07-09-2009, 11:54
Odrodzenie znam bardzo dobrze, ''przeżyłam'' chyba ze 3 dzierżawców. Pod powyższym opisem podpisuję się 2 rękami. Ostatni pobyt ''bożocielny łikent czerwcowy'' czyli nieco wcześniej. Atmosfera nie do powtórzenia, dodam jeszcze, że wieczorem pojawił się okrągły bochen chleba, miska smalcu i ogórki małosolne, zapytawszy o cenę usłyszałam: brać, smacznego. Na drugi dzień z okazji śnieżycy panowie z mojej ekipy zostali obdarowani ogromnymi worami na śmieci, w których Pani Maria osobiście wycinała dziury i wkładała przez głowę na delikwentów, do dziś się śmiejemy, że Lord Vader to była tylko ich nędzna podróbka ;-)