29-10-2006, 22:11
Przy okazji tego tematu pomyślałem, że warto podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami dotyczącymi pewnego miejsca.
Miejsce to znajduje się w Karkonoszach, dokładnie na Hutnicznym Grzbiecie niedaleko drogi na Petrovą Boude (zwanej Petrovką). Nazywa się owe miejsce ''Chatką AKT''. i to tyle. Zarówno słowo ''chatka'' jak i ''AKT'' zupełnie rozmijają się z rzeczywistością. Pierwszy człon warto by zastąpić słowem ''kolektyw'' albo raczej ''komuna''. Wchodząc do chaty należy zostawić obuwie na półce znajdującej się na zewnątrz budynku. Wszystko pieknie pod warunkiem, że jest to lato a nie mokra karkonoska jesień- wynik: buty mimo że przez cały poprzedni dzień nie przemokły rano były od środka mocno wilgotne.
Na oficjalnej stronie tego miejsca możemy przeczytać
''Na wejściu poczęstowani zostaniecie gorącą herbatą''
Herbaty nie było...ale nie o to chodzi nie czepiajmy się szczegółów.
Regulamin wyraźnie mówi, że przy wejściu należy oddać przyniesione ze sobą jedzenie, ponieważ jedzenie w chatce jest wspólne ''niezależnie czy to paprykarz czy kawior''. Jedzenie własne zabronione- jesli ktoś jest alergikiem i nie może jeść na przykład nabiału- to jego problem.
Nie będę wspominał o tym, że nie należy brać kanapek spod spodu- grozi to wrobieniem kogoś w zmywanie po wszystkich przebywających w tym czasie w chatce. Upoważnione do wejścia do kuchni sa tylko osoby wyznaczone do przygotowywania posiłków. Jeśli ktoś zechce przygotować sobie dodatkowa kanapke na drogę kończy się to jak w przypadku mojego znajomego, który został zbluzgany przez szefa chatki (''Co ty k**wa sobie wyobrażasz...'' i dalej wiązanka).
Punkt 4 regulaminu: ''(...)Cisza nocna obowiązuje od godziny 4.00 do 4.15 i można ją w odpowiedni sposób ogłaszać(...)''
Oznacza to mniej więcej tyle, że może przyjśc grupa około 15-20 osób, grać na gitarze i śpiewać nie pozwalając spać innym nocującym w chatce i przyjść na górę i zacząć sie wydzierać w pomieszczeniu w którym śpią. Nie wspominając o atrakacjach takich jak chodzenie do 10 minut miedzy śpiworami tych, którzy śpią i świecenie im czołówka w twarz.
Najważniejsze zalecenie regulaminu: Słuchaj poleceń chatara
Czy to oznacza, że dorosły człowiek ma dać się gnoić i obrażać tylko dlatego, że zrobiono mu wielką łaske przyjmując go na nocleg?
I co najważniejsze: Chatka AKT NIE MA NIC WSPÓLNEGO z Akademickim Klubem Turystycznym z Wrocławia. AKT nie ma żadnego związku z tym czymś znajdującym się w Karkonoszach a co robi tej organizacji bardzo skuteczną antyreklamę.
Podsumowując, Chatka AKT nie ma nic wspólnego z noclegownią dla ludzi chodzacych po górach. Jest raczej miejscem imprez młodzieży z okolicznych miejscowości, którzy za 7 zł od osoby chcą znaleśc dobre miejsce żeby poimprezować w głuszy. W tym miejscu pogwałcone zostały wszelkie zasady kultury osobistej i zasad panujących w schroniskach górskich.
Miejsce to znajduje się w Karkonoszach, dokładnie na Hutnicznym Grzbiecie niedaleko drogi na Petrovą Boude (zwanej Petrovką). Nazywa się owe miejsce ''Chatką AKT''. i to tyle. Zarówno słowo ''chatka'' jak i ''AKT'' zupełnie rozmijają się z rzeczywistością. Pierwszy człon warto by zastąpić słowem ''kolektyw'' albo raczej ''komuna''. Wchodząc do chaty należy zostawić obuwie na półce znajdującej się na zewnątrz budynku. Wszystko pieknie pod warunkiem, że jest to lato a nie mokra karkonoska jesień- wynik: buty mimo że przez cały poprzedni dzień nie przemokły rano były od środka mocno wilgotne.
Na oficjalnej stronie tego miejsca możemy przeczytać
''Na wejściu poczęstowani zostaniecie gorącą herbatą''
Herbaty nie było...ale nie o to chodzi nie czepiajmy się szczegółów.
Regulamin wyraźnie mówi, że przy wejściu należy oddać przyniesione ze sobą jedzenie, ponieważ jedzenie w chatce jest wspólne ''niezależnie czy to paprykarz czy kawior''. Jedzenie własne zabronione- jesli ktoś jest alergikiem i nie może jeść na przykład nabiału- to jego problem.
Nie będę wspominał o tym, że nie należy brać kanapek spod spodu- grozi to wrobieniem kogoś w zmywanie po wszystkich przebywających w tym czasie w chatce. Upoważnione do wejścia do kuchni sa tylko osoby wyznaczone do przygotowywania posiłków. Jeśli ktoś zechce przygotować sobie dodatkowa kanapke na drogę kończy się to jak w przypadku mojego znajomego, który został zbluzgany przez szefa chatki (''Co ty k**wa sobie wyobrażasz...'' i dalej wiązanka).
Punkt 4 regulaminu: ''(...)Cisza nocna obowiązuje od godziny 4.00 do 4.15 i można ją w odpowiedni sposób ogłaszać(...)''
Oznacza to mniej więcej tyle, że może przyjśc grupa około 15-20 osób, grać na gitarze i śpiewać nie pozwalając spać innym nocującym w chatce i przyjść na górę i zacząć sie wydzierać w pomieszczeniu w którym śpią. Nie wspominając o atrakacjach takich jak chodzenie do 10 minut miedzy śpiworami tych, którzy śpią i świecenie im czołówka w twarz.
Najważniejsze zalecenie regulaminu: Słuchaj poleceń chatara
Czy to oznacza, że dorosły człowiek ma dać się gnoić i obrażać tylko dlatego, że zrobiono mu wielką łaske przyjmując go na nocleg?
I co najważniejsze: Chatka AKT NIE MA NIC WSPÓLNEGO z Akademickim Klubem Turystycznym z Wrocławia. AKT nie ma żadnego związku z tym czymś znajdującym się w Karkonoszach a co robi tej organizacji bardzo skuteczną antyreklamę.
Podsumowując, Chatka AKT nie ma nic wspólnego z noclegownią dla ludzi chodzacych po górach. Jest raczej miejscem imprez młodzieży z okolicznych miejscowości, którzy za 7 zł od osoby chcą znaleśc dobre miejsce żeby poimprezować w głuszy. W tym miejscu pogwałcone zostały wszelkie zasady kultury osobistej i zasad panujących w schroniskach górskich.