30-08-2004, 11:22
Walter - nocowaliśmy w Moku, bo rano chcieliśmy pójść na Rysy, a gdybym miał rano dylać z Roztoki 1 1/2h asfaltem to bym się zapienił. Poza tym schronisko z drewna przyjemnie pachnie i jest niesamowicie przytulne, czego o kamieniu nie mogę powiedzieć, ale de gustibus...
Wracając do roli chatara w kreowaniu wizerunku schroniska. Kilkanaście dni temu idąc we dwoje do schroniska w Dol. 5 i przechodząc obok chatki przy Małym Stawie (stare schronisko) zostaliśmy zagabnięci przez jego chatarkę: ``Eeeee! Chcecie nocleg?``. Pomyśleliśmy, że skorzystamy, tym bardziej, że byliśmy pewni spania na glebie w schronisku, dlatego też na samym początku wyraźnie zaznaczyłem, że chcemy zostać na dwie noce. Kiedy z nią rozmawialiśmy obok przechodził chłopak. Rzuciła do mnie: ``Eeee zawołaj go! No zawołaj!``. W końcu sama zainterweniowała: ``Chcesz nocleg?``. Chłopak podziękował i poszedł dalej, na co ona wyraźnie zirytowana: ``To spadaj do schroniska na podłogę. Będziesz spał pod kiblem`` – chyba nie przekręciłem niczego. Poszliśmy jeszcze nad Siklawę a później do schroniska umyć się i coś zjeść. Po powrocie chciałem zapłacić i wtedy się zdziwiłem. Patrząc nonszalancko przed siebie, kiedy stałem obok powiedziała z ``prawdziwym`` przejęciem: ``Oj, ale na dwie noce nie można! Jutro nikogo tu nie będzie, bo schodzimy do schroniska w Moku``. Nie więcej jak pół godziny później jej męczący gadatliwością synek ostentacyjnie zapytał przy nas: ``Mamo, a jutro już nas tu nie będzie?`` ``Tak synku, jutro schodzimy do Moka``. Kolejną noc spędziliśmy w schronisku i spaliśmy o dziwo nie na podłodze a w pokoju – miejsca były jeszcze ok. godz. 18.00. Siedząc do późna na zewnątrz zauważyłem kilka osób wychodzących z ręcznikami, które szły w stronę chatki. Moje przypuszczenia potwierdził chłopak, z którym rozmawiałem nazajutrz w Moku, który również schodził z Dol.5 i jak się okazało nocował w chatce.
Najbardziej ironiczne jest jednak to, iż to właśnie ona zapewniała nas o wspaniałej i niepowtarzalnej atmosferze jaka panuje w chatce. Wnioski wyciągnijcie sami.
P.S. Jestem przekonany, że tym, czego najbardziej jej brakuje jest silna, męska ręka, w dosłownym znaczeniu.
Wracając do roli chatara w kreowaniu wizerunku schroniska. Kilkanaście dni temu idąc we dwoje do schroniska w Dol. 5 i przechodząc obok chatki przy Małym Stawie (stare schronisko) zostaliśmy zagabnięci przez jego chatarkę: ``Eeeee! Chcecie nocleg?``. Pomyśleliśmy, że skorzystamy, tym bardziej, że byliśmy pewni spania na glebie w schronisku, dlatego też na samym początku wyraźnie zaznaczyłem, że chcemy zostać na dwie noce. Kiedy z nią rozmawialiśmy obok przechodził chłopak. Rzuciła do mnie: ``Eeee zawołaj go! No zawołaj!``. W końcu sama zainterweniowała: ``Chcesz nocleg?``. Chłopak podziękował i poszedł dalej, na co ona wyraźnie zirytowana: ``To spadaj do schroniska na podłogę. Będziesz spał pod kiblem`` – chyba nie przekręciłem niczego. Poszliśmy jeszcze nad Siklawę a później do schroniska umyć się i coś zjeść. Po powrocie chciałem zapłacić i wtedy się zdziwiłem. Patrząc nonszalancko przed siebie, kiedy stałem obok powiedziała z ``prawdziwym`` przejęciem: ``Oj, ale na dwie noce nie można! Jutro nikogo tu nie będzie, bo schodzimy do schroniska w Moku``. Nie więcej jak pół godziny później jej męczący gadatliwością synek ostentacyjnie zapytał przy nas: ``Mamo, a jutro już nas tu nie będzie?`` ``Tak synku, jutro schodzimy do Moka``. Kolejną noc spędziliśmy w schronisku i spaliśmy o dziwo nie na podłodze a w pokoju – miejsca były jeszcze ok. godz. 18.00. Siedząc do późna na zewnątrz zauważyłem kilka osób wychodzących z ręcznikami, które szły w stronę chatki. Moje przypuszczenia potwierdził chłopak, z którym rozmawiałem nazajutrz w Moku, który również schodził z Dol.5 i jak się okazało nocował w chatce.
Najbardziej ironiczne jest jednak to, iż to właśnie ona zapewniała nas o wspaniałej i niepowtarzalnej atmosferze jaka panuje w chatce. Wnioski wyciągnijcie sami.
P.S. Jestem przekonany, że tym, czego najbardziej jej brakuje jest silna, męska ręka, w dosłownym znaczeniu.