09-09-2009, 07:22
Ku przestrodze !!!!!!!
Wolałbym tego nie pisać, ale moim zdaniem schronisko nie zrobiło nic, aby uporać się z tym problemem. W tym roku, jak co roku razem z żoną wędrowaliśmy po Naszych Kochanych Tatrach. Wiele razy nocowałem w schronisku na Ornaku i nie było żadnych problemów, było czysto i miło. Pod koniec sierpnia maiłem spać na podłodze z braku miejsc, ucieszyłem się gdy dowiedziałem się, że są wolne miejsca w sali 7 osobowej. Pościeliliśmy łóżka poszliśmy spać. O koło 23.30 obudziłem się czują, że coś pomnie łazi. Po zapaleniu czołówki okazało się, że na moim prześcieradle zasuwa ok. 20 (nie przesadzam) pluskiew. Wielkości od 5 mm do 1 mm. Przerażony obudziłem żonę u której na prześcieradle byłą podobna historia. Oczywiście od razu wynieśliśmy się z pokoju przeglądając dokładnie śpiwory, w których wygrzebaliśmy jeszcze po kilka sztuk z każdego śpiwora. Z sąsiedniego pokoju miej więcej o tej samej porze wyszła para, która też miała nie proszone towarzystwo w łóżku. Po traumatycznej nocy udałem się do recepcji celem złożenia zażalenia. Pani w recepcji oczywiście wyraziła zdziwienie, i obiecała, że ktoś przyjedzie po południu i to sprawdzi. Co może sprawdzić jak rano całe towarzystwo się zebrało i po prostu się pochowało. Myślałem, że jest to incydent jednorazowy, ale w schronisku Chochołowskim dowiedziałem się, iż dwa tygodnie wcześniej jeden gość uciekał z Ornaka w podobnych okolicznościach. Mogę zrozumieć, iż w takim natłoku ludzi, ktoś to towarzystwo przyniósł do schroniska, ale myślę, że szybka reakcja załatwiła by sprawę szybko i skutecznie. Bo tak nie ma żadnej gwarancji, iż nie przeniosłem pluskiew nieświadomie do innego schroniska, a nocowałem praktycznie w każdym w Tatrach. Do dnia dzisiejszego ja i żona mamy liczne swędzące pogryzienia, które wspominają tamtą straszną noc w Kościeliskiej. A schronisko na Ornaku będę omijał szerokim łukiem.
-------------------------------------------
Pozdrawiam Yaremka
Wolałbym tego nie pisać, ale moim zdaniem schronisko nie zrobiło nic, aby uporać się z tym problemem. W tym roku, jak co roku razem z żoną wędrowaliśmy po Naszych Kochanych Tatrach. Wiele razy nocowałem w schronisku na Ornaku i nie było żadnych problemów, było czysto i miło. Pod koniec sierpnia maiłem spać na podłodze z braku miejsc, ucieszyłem się gdy dowiedziałem się, że są wolne miejsca w sali 7 osobowej. Pościeliliśmy łóżka poszliśmy spać. O koło 23.30 obudziłem się czują, że coś pomnie łazi. Po zapaleniu czołówki okazało się, że na moim prześcieradle zasuwa ok. 20 (nie przesadzam) pluskiew. Wielkości od 5 mm do 1 mm. Przerażony obudziłem żonę u której na prześcieradle byłą podobna historia. Oczywiście od razu wynieśliśmy się z pokoju przeglądając dokładnie śpiwory, w których wygrzebaliśmy jeszcze po kilka sztuk z każdego śpiwora. Z sąsiedniego pokoju miej więcej o tej samej porze wyszła para, która też miała nie proszone towarzystwo w łóżku. Po traumatycznej nocy udałem się do recepcji celem złożenia zażalenia. Pani w recepcji oczywiście wyraziła zdziwienie, i obiecała, że ktoś przyjedzie po południu i to sprawdzi. Co może sprawdzić jak rano całe towarzystwo się zebrało i po prostu się pochowało. Myślałem, że jest to incydent jednorazowy, ale w schronisku Chochołowskim dowiedziałem się, iż dwa tygodnie wcześniej jeden gość uciekał z Ornaka w podobnych okolicznościach. Mogę zrozumieć, iż w takim natłoku ludzi, ktoś to towarzystwo przyniósł do schroniska, ale myślę, że szybka reakcja załatwiła by sprawę szybko i skutecznie. Bo tak nie ma żadnej gwarancji, iż nie przeniosłem pluskiew nieświadomie do innego schroniska, a nocowałem praktycznie w każdym w Tatrach. Do dnia dzisiejszego ja i żona mamy liczne swędzące pogryzienia, które wspominają tamtą straszną noc w Kościeliskiej. A schronisko na Ornaku będę omijał szerokim łukiem.
-------------------------------------------
Pozdrawiam Yaremka