03-02-2021, 16:58
(03-02-2021, 10:16)Nariel napisał(a): Doszłam do momentu kiedy postanowiłam zmienić swój syntetyczny śpiwór na puchowy. Poczytałam w temacie i wiem, że puch gęsi jest lepszy od kaczego, co to cuin i że im wyższy tym lepszy i tego rodzaju podstawy.
Jestem kobietą, 158 cm wzrostu, obecnie używam śpiwora syntetycznego komfort +5, około 1kg wagi. To co mi się oprócz parametrów spodobało w tym śpiworze, to że jest dostosowany do mojego wzrostu tj. jest do osób do 160 cm. Aczkolwiek teraz wybrałam bym coś do 170 cm. Nie wiem czy to może zaniżone parametry komfortu czy rzeczywiście trafiłam na noce z niższymi temperaturami ale rzeczone +5 stopnie przestały mi wystarczyć.
(...)
Ja też jestem zmarzluchem, przerabiałem już kilka śpiworów syntetycznych i puchowych i zawrę tu kolejną porcję wiedzy w pigułce.
Budżet. Tak, - kupując dobry śpiwór puchowy, trzeba będzie pewnie naciągnąć budżet. Ale to się opłaci przy dobrym rozpoznaniu tematu.
Puch.
Faktem powszechnie znanym jest ten, że najlepszym puchem jest właśnie puch z polskich gęsi. Czyli taki z prężnością 850cuin. Amerykanie dają mu nawet 900cuin, a za kilka lat pewnie awansują do tysiąca. Ale u nas i na prawdę, to przyjmujemy 850 cuin. Stosunek ilości puchu do pierza to 95/5, u liderów 98/2.
Powlekanie puchu sztucznymi środkami podnoszącymi jego odporność na wilgoć, bywa kontrowersyjne, a ja tego unikam. Tu rządzi natura i ...suszenie po użyciu.
Materiał powłoki.
Ma być lekki, puchoszczelny, wytrzymały i jeśli to możliwe - oddychający. Czyli kilka odmian Pertexu i Toray. Wodoodporność nie jest konieczna, choć czasem się ją preferuje w zastosowaniach bardziej specyficznych. Ale nawet bardziej zwykły nylon także daje radę.
Rozmiary.
Na warunki przejściowe nie uwzględniające mrozu, wystarczy śpiwór dopasowany do sylwetki. Jego przestronność sugeruje wygodę i tak bywa w wyższych temperaturach. Jednak im większa różnica temperatur pomiędzy otoczeniem a ciepłotą ciała, tym więcej tej ciepłoty "wejdzie" na ogrzanie wnętrza. A im wnętrze obszerniejsze, tym więcej tej energii trzeba zużyć. Czyli - większy śpiwór dłużej ogrzewamy, ale też jest w nim więcej powietrza nie uwięzionego w puchu, które szybciej uchodzi, coś jak w quilcie gdy się przewracam podczas układania się i samego snu. Myślę, że nie muszę tego szerzej rozwijać.
Ponadto przy dodatnich temperaturach nie trzeba do śpiwora chować butów, wody, baterii itp. Choć można.
Jakaś wstępna konkluzja...?
Owszem - dobry puch w lekkim i ciasnym kroju. Dla zmarzluchów - więcej puchu :-)
Wiem, wiem... Ciasno i niewygodnie... Ale za to ciepło! :-)
Trzeba wydać trochę kasy, ale za to śpi się w komforcie cieplnym, a myślę tu oczywiście o temperaturach granicznych. Bo w upale i bez śpiwora można... A oszczędności i obszerne wnętrze szybko powodują niezadowolenie, wyziębienie i refleksję typu "trzeba było dołożyć te kilka stówek". "Ile bym dał/a żeby teraz mieć cieplejszy śpiwór."
Trudno jest pogodzić wygodę małżeńskiego łoża z ciasnotą śpiwora. I nawet trudno tu pójść drogą środka. Gdy naprawdę zimno dookoła, kompromisy potrafią przymarznąć do kości. Słowa "otulenie", "opatulenie" nie są przypadkowe, a przy spaniu w śpiworze nabierają realnego znaczenia.
Moim ulubionym śpiworem do +5°C jest Małachowski UL300II wypełniony bodaj 250 gramami najlepszego polskiego puchu. Mam też śpiwór zimowy tej firmy, ale brakuje mi przejściowego, właśnie na lekkie przymrozki. I byłby to pewnie customowy 600-gramowy, lekki i dopasowany model od Małachowskiego.
Mam też śpiwory Cumulusa, z których najbardziej lubię Quilt 250. Nie dla każdego quilt jest dobrym rozwiązaniem, niemniej w warunkach letnich zapewnia mi lekkość noszenia, ciepło w nocy i wygodę. Ale już poniżej zera wolę coś szczelniejszego, czyli dobrze zaprojektowany wór do spania :-)
Na moim blogu można znaleźć trochę tematów związanych ze śpiworami puchowymi, ale to moje przemyślenia i moje pochwały, które nie każdemu muszą przypasować. Niemniej dzielę się swoją wiedzą i spostrzeżeniami... :-)
Yatzek - nadworny tester NGT ;-)