09-09-2016, 21:51
Minęła 16 noc w namiocie. Mam parę nowych drobnych przemyśleń, ale bledną one przy tym, co stało się przy ostatnich rozbijaniu, a właściwie to jeszcze przed. Wygląda mi to na kulminacyjny moment...
Elementy stelaża, jak to zazwyczaj, łączą się ze sobą przez wchodzenie rurka w rurkę. Problem w tym, że po tych kilkunastu nocach jedna z części wchodzących (o mniejszej średnicy) schowała się we własnej rurce (o większej średnicy). Najlepiej zobaczyć po prostu zdjęcie nr 1. Przez to ni w ząb nie chce się zaczepić o kolejny element, bo teraz ten element jest za krótki. Na dodatek dotyczy to jednej z ''nóg'' namiotu przy potrójnym łączeniu z pozostałymi elementami, gdzie napięcia są olbrzymie (obklejanie np. taśmą nie ma tu sensu) i przez to nie za bardzo jest z tym co zrobić. Idąc dalej, sypie się przez to cała konstrukcja namiotu. I tropik i sypialnia i stabilność. Szczęśliwie w takim stanie udało się go rozstawić, bo inaczej groziło to hipotermią:P Nie powiem, mało sympatycznie zostałem zaskoczony zeszłego wieczoru, gdy przyszło do rozkładania. Na razie namiot żyje, ale nie wiem co będzie przy deszczu i większym wietrze. Nie było też żadnej przyczyny zewnętrznej, żeby tak się stało - stelaż jest transportowany pionowo w plecaku, od góry i od dołu ma ''miękką'' przestrzeń.
Co więcej zauważyłem, że tak samo dzieje się z drugą stroną stelaża (druga fotka), gdzie jedna z końcówek jest już minimalnie, ale widocznie krótsza.
Niestety nie miałem przy sobie nic, czym mógłbym próbować wyciągnąć zagubioną końcówkę. Będę próbował najszybciej jak to możliwe.
-------------------------------------------
https://www.instagram.com/niekisimy/
Elementy stelaża, jak to zazwyczaj, łączą się ze sobą przez wchodzenie rurka w rurkę. Problem w tym, że po tych kilkunastu nocach jedna z części wchodzących (o mniejszej średnicy) schowała się we własnej rurce (o większej średnicy). Najlepiej zobaczyć po prostu zdjęcie nr 1. Przez to ni w ząb nie chce się zaczepić o kolejny element, bo teraz ten element jest za krótki. Na dodatek dotyczy to jednej z ''nóg'' namiotu przy potrójnym łączeniu z pozostałymi elementami, gdzie napięcia są olbrzymie (obklejanie np. taśmą nie ma tu sensu) i przez to nie za bardzo jest z tym co zrobić. Idąc dalej, sypie się przez to cała konstrukcja namiotu. I tropik i sypialnia i stabilność. Szczęśliwie w takim stanie udało się go rozstawić, bo inaczej groziło to hipotermią:P Nie powiem, mało sympatycznie zostałem zaskoczony zeszłego wieczoru, gdy przyszło do rozkładania. Na razie namiot żyje, ale nie wiem co będzie przy deszczu i większym wietrze. Nie było też żadnej przyczyny zewnętrznej, żeby tak się stało - stelaż jest transportowany pionowo w plecaku, od góry i od dołu ma ''miękką'' przestrzeń.
Co więcej zauważyłem, że tak samo dzieje się z drugą stroną stelaża (druga fotka), gdzie jedna z końcówek jest już minimalnie, ale widocznie krótsza.
Niestety nie miałem przy sobie nic, czym mógłbym próbować wyciągnąć zagubioną końcówkę. Będę próbował najszybciej jak to możliwe.
-------------------------------------------
https://www.instagram.com/niekisimy/