10-09-2006, 22:34
No ja byłem raz. I na pewno nie ostatni. Herbate sami mi do kubka wlewali. Mili ludzie. Nawet mnie jagodami (które sami uzbierali) poczęstowali. Jedliśmy je z przeterminowaną śmietana i cukrem.
...to są ludzie którzy bez słowa wachania dzielili by ze mną niedolę... w latrynce obok :)
Stoja tam dwa sraczyki i maja swoje imiana- nie pamiętam jakie ale 1 męskie a 2 żeńskie imie. Klimat jest.
Wieczorem była genialna imprezka bez grama alkoholu przy gitarkach z ekipą robiąca kurs przewodnika po Beskidzie Zywiackim.
Rano gdy wyszedłem ze swojego mokrego (lało 4 dni) namiotu. Przewodnicy grali w RUGBY brodząc po kostki w błocie na polu namiotowym.
POLECAM !
...to są ludzie którzy bez słowa wachania dzielili by ze mną niedolę... w latrynce obok :)
Stoja tam dwa sraczyki i maja swoje imiana- nie pamiętam jakie ale 1 męskie a 2 żeńskie imie. Klimat jest.
Wieczorem była genialna imprezka bez grama alkoholu przy gitarkach z ekipą robiąca kurs przewodnika po Beskidzie Zywiackim.
Rano gdy wyszedłem ze swojego mokrego (lało 4 dni) namiotu. Przewodnicy grali w RUGBY brodząc po kostki w błocie na polu namiotowym.
POLECAM !