27-08-2004, 07:04
Nocleg w Moku w starym schronisku w kuchni na betonowej podłodze po godzinie wyczekiwania (przede mną tylko 5 osób) pod recepcją na audiencję u Jaśniewielmożnej kosztował mnie w zeszłym tygodniu 31zł. Skandal !!! Byłem również świadkiem ok. godz. 22.00 jak Jego Ekscelencja szef przydybał dwóch chłopaków, którzy chcieli przespać się na zewnątrz, na werandzie starego schronu (w nocy było zimno) i ''zasugerował'' im żeby zapłacili 15zł! albo wynosili się na ławy pod nowym schronem, bo tam mogą za friko. O tempora ...
Temat arcyciekawy.
1) Dobra atmosfera, dosłownie i w przenośni. Im większe schronisko tym o nią trudniej. Tworzą ją miejsce i ludzie, więc zniechęcamy skutecznie: alkoholizujących i awanturujących się (chyba, że są w krawacie, gdyż jak wiadomo klient w krawacie jest mniej awanturujący się górołazów typu Daleko jeszcze na tą górę? (Jegomościowi chodziło o Ciemniak), Jak daleko do jeziora? (ten pytał o Morskie Oko) albo Chciałbym najpierw zobaczyć jak wygląda pokój (gość na Rysiance, który kazał sobie od razu przygotować saunę). Najskuteczniejsza selekcja to lokalizacja i tzw. standard. Conditio sine qua non: brak możliwości łatwego dojazdu, tzn. min 3h pod górę błotnistym szlakiem z przedzieraniem się przez gesty las lub kosówkę, brak oznakowania szlaku trochę mnie poniosło. Schludne toalety to wg mnie nie luksus a standard, mogą być nawet takie jak w Dol. Pięciu, byle czyste.
2) Jeśli chodzi o spanie na tzw. glebie to uważam za możliwe dopiero w przypadku braku miejsc w pokojach; cena za podłogę powinna być rozsądna 10-15zł a nie horrendalne 31zł jak w Moku. A propos w Murowańcu w nocy trzeba być niezłym ekwilibrystą chcąc skorzystać z WC czeka nas slalom między śpiącymi, a raczej próbującymi spać na podłodze korytarza i nie obejdzie się bez pozostawienia odcisku buta na czyjejś ręce, nodze albo inkszych częściach ciała.
3) Jadło: fasolka z chlebem wszędzie (to taka moja mała dewiacja), jajecznica na maśle lub kiełbasie podana na patelni tak, jak na Wlk. Raczy, placek po zbójnicku na rzeczonej Rysiance, deser Chochołowski w Chochołowskiej; generalnie żadnych fastfoodów no i piwo za ok. 4-5zł; za wrzątek skłonny jestem płacić symbolicznie.
4) Schronisko ma być z drewna! (antyteza to Przysłop pod Baranią Górą stylistycznie nawiązujący do czechosłowackich domów wczasowych z lat 70 pomysłodawca musiał być niezwykłej klasy estetą; podobnie wygląda wnętrze Chaty pod Chlebem na Małej Fatrze). Obowiązkowo kuchnia turystyczna no i rzecz jasna kominek, przy którym zimą można długo.
Najważniejsze jest chyba jednak to kim jest chatar, czy jest to człowiek z pasją i wizją, czy tylko tu gospodarzy, gdyż wszystko inne jest tego pochodną.
Jeszcze jedno. Etymologiczne znaczenie słowa schronisko w niektórych miejscach odchodzi chyba do lamusa, a szkoda.
Temat arcyciekawy.
1) Dobra atmosfera, dosłownie i w przenośni. Im większe schronisko tym o nią trudniej. Tworzą ją miejsce i ludzie, więc zniechęcamy skutecznie: alkoholizujących i awanturujących się (chyba, że są w krawacie, gdyż jak wiadomo klient w krawacie jest mniej awanturujący się górołazów typu Daleko jeszcze na tą górę? (Jegomościowi chodziło o Ciemniak), Jak daleko do jeziora? (ten pytał o Morskie Oko) albo Chciałbym najpierw zobaczyć jak wygląda pokój (gość na Rysiance, który kazał sobie od razu przygotować saunę). Najskuteczniejsza selekcja to lokalizacja i tzw. standard. Conditio sine qua non: brak możliwości łatwego dojazdu, tzn. min 3h pod górę błotnistym szlakiem z przedzieraniem się przez gesty las lub kosówkę, brak oznakowania szlaku trochę mnie poniosło. Schludne toalety to wg mnie nie luksus a standard, mogą być nawet takie jak w Dol. Pięciu, byle czyste.
2) Jeśli chodzi o spanie na tzw. glebie to uważam za możliwe dopiero w przypadku braku miejsc w pokojach; cena za podłogę powinna być rozsądna 10-15zł a nie horrendalne 31zł jak w Moku. A propos w Murowańcu w nocy trzeba być niezłym ekwilibrystą chcąc skorzystać z WC czeka nas slalom między śpiącymi, a raczej próbującymi spać na podłodze korytarza i nie obejdzie się bez pozostawienia odcisku buta na czyjejś ręce, nodze albo inkszych częściach ciała.
3) Jadło: fasolka z chlebem wszędzie (to taka moja mała dewiacja), jajecznica na maśle lub kiełbasie podana na patelni tak, jak na Wlk. Raczy, placek po zbójnicku na rzeczonej Rysiance, deser Chochołowski w Chochołowskiej; generalnie żadnych fastfoodów no i piwo za ok. 4-5zł; za wrzątek skłonny jestem płacić symbolicznie.
4) Schronisko ma być z drewna! (antyteza to Przysłop pod Baranią Górą stylistycznie nawiązujący do czechosłowackich domów wczasowych z lat 70 pomysłodawca musiał być niezwykłej klasy estetą; podobnie wygląda wnętrze Chaty pod Chlebem na Małej Fatrze). Obowiązkowo kuchnia turystyczna no i rzecz jasna kominek, przy którym zimą można długo.
Najważniejsze jest chyba jednak to kim jest chatar, czy jest to człowiek z pasją i wizją, czy tylko tu gospodarzy, gdyż wszystko inne jest tego pochodną.
Jeszcze jedno. Etymologiczne znaczenie słowa schronisko w niektórych miejscach odchodzi chyba do lamusa, a szkoda.