11-10-2006, 11:32
Witam:) Od jakiegoś czasu chodzi za mną i nie daje mi spokoju myśl podobna do Twojej Walter...połączyć dom i pracę w jednym magicznym miejscu - górskim schronisku. Tyle że chciałabym to zrobić już, teraz i natychmiast, nie czekając na ''starość'';) Zaczęłam się zastanawiać jak to zrobić..znam osoby, które zaczęły prowadzić schronisko niejako z przypadku, ale ja wolałabym nie czekać na taki przypadek;)Cudownie by było, gdybym mogła sama postawic małą chatkę-schronisko, ale na razie chyba mnie na to nie stać. Zostaje więc tylko dzierżawa...I tutaj mam pytanie do Was:) Wiecie może gdzie szukać informacji o przetargach na prowadzenie schroniska?Szczerze mówiąc, nie chodzi mi o schronisko duże, takie jak Turbacz (niedawno był chyba przetarg na jego prowadzenie), ale małe, przytulne, kameralne, domowe po prostu. Gdyby ktoś z Was miał jakieś informacje w tej kwestii, będę baaaardzo wdzięczna za pomoc:)
A co do idealnego schroniska Walter...:) To ja sobie wyobrażam moje schronisko mniej więcej tak (oczywiście mam na myśli efekty zewnętrzne, które z pewnością wymagają ogromnej pracy i wysiłku):
-klimat-to jest naprawdę najważniejsze...czuć, gdy tylko przekroczysz próg, że trafiło się pod dach, gdzie każdy człowiek witany jest z radością i sympatią. To ludzie tworzą atmosferę miejsc, a samo miejsce może być tylko motywacją, zachętą do tego, żeby fajni, wartościowi, ''górscy'' ludzie do niego wracali:)
-jedzenie tylko domowe, nie musi być zastraszająco dużego wyboru, jak ktoś chce mieć niekończące się menu, niech nie przyjeżdża w góry, tylko spędza czas w mieście chodząc po restauracjach;)
-pokoje proste, skoromne, ale czyste, pościel na życzenie (czasem zdarzają się wygodniccy;), a wszystkich trzeba szanować, nawet panie w różowych bluzeczkach;)
-piwo...hmm...to mój ulubiony trunek, więc czemu nie...ale to już kwestia drugoplanowa, wstępnie jednak jestem na ''tak''
-toalety i łazienka- no cóż, nie raz po zejściu ze szlaku marzy mi się ciepły prysznic, ale jak go nie ma, świat się nie wali. Prawdą jest, że co innego mieszkać na codzień bez prysznica, zwłaszcza zimą;)Zdaje się, że w tym roku na Luboniu Wielkim gospodarze zrobili prysznic, ale jak dotąd nie było i porządni turyści nie narzekali;) A wygodniccy po prostu więcej nie wracali
Co do cen, wydaje mi się, że każdy, kto prowadzi schronisko i nie jest przy tym nastawiony na zysk, chciałby, żeby ceny nie były kosmicznie wysokie. Nie zawsze jest to możliwe i myslę, że turyści to rozumieją. Ale ważne jest też, żeby gospodarze rozumieli, że ''górscy'' ludzie to z reguły nie dyrektorzy, prezesi i tym podobne ''stwory'';) zarabiające krocie;)
Właściwie to temat prowadzenia schroniska to temat w stylu niekończącej się historii. Zasada moim zdaniem podsatwowa: robić to dla ludzi, uczyć ich gór, miłości do nich, być przystankiem na drodze do ich poznawania. Gdy gospodarz prowadzi schronisko kierując się taką zasadą, wydaje mi się, że reszta jakoś się ułoży:)
Pozdrawiam wszystkich zakochanych w górach:) Miłością szaloną i nieuleczalną;)
-------------------------------------------
paulina
A co do idealnego schroniska Walter...:) To ja sobie wyobrażam moje schronisko mniej więcej tak (oczywiście mam na myśli efekty zewnętrzne, które z pewnością wymagają ogromnej pracy i wysiłku):
-klimat-to jest naprawdę najważniejsze...czuć, gdy tylko przekroczysz próg, że trafiło się pod dach, gdzie każdy człowiek witany jest z radością i sympatią. To ludzie tworzą atmosferę miejsc, a samo miejsce może być tylko motywacją, zachętą do tego, żeby fajni, wartościowi, ''górscy'' ludzie do niego wracali:)
-jedzenie tylko domowe, nie musi być zastraszająco dużego wyboru, jak ktoś chce mieć niekończące się menu, niech nie przyjeżdża w góry, tylko spędza czas w mieście chodząc po restauracjach;)
-pokoje proste, skoromne, ale czyste, pościel na życzenie (czasem zdarzają się wygodniccy;), a wszystkich trzeba szanować, nawet panie w różowych bluzeczkach;)
-piwo...hmm...to mój ulubiony trunek, więc czemu nie...ale to już kwestia drugoplanowa, wstępnie jednak jestem na ''tak''
-toalety i łazienka- no cóż, nie raz po zejściu ze szlaku marzy mi się ciepły prysznic, ale jak go nie ma, świat się nie wali. Prawdą jest, że co innego mieszkać na codzień bez prysznica, zwłaszcza zimą;)Zdaje się, że w tym roku na Luboniu Wielkim gospodarze zrobili prysznic, ale jak dotąd nie było i porządni turyści nie narzekali;) A wygodniccy po prostu więcej nie wracali
Co do cen, wydaje mi się, że każdy, kto prowadzi schronisko i nie jest przy tym nastawiony na zysk, chciałby, żeby ceny nie były kosmicznie wysokie. Nie zawsze jest to możliwe i myslę, że turyści to rozumieją. Ale ważne jest też, żeby gospodarze rozumieli, że ''górscy'' ludzie to z reguły nie dyrektorzy, prezesi i tym podobne ''stwory'';) zarabiające krocie;)
Właściwie to temat prowadzenia schroniska to temat w stylu niekończącej się historii. Zasada moim zdaniem podsatwowa: robić to dla ludzi, uczyć ich gór, miłości do nich, być przystankiem na drodze do ich poznawania. Gdy gospodarz prowadzi schronisko kierując się taką zasadą, wydaje mi się, że reszta jakoś się ułoży:)
Pozdrawiam wszystkich zakochanych w górach:) Miłością szaloną i nieuleczalną;)
-------------------------------------------
paulina