07-08-2012, 19:29
Mam Trezety Top od sześciu lat. Były eksploatowane w różnych, skrajnych warunkach. W sierpniowe upały, pluchy wiosenne i jesienne, topniejące śniegi i styczniowe mrozy.
Przeszedłem z nimi na nogach szacunkowo od 2 do 2,5 tysiąca kilometrów na tatrzańskich szlakach, ścieżkach i bezdrożach. Maksymale dzienne marsze sięgające 30-stu i więcej km z ponad 2000 m deniwelacją nie dawały na stopach śladów nadmiernego zmęczenia nie mówiąc o innych niespodziankach.
Bieżnik wibramowej podeszwy starł się od 50 do 70%.
Buty te są zupełnie nie przemakalne. Bywało, że pod koniec wycieczek, gdy były mocno ubłocone wchodziłem poprostu do strumienia aby je wypłukać w bieżącej wodzie.
Ślady przemakania pojawiły się rok temu kiedy po wielogodzinnym marszu przy padającym deszczu wystąpiły drobne zacieki po obu stronach buta w miejscach gdzie następuje jego zginanie. W miejscach tych wystąpiło powierzchniowe spękanie skóry. Tamże wystąpiły również odspojenia górnych brzegów gumowej otuliny mające wielkość od 1 do 3 cm.
Buty są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Nawet okucia sznurówek są tak wykonane, że w ciągu całego dotychczasowego sześcio letniego okresu eksploatacji nie trzeba było sznurówek wymieniać.
Jak na tak solidną konstrukcję są bardzo lekkie. Stopa się w nich nadmiernie nie poci, są wygodne i dopasowane. Istotna pozytywna ich cecha - brak przewagi formy nad treścią, mają tylko to co trzeba.
Mają też i wady. Wibram jest ponad przeciętnie śliski na lodzie i twardym śniegu.
W początkowym okresie używania występowały odczuwalne ogniecenia-otarcia tuż ponad piętą. Bardzo możliwe, że to z powodu osobistych uwarunkowań anatomicznych ale czytając opinie innych użytkowników widzę, że występują podobne przypadki. Nigdy jednak nie doszło do powstania pęcheży. To jednak dość szybko ustąpiło chociaż nie całkowicie. Wyraźniej było zawsze odczuwalne po dwu - trzy miesięcznej przerwie w użytkowaniu.
Ale ja piszę o modelu sprzed sześciu lat. Obecne są zapewne dopracowane w wielu szczegółach. Mam nadzieję sprawdzić to na własnej skórze:).
-------------------------------------------
staju
Przeszedłem z nimi na nogach szacunkowo od 2 do 2,5 tysiąca kilometrów na tatrzańskich szlakach, ścieżkach i bezdrożach. Maksymale dzienne marsze sięgające 30-stu i więcej km z ponad 2000 m deniwelacją nie dawały na stopach śladów nadmiernego zmęczenia nie mówiąc o innych niespodziankach.
Bieżnik wibramowej podeszwy starł się od 50 do 70%.
Buty te są zupełnie nie przemakalne. Bywało, że pod koniec wycieczek, gdy były mocno ubłocone wchodziłem poprostu do strumienia aby je wypłukać w bieżącej wodzie.
Ślady przemakania pojawiły się rok temu kiedy po wielogodzinnym marszu przy padającym deszczu wystąpiły drobne zacieki po obu stronach buta w miejscach gdzie następuje jego zginanie. W miejscach tych wystąpiło powierzchniowe spękanie skóry. Tamże wystąpiły również odspojenia górnych brzegów gumowej otuliny mające wielkość od 1 do 3 cm.
Buty są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Nawet okucia sznurówek są tak wykonane, że w ciągu całego dotychczasowego sześcio letniego okresu eksploatacji nie trzeba było sznurówek wymieniać.
Jak na tak solidną konstrukcję są bardzo lekkie. Stopa się w nich nadmiernie nie poci, są wygodne i dopasowane. Istotna pozytywna ich cecha - brak przewagi formy nad treścią, mają tylko to co trzeba.
Mają też i wady. Wibram jest ponad przeciętnie śliski na lodzie i twardym śniegu.
W początkowym okresie używania występowały odczuwalne ogniecenia-otarcia tuż ponad piętą. Bardzo możliwe, że to z powodu osobistych uwarunkowań anatomicznych ale czytając opinie innych użytkowników widzę, że występują podobne przypadki. Nigdy jednak nie doszło do powstania pęcheży. To jednak dość szybko ustąpiło chociaż nie całkowicie. Wyraźniej było zawsze odczuwalne po dwu - trzy miesięcznej przerwie w użytkowaniu.
Ale ja piszę o modelu sprzed sześciu lat. Obecne są zapewne dopracowane w wielu szczegółach. Mam nadzieję sprawdzić to na własnej skórze:).
-------------------------------------------
staju