04-01-2019, 00:29
Farfura
Wiadomo jak to jest, gdy w rachubę wchodzi czynnik ilościowy. Jego wzrost zawsze będzie działał na niekorzyść wszelkich grzecznościowych udogodnień. Jak sam relacjonujesz, (niedoszli) goście solidnie obsikali schronisko wokoło, można więc przypuszczać, że chociażby przez sam fakt swojej liczebności, mocno wpłynęli by na imprezę wewnątrz. Jasno to też dowodzi, że celem wielu z nich było po prostu samo schronisko, wokół którego się rozlokowali, nie mogąc doń przeniknąć ;-)
Wprawdzie ''spore zyski'' brzmią nieźle i pozwalają wzmóc socjalistyczną czujność ;-) trzeba jednak pamiętać, że równoważą one często mniejsze wpływy w innych okresach. Trudno wymagać, by wszyscy szli w ślady Brata Alberta na Kalatówkach i przyjmowali jak leci za ''Bóg zapłać''. Na czasy i obyczaje bym nie pomstował, bo te są niezmienne od tysiącleci, jeżeli spoglądamy na ludzi w swojej masie.
Nie zmienia to faktu, że też wspominam z nostalgią te proste czasy, kiedy turystyka była w nieporównanie większym stopniu jakimś misterium, a w prawie żadnym masową histerią. Ale i czasy dzisiejsze mają swoje zalety, więc jakoś się to wyrównuje.
Tylko woń szczyn o których wspominasz, pozostaje niezmienna... xD
Zbynek Ltd.
Abstrahując już od przyzwoitego i wręcz oczywistego zachowania kierownictwa schroniska, to gdybyś był tam gdzieś odnalazł się nazajutrz w jakiejś zaspie, to zamiast Ducha Gór pojawił by się na miejscu w trymiga Duch Prawa Karnego ;-)
Wiadomo jak to jest, gdy w rachubę wchodzi czynnik ilościowy. Jego wzrost zawsze będzie działał na niekorzyść wszelkich grzecznościowych udogodnień. Jak sam relacjonujesz, (niedoszli) goście solidnie obsikali schronisko wokoło, można więc przypuszczać, że chociażby przez sam fakt swojej liczebności, mocno wpłynęli by na imprezę wewnątrz. Jasno to też dowodzi, że celem wielu z nich było po prostu samo schronisko, wokół którego się rozlokowali, nie mogąc doń przeniknąć ;-)
Wprawdzie ''spore zyski'' brzmią nieźle i pozwalają wzmóc socjalistyczną czujność ;-) trzeba jednak pamiętać, że równoważą one często mniejsze wpływy w innych okresach. Trudno wymagać, by wszyscy szli w ślady Brata Alberta na Kalatówkach i przyjmowali jak leci za ''Bóg zapłać''. Na czasy i obyczaje bym nie pomstował, bo te są niezmienne od tysiącleci, jeżeli spoglądamy na ludzi w swojej masie.
Nie zmienia to faktu, że też wspominam z nostalgią te proste czasy, kiedy turystyka była w nieporównanie większym stopniu jakimś misterium, a w prawie żadnym masową histerią. Ale i czasy dzisiejsze mają swoje zalety, więc jakoś się to wyrównuje.
Tylko woń szczyn o których wspominasz, pozostaje niezmienna... xD
Zbynek Ltd.
Abstrahując już od przyzwoitego i wręcz oczywistego zachowania kierownictwa schroniska, to gdybyś był tam gdzieś odnalazł się nazajutrz w jakiejś zaspie, to zamiast Ducha Gór pojawił by się na miejscu w trymiga Duch Prawa Karnego ;-)