06-09-2006, 17:11
eh, przyznam że mi też po łbie łazi myśl o schronisku...
Moim wzorcem jest chyba Koliba na Przysłupie Caryńskiem - za domowy klimat. A nie jak w imprezowni. Jest jeden długi stół przy którym wszyscy się dobrze czują. I myślę że w tę stronę należy myśleć, żeby po wędrówce poczuć się jak w domu. W takim domowym klimacie porządek sam się utrzymuje. Wyposażenie może być przygotowane przez miejscowego artystę, a nie firmę od wystroju wnętrz.
Zgadzam się z Tusią - że schronisko żeby miało sens musi na siebie zarabiać i oferować standard też za wyżsżą cenę niż 10-20zł. Po kiego diabła właściciel ma mieć problem na starość: jak dociagnąć do pierwszego zwłaszcza poza sezonem. Zadowalnie gustów plecakowaców to żaden interes - bo nie przyjeżdżamy na wakacje przez cały rok. A gospodarz musi w sezonie zarobić na cały rok. W taki sposób może faktycznie funkcjonować moja ulubiona Koliba na Caryńskim bo ona jest uczelnianym schroniskiem.
Zmierzam do tego że wartym zastanowienia pomysłem byłoby połączyć obie idee: pokoje o dobrym standardzie dla chcących wyłożyć gotówkę i czuć się bezpiecznie z dzieciakami a jednoczesnie dać zarobić gospodarzowi, oraz szarych turystów którym wystarcza łóżko piętrowe w sali wieloosobowej. Myślę też że powinno szukać się niszy w turystyce (Tusia wskazała - turystykę rodzinną), i pomyśleć o ofercie szerszej niz tylko noclegi i jedzenie.
Moim wzorcem jest chyba Koliba na Przysłupie Caryńskiem - za domowy klimat. A nie jak w imprezowni. Jest jeden długi stół przy którym wszyscy się dobrze czują. I myślę że w tę stronę należy myśleć, żeby po wędrówce poczuć się jak w domu. W takim domowym klimacie porządek sam się utrzymuje. Wyposażenie może być przygotowane przez miejscowego artystę, a nie firmę od wystroju wnętrz.
Zgadzam się z Tusią - że schronisko żeby miało sens musi na siebie zarabiać i oferować standard też za wyżsżą cenę niż 10-20zł. Po kiego diabła właściciel ma mieć problem na starość: jak dociagnąć do pierwszego zwłaszcza poza sezonem. Zadowalnie gustów plecakowaców to żaden interes - bo nie przyjeżdżamy na wakacje przez cały rok. A gospodarz musi w sezonie zarobić na cały rok. W taki sposób może faktycznie funkcjonować moja ulubiona Koliba na Caryńskim bo ona jest uczelnianym schroniskiem.
Zmierzam do tego że wartym zastanowienia pomysłem byłoby połączyć obie idee: pokoje o dobrym standardzie dla chcących wyłożyć gotówkę i czuć się bezpiecznie z dzieciakami a jednoczesnie dać zarobić gospodarzowi, oraz szarych turystów którym wystarcza łóżko piętrowe w sali wieloosobowej. Myślę też że powinno szukać się niszy w turystyce (Tusia wskazała - turystykę rodzinną), i pomyśleć o ofercie szerszej niz tylko noclegi i jedzenie.