07-01-2019, 13:10
Mityczny Farfuro ;-) Wysoka Izbo, ad vocem :
Przyznam, że zawsze trudno mi zaakceptować fakt, jak ktoś przekręca moje słowa, a potem mnie na tej podstawie gani.
Zestawiam wprowadzony przez Ciebie na wstępie obraz ''szczynami śmierdzącej całej okolicy schroniska'' z dwiema nobliwymi postaciami doświadczonego chirurga naczyniowego oraz prezesa kliniki medycznej pokornie kołaczącymi w jego zawarte na głucho drzwi. Czy to oni oznaczyli cały teren ? Oczywiście, że nie.
Problem - i o tym już wcześniej pisałem - stanowiła liczba ludzi, którzy ''chcieli tylko...''
Nie wydawałem żadnych ostatecznych werdyktów, co jasno i wprost na wstępie napisałem, po prostu zwróciłem uwagę na fakt, że sytuacja w moim odczuciu nie była czarno-biała.
Państwo też dba o prawa lokatorów na koszt właścicieli mieszkań. Czasami te często słuszne prawa są nadużywane przez lokatorów, czasami przez właścicieli. I nie da się temu zapobiec, bo prawo z samej swej natury jest martwe.
To jak z akcją #MeToo, jak najbardziej uzasadnioną w wielu przypadkach i drastycznie nadużywaną w innych, po której żaden męski przełożony przy zdrowych zmysłach nie chce mieć w odległości mniejszej niż 10m żadnej współpracownicy, by nie mogła go wykończyć jednym pomówieniem.
To co chciałem powiedzieć to tylko to, że nie można tak skrajnie podchodzić do tej sytuacji, albo domagając się od dzierżawców schronisk całkowitej rezygnacji z celów biznesowych albo z drugiej przyznając im pełne prawo do samodzierżawia. Każdy gdzie indziej ustawi linię demarkacyjną.
Osobiście jestem przeciwnikiem miotania kamieniami w innych celem wykazania własnej wyższości i - a jakże - humanitaryzmu. Za często domagamy się od innych tego, czego sami byśmy nie zaoferowali.
Nawet jeżeli nie otrzymujemy czegoś co byśmy chcieli, co uważamy że nam się należy i jesteśmy wkurzeni, to trochę więcej zrozumienia. A nawet rzucajmy te kamienie, ale ze świadomością, że to nie żadna obiektywna racja, tylko po prostu nasz punkt widzenia.
Przyznam, że zawsze trudno mi zaakceptować fakt, jak ktoś przekręca moje słowa, a potem mnie na tej podstawie gani.
Zestawiam wprowadzony przez Ciebie na wstępie obraz ''szczynami śmierdzącej całej okolicy schroniska'' z dwiema nobliwymi postaciami doświadczonego chirurga naczyniowego oraz prezesa kliniki medycznej pokornie kołaczącymi w jego zawarte na głucho drzwi. Czy to oni oznaczyli cały teren ? Oczywiście, że nie.
Problem - i o tym już wcześniej pisałem - stanowiła liczba ludzi, którzy ''chcieli tylko...''
Nie wydawałem żadnych ostatecznych werdyktów, co jasno i wprost na wstępie napisałem, po prostu zwróciłem uwagę na fakt, że sytuacja w moim odczuciu nie była czarno-biała.
Państwo też dba o prawa lokatorów na koszt właścicieli mieszkań. Czasami te często słuszne prawa są nadużywane przez lokatorów, czasami przez właścicieli. I nie da się temu zapobiec, bo prawo z samej swej natury jest martwe.
To jak z akcją #MeToo, jak najbardziej uzasadnioną w wielu przypadkach i drastycznie nadużywaną w innych, po której żaden męski przełożony przy zdrowych zmysłach nie chce mieć w odległości mniejszej niż 10m żadnej współpracownicy, by nie mogła go wykończyć jednym pomówieniem.
To co chciałem powiedzieć to tylko to, że nie można tak skrajnie podchodzić do tej sytuacji, albo domagając się od dzierżawców schronisk całkowitej rezygnacji z celów biznesowych albo z drugiej przyznając im pełne prawo do samodzierżawia. Każdy gdzie indziej ustawi linię demarkacyjną.
Osobiście jestem przeciwnikiem miotania kamieniami w innych celem wykazania własnej wyższości i - a jakże - humanitaryzmu. Za często domagamy się od innych tego, czego sami byśmy nie zaoferowali.
Nawet jeżeli nie otrzymujemy czegoś co byśmy chcieli, co uważamy że nam się należy i jesteśmy wkurzeni, to trochę więcej zrozumienia. A nawet rzucajmy te kamienie, ale ze świadomością, że to nie żadna obiektywna racja, tylko po prostu nasz punkt widzenia.