29-04-2007, 17:28
Markowe Szczawiny po dwóch ostatnich pobytach przelotem do moich faworytów nie należą. Dwa tygodnie temu, rano byłem sam w pomieszczeniu panią z czarnym umaszczeniem i mimowolnie stałem się świadkiem rozmowy telefonicznej . Mało co się herbatą nie udławiłem przy tekście w stylu ''przychodzą tylko, nic nie kupują i swoje żreją...'' (tekst nieautoryzowany ;]). Dzisiaj przy wejściu do klopa siedziała staruszka, obok (w charakterze ochroniarza chyba) stała pani w średnim wieku pilnując, żeby ktoś czasem moczu bezpłatnie nie ośmielił się oddać. Wcześniej takiej akcji nie było. Ja ich nie olałem, ale moja koleżanka niestety musiała. Głupio ta sytuacja wyglądała i nie piszę o koleżance. ;) Rozumiem - długi weekend, te sprawy, bezlitosne prawa ekonomii, ale tak jakoś dziwnie. Ale pewnie się czepiam.