieliśmy więc w schronisku Aljazev dom pod ścianą Triglava, co najwyżej wykorzystując okienka pogody na jakieś szybkie wycieczki.
W końcu w czwartek prognozy były korzystne, więc o 5 wystartowaliśmy zrobić południowy filar Skrlaticy. Oryginalny plan zakładał wejście wieczór wcześniej do biwaku na nocleg, ale niestety popołudniu i wieczorem padało, więc trzeba było startować i podchodzić po ciemku. Na szczęście dość szybko, bo może w 2 i pół h, byliśmy pod drogą. Niestety, w połowie pierwszego wyciągu zadecydowałem, żeby jednak odpuścić tę fajną drogę. Nie dość, że była wciąż gęsta mgła (co jeszcze nie stanowiło wielkiego problemu, bo droga wiodła nie tyle filarem, co systemem kominów), co wciąż skałą była mocno mokra i niefajnie śliska. Dałbym radę to poprowadzić, ale w takich warunkach nie byłoby specjalnego fanu. Zamiast wiec tego pograliśmy szlakiem na szczyt Skrlaticy. Widoków żadnych nie było, mgła/chmury nie odpuszczały, ale przynajmniej udało sie zrobić 2 km podejścia i to ze szpejem Smile Następnego dnia wróciliśmy do Polski, trochę jednak rozczarowani. Prawie dwa tygodnie, z których pierwszy był super, czułem że się rozkręcam, drugi natomiast to bryndza. Lockdown kosztował mnie 1.5 kg więcej, toteż miałem nadzieję, że uda się ten zbędny balast spalić Wink No, może nie w pełni się udało, ale i tak dobrze, że dało się w ogóle wyjechać. Słowenia długo miała Polskę na liście krajów, których mieszkańcy nie mogli bez kwarantanny przebywać (poza tranzytem) na terenie Słowenii. Po cichu liczę, że może uda się w drugiej połowie września wyskoczyć, choćby na kilka dróżek, albo choćby tylko na tą na Skrlaticy. No ale jako niezmotoryzowany zdany jestem na łaskę innych. Do tego dochodzi jeszcze pandemia, której rozwój i reakcje poszczególnych rządów są nieprzewidywalne...

Jago jakby jakieś dalsze sugestie czy porady były potrzebne - z przyjemnością służę! Big Grin
Odpowiedz
Ja też dołączę do grona osób, które zacheciłeś do wypadu w ten rejon.
Byliśmy dwa razy, gdzieś na forum powinny być Twoje podpowiedzi.
Były to takie Alpy Julijskie dla początkujących.
30 czerwca mieliśmy także być i świętować z żoną naszą rocznicę, ale wszystko się posypało.....
Jeszcze raz dziękuję za Twoją pomoc w odkrywaniu tych gór Smile
Odpowiedz
W Górach Stołowych skasowano czerwony szlak (fragment GSS) biegnący grzbietem Skalniaka - ponoć teraz ma to być obszar rezerwatu, szkoda bo ten odcinek był niezły. GSS warto modyfikować (asfalt) ale nie w ten sposób Sad
Odpowiedz
Pozdrawiamy z PRSem z  Okola w Górach Kaczawskich -Szlak Wygasłych Wulkanów Big Grin
Odpowiedz
(21-08-2020, 14:07)traszan napisał(a): Pozdrawiamy z PRSem z  Okola w Górach Kaczawskich -Szlak Wygasłych Wulkanów Big Grin

Była to jedna z zapowiedzianych wycieczek na NGT i jak zawsze było... zajefajnie.
Trasa niezbyt wymagająca https://mapa-turystyczna.pl/route/b5cf
bez napinki, wczesnego wstawania, gonienia, biegania, godzin i terminów Wink
Ale też praktycznie bez sklepów i gospód piwnych, ogólnodostępnych studni czy innych źródeł wody pitnej.
Janowice - Bolczów - Szwajcarka to taka ,,przystawka" przed daniem głównym. Sokolik był w planach ale upał i ,,tłumy" zniechęciły. Zrobiona została Krzyżna Góra jako wyższa Wink  i mniej oblegana.
Jak w Rudawy ,,się czasem" zagląda tak Góry Kaczawskie były ignorowane latami, nic oka z okien pociągu nie przyciągało, ani zamków ani szczytów strzelistych/masywnych o schroniskach nie wspominając.
Przyszła na nie pora... Na starość... I był to miś na miarę moich obecnych możliwości Wink
Niebieski szlak z lasku pod Szwajcarką, z doliny Bobru, wiódł nas aż do ,,Jeziora" Wrzeszczyńskiego w... dolinie Bobru. Tą zacną rzekę przekracza się w przysiółku Trzcińsko i kieruje polami na Radomierz.
Tam znakarz wielką krzywdę uczynił nogom moim... i ,,przełożył" szlak z górek i lasków na asfalt. Już nie zdobywa się Dudziarza, nie przechodzi przez Leszczyniec...
W planie było ,,zejście" do Komarna na okoliczność sklepu. Zejścia nie było tylko lekkie odbicie...Finał taki, że do końca dnia maszerujemy z Traszanem już asfaltem na Przełęcz Komarnicką. W upale ale z browarami (w Komarnie Lewiatan). Powyżej przełęczy na stokach Barańca jest duża wiatka. Z racji dostępności dla miłośników 4 kółek lekko podsyfiona ale nadal w kategorii ,,lux". Było ognisko, kiełbasa i wódka. Gwiazdy i światła Kotliny Jeleniogórskiej.
Następnego dnia zaliczamy z worami Baraniec i Skopiec. Okazuje się, że są to święte szczyty zdobywców koron wszelakich. Jajogłowi spierają się który z nich wyższy... GiePeSy wskazują na Skopiec (724 m n.p.m.) ale miłośnicy i piewcy Barańca już sypią kamienny kopczyk... Wink
Moja jest mojsza Wink
Był(y) to ostatnie punkty w tych górkach w których zaobserwowaliśmy pieszy ruch turystyczny... jakikolwiek.
Po ,,zdobyciu" obu wracamy do wiaty i zabieramy nagromadzone tam śmieci - kosze są przy asfalcie.
Szlak jest ,,widokowy" - panorama od Okraju po Wysoki Kamień - Góry Olbrzymie na przysłowiowe wyciągnięcie ręki. Pola, laski, łąki, poniemieckie wsie i EU asfalt. Został ,,przełożony" w znacznej części (przynajmniej do przebiegu jaki był odwzorowany na mapie Sygnatury z 2015 r.) i trochę ,,spuchł". Sklepów ani barów nie ma. Najbliższy w Płoszczynie (przy szlaku, czynny do 19stej), kolejny w miejscowości Strzyżowiec (daleko od szlaku, nie wiem czy czynny). Jakieś bary przy zbiorniku Pilchowickim, ale nie zachęcające... Na pragnieniu schodzi nam cały drugi dzień. Trzeciego nie ma już takiego upału ale jest duchota. Oglądamy most co go mieli wysadzić. Trasa wokół ,,jeziora" wymagająca - ciągle w górę i w dół. Mapa turystyczna słabo to odwzorowuje ale nogi nie kłamią. Szlak ma wreszcie charakter górski Wink
W Siedlęcinie (sporo od szlaku) sklep, w Perle Zachodu browar z kija z 8 zł, nocleg za 60 zł.


Załączone pliki Obrazki
                               
Odpowiedz
O, no proszę! Od kilku dni jestem sobie w Kaczawskich (choć i na Sokolik się sentymentalnie pofatygowałem) Smile Zawsze lubiłem te rejony, bo stosunkowo puste a widokowe, a i o ciekawej historii i poniemieckiej architekturze. Bardzo dobrze mi sie tu zawsze wypoczywało i pracowało - tak więc człapię sobie z Dziwnowa tu, to tam, niedalekie spacery, po ca. 16 k, bo jeszcze chcę miec siłę na pracę Smile Na Skopcu zostawiłem ślad Wink [Obrazek: Ut3O0u3liEuqZN8EblePt52Tq8haF9Qi-L--DjX2...authuser=0]
Odpowiedz
Sie Tomku nie zgadaliśmy...
Reasumując...
W połowie czerwca ,,zrobiłem" z Traszanem czerwony szlak z Przemyśla do Sanoka - Pogórze Przemyskie i Góry Sanocko-Turczańskie. Inna (przeciwna) część Polski, inna flora, inny klimat, inna historia (choć po części zbliżona). Wysokości podobne, długość szlaku, temperatury...
Porównując to turystycznie wybieram Góry Kaczawskie i okolice. Fajniejsze widoki, więcej zabytków, lepiej oznakowany szlak, lepszy dojazd. W obu przypadkach ,,ludzi" jak na lekarstwo (w Sanocko-Turczańskich więcej w wioskach lokalesów) a z ,,plecakami" to już z czołówką szukać  Big Grin . W lasach pusto, cicho, na polach/łąkach nastrojowo (sianokosy i orka).
Serdeczne podziękowania dla Traszana za super towarzystwo  Tongue


Załączone pliki Obrazki
                                   
Odpowiedz
Ja również dziękuję, było zacnieSmile)
Masz rację, szlak w G.Kaczawskich fajniejszy.
Odpowiedz
Cześć. Zaczynam pomału planować już ferie zimowe, i chciałbym Was prosić o poradę. Gdzie pojechać w drugiej połowie stycznia (od18do31) aby być pewnym 100% śniegu? W zeszłym roku byliśmy na Szrenicy (w schronisku) i były to chyba najlepsze ferie jak dotąd. Teraz myślę nad schroniskim Nad Morskim Okiem. Czy to dobry wybór? Czy jest w koło gdzie pochodzić zimą z dziesięciolatką? Czy jest bezpiecznie- lawiny itp? Czy do schroniska moja żona nie będzie wzywać sanepidu w trybie natychmiastowym? Smile
Odpowiedz
W Tatrach śnieg - w tej czy innej ilości - w lutym masz gwarantowany. Tyle że bezpiecznie nijak nie jest, cokolwiek by nie sugerowały tłumy dookoła Moka. Zresztą i tak pewnie już nie ma miejsc Wink Karkonosze to dość rozsądny cel, choć też nie bez niebezpieczeństw. Chociaż w zeszłe ferie to chyba za dużo śniegu tam nie było.
Odpowiedz


Skocz do: