27-04-2009, 14:56
Tyle tutaj było mowy o schronisku idealnym, że też chcę dorzucić swoje 3 grosze... ;)
Takie schronisko mogłoby/ powinno być ulokowane w dogodnym miejscu, niekoniecznie przy bardzo uczęszczanym szlaku - np. bacówka pod Jaworcem, bacówka pod Mareszką w Bartnem. Nie może być do niego drogi dojazdowej, dostępnej dla prywatnych samochodów osobowych, bo się zrobi taki kocioł jak na Równicy.
Nie musi być duże. Im większe schronisko, tym większa szansa na ''turystykę masową'' i, co tu dużo mówić, bydło na szlaku i w obiekcie. Przykład - schronisko w Cyrli (prywatne), bacówka nad Wierchomlą, schronisko na Hali Kondratowej (ale dopiero popołudniami, jak się ''masowa turystyka'' oddali), schronisko na Błatniej, Stare Wierchy.
Podstawowe sprawy - nocleg gleba, albo łóżko (w jakiejś cenie do stolerowania), czyste łazienki i WC, kuchnia czynna np. do 20 (gdzie jest powiedziane, że wszyscy turyści muszą kończyć dzienne ''przebiegi'' wczesnym popołudniem?), całodobowa kuchnia turystyczna (przynajmniej z dostępem do wody).
Możliwość rozbicia namiotu przy schronisku (o ile są ku temu warunki).
Udzielanie noclegów także tym turystom, którzy przyjdą późnym wieczorem, a nie spławianie ich do najbliższego miasta, albo do innego schroniska.
''Zjadliwy'' jadłospis, który nie wyczyści turystycznej kieszeni przy pierwszym podejściu.
Na koniec zostawiłem sobie sprawę chyba dosyć istotną - schronisko musi być takie, że turysta mógł się w nim poczuć przytulnie. Nie musi być jakoś specjalnie komfortowe, nie musi koniecznie mieć ''klimatu'' (jak ja nie znoszę tego słowa...). Człowiek musi się w takim miejscu czuć przytulnie, bez względu na porę roku i bez względu na obłożenie miejsc do spania.
Reasumując, idealne schronisko to takie, w którym człowiek dobrze się czuje, i do którego lubi wracać. Gdyby złożyć cechy kilku różnych schronisk, pewnie otrzymalibyśmy ideał.
PS. Kilka postów wcześniej wspomniałem o rezerwacjach. Uważam możliwość zarezerwowania noclegu za zmorę turystyki wykwalifikowanej. Sytuacja, w której przychodzę po całym dniu marszu do schroniska i dowiaduję się, że miejsc do spania nie ma, bo zarezerwowane (choć nie wiadomo, czy rezerwujący na pewno się zjawią...) jest dla mnie chora.
Oto przykład. W roku 2005, w długi weekend majowy przydreptałem z Cyrli, przez Rytro, na Przehybę. W schronisku kotłowała się masa ludzi, przeważnie czekających na ewentualne zwolnienie się miejsca w pokojach, ponieważ wszystko było ''wyrezerwowane'', do ostatniego łóżka. Przyszedłem z kompanią ok. godziny 16 i prawie do 18 odprawialiśmy godzinki w jadalni, a potem okazało się, że połowa z tych, co rezerwowali miejsca, nie przyszła... :0
-------------------------------------------
Niestrudzony poszukiwacz różnych szlaków... :)
Takie schronisko mogłoby/ powinno być ulokowane w dogodnym miejscu, niekoniecznie przy bardzo uczęszczanym szlaku - np. bacówka pod Jaworcem, bacówka pod Mareszką w Bartnem. Nie może być do niego drogi dojazdowej, dostępnej dla prywatnych samochodów osobowych, bo się zrobi taki kocioł jak na Równicy.
Nie musi być duże. Im większe schronisko, tym większa szansa na ''turystykę masową'' i, co tu dużo mówić, bydło na szlaku i w obiekcie. Przykład - schronisko w Cyrli (prywatne), bacówka nad Wierchomlą, schronisko na Hali Kondratowej (ale dopiero popołudniami, jak się ''masowa turystyka'' oddali), schronisko na Błatniej, Stare Wierchy.
Podstawowe sprawy - nocleg gleba, albo łóżko (w jakiejś cenie do stolerowania), czyste łazienki i WC, kuchnia czynna np. do 20 (gdzie jest powiedziane, że wszyscy turyści muszą kończyć dzienne ''przebiegi'' wczesnym popołudniem?), całodobowa kuchnia turystyczna (przynajmniej z dostępem do wody).
Możliwość rozbicia namiotu przy schronisku (o ile są ku temu warunki).
Udzielanie noclegów także tym turystom, którzy przyjdą późnym wieczorem, a nie spławianie ich do najbliższego miasta, albo do innego schroniska.
''Zjadliwy'' jadłospis, który nie wyczyści turystycznej kieszeni przy pierwszym podejściu.
Na koniec zostawiłem sobie sprawę chyba dosyć istotną - schronisko musi być takie, że turysta mógł się w nim poczuć przytulnie. Nie musi być jakoś specjalnie komfortowe, nie musi koniecznie mieć ''klimatu'' (jak ja nie znoszę tego słowa...). Człowiek musi się w takim miejscu czuć przytulnie, bez względu na porę roku i bez względu na obłożenie miejsc do spania.
Reasumując, idealne schronisko to takie, w którym człowiek dobrze się czuje, i do którego lubi wracać. Gdyby złożyć cechy kilku różnych schronisk, pewnie otrzymalibyśmy ideał.
PS. Kilka postów wcześniej wspomniałem o rezerwacjach. Uważam możliwość zarezerwowania noclegu za zmorę turystyki wykwalifikowanej. Sytuacja, w której przychodzę po całym dniu marszu do schroniska i dowiaduję się, że miejsc do spania nie ma, bo zarezerwowane (choć nie wiadomo, czy rezerwujący na pewno się zjawią...) jest dla mnie chora.
Oto przykład. W roku 2005, w długi weekend majowy przydreptałem z Cyrli, przez Rytro, na Przehybę. W schronisku kotłowała się masa ludzi, przeważnie czekających na ewentualne zwolnienie się miejsca w pokojach, ponieważ wszystko było ''wyrezerwowane'', do ostatniego łóżka. Przyszedłem z kompanią ok. godziny 16 i prawie do 18 odprawialiśmy godzinki w jadalni, a potem okazało się, że połowa z tych, co rezerwowali miejsca, nie przyszła... :0
-------------------------------------------
Niestrudzony poszukiwacz różnych szlaków... :)