To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt
No dobra, kilka słów bo ,,ludzie listy piszą: ;)

Przeszedłem tylko (jednorazowo) część tego szlaku więc odnoszę się tylko do ,,wschodniej'' części GSB. Wiele rzeczy okazało się zbędnych i stanowiło niepotrzebny ciężar w plecaku, ale warunki pogodowe mogły być odmienne i być może, te rzeczy były by wykorzystane/wykorzystywane częściej.

Zabrałem prawie ,,wypsikany'' dezodorant Nivea z talkiem. Miał być tylko na pierwszy dzień i zostać wyrzucony do kosza w Ustrzykach.
To ,,prawie'' starczyło do ,,samego końca'' czyli w moim przypadku do przystanku w Chabówce.
Dlaczego od tego zaczynam? Bo to ,,mała rzecz a cieszy''. Bezwzględnie jedna z najbardziej trafionych rzeczy zabranych na szlak. ,,Zapach'' z talkiem aplikowałem codziennie w krocze, pas i na ramiona. Jeżeli chodzi o doznania estetyczne związane z zapachem to nie mają one żadnego znaczenia... po pierwszym podejściu. Talk doskonale zabezpieczył mnie przed obtarciami. W przypadku Nivea (nie wiem jaki był to konkretnie) nie zaobserwowałem ,,białych plam'' na czarnej bieliźnie. Żadne ,,sztyfty'', ,,kulki'' etc. Only psikacz. To tyle w tym temacie.

Ręcznik. Cieszę się, że zabrałem ręcznik który wygląda jak ręcznik a nie wchłaniającą wodę ultralekką szmatkę. Fjord Nansen Frotta w rozmiarze XL. Duży po spakowaniu, ciężki (w stosunku np. do Trampa) ale cholernie się cieszę, że nie zgłupiałem.
Na kwaterach/schroniskach nawet jeżeli była ,,gorąca'' woda pod prysznicem to temperatura w pomieszczeniach była naprawdę niska. Możliwość wytarcia się ,,do sucha'' czymś ,,puszystym'' bezcenna. Duża rzecz a cieszy.

Skarpety. Zabrałem za mało. Te które miałem okazały się ,,trafione'' ale nie był to ich debiut i wiedziałem czego się spodziewać.
Jedna para ,,kaczuch'' do spania i siedzenia wieczorem. Trochę lżejsze od bawełnianych i mniej łapiące zapach.
Dwie pary ,,linerów'' z Lidla. Sort zielony. Najlepsze jakie mam. Szkoda, że ten ,,miot'' się nie powtórzył. Na pewno kupiłbyk kolejne kilka par. Skary mają w terenie przedreptane ok 700 km + użycie miejskie. Na jednej miałem dziurę na pięcie. Trochę się powiększyła - teraz jest wielkości ok 20 groszówki. Mama zaceruje. Używane zamiennie - czyli jedna para prana wieczorem - jako ,,pierwsze'' na nodze.
Nordhorn NH7 http://www.sklep.nordhorn.com.pl/skarpet...-nh-7.html moje są chyba jeszcze w opcji bez Coolmaxu. Model znany na forum z zadami i waletami.
Brubeck Treking 51% wełna http://brubeck.pl/pl/content/skarpety-da...king-light Sam bym nie kupił (bo jak firma zaczyna robić wszystko...) dostałem w prezencie, kupię kolejną parę bo są bardzo dobre w kat. jakość/cena.
Zdarzyło mi się, że NH7 nosiłem dwa dni z rzędu bo wełna nie wyschła.
Skarpety nosiłem w układzie dwie pary na nodze - linery od środka.
Był to mój pierwszy raz gdy nosiłem tak długo po dwie pary skarpet - do tej pory śmigałem w jednej dobranej temperaturowo. Byłem zmuszony do zastosowania takiego układu. Myślę, że jeżeli bym tego nie zrobił to właśnie ,,schodziły by'' mi paznokcie z nóg.
Brakowało mi jeszcze jednego ,,zestawu''. Nie zawsze można wysuszyć po praniu przez półtorej doby.

Plastry. ,,Żelowe''. http://salvequick.com/pl/index.php/produkty/foot-care/
Muszę przyznać, że ta marketingowa papka na stronie to prawie cała prawda. Prawie bo pęcherze i tak się tworzą.
Zamawiałem ,,internetowo'' ale nie było. W ostatniej chwili przysłała mi szwagierka. Chciałem na pięty (a dokładnie na zapiętki) bo w tym miejscu do tej pory obcierałem do żywego mięsa nogi. Dostałem 2 opak. po 6 szt. czyli na 6 dni marszu bo tyle wychodziło do Rymanowa (Zdroju) i jak bym obtarł pięty to tyle bym dał radę przejść. Pomimo ,,zapiętkowego'' kroju plasterka dało się je przyklejać w innych miejscach stopy.
Rewelacja. Dziś zamówiłbym tak, że przeznaczałbym 3 plastry na dzień (2+ 1 przecięty) czyli jedno opak. wystarczało by na 2 dni marszu. Łatwo policzyć. Jeżeli było by to 20 dni to 10 opakowań czyli ponad stówka wydatku. Plastry bardzo ładnie ,,wulkanizują'' się ze skórą ale ,,odchodzą'' pod prysznicem.
Zabrałem zbyt mało więc musiałem się ratować ,,normalnymi'', które b. szybko się odklejają i są ,,nic'' nie warte.

Majtki. Właściwie bokserki. 3 pary z Biedronki. 2 granatowe i jedna czarna z tegorocznego miotu. Niestety czarne nie są tak dobre jak granatowe (tarcie w kroczu). Pomimo dużej wilgotności prawie wysychały do rana. Wystarczyły by dwie pary ale wolałem mieć jedne w rezerwie. W upał drugiego dnia nawet pomyślałem, że szkoda że nie zabrałem Brubecka z zawartością bawełny. W następnych dniach ta myśl już nie wróciła.

Koszulki. Żadne (które mam) nie ,,odprowadzają'' potu w sposób satysfakcjonujący. Wszystkie śmierdzą prędzej czy później. Im tańsze tym lepsze (dla portfela). Ale prawda jest taka, że te z Deca śmierdzą najszybciej. Zabrałem koszulki krajowego STOOR'a. Czarne by mniej ,,kłuło'' w oczy usyfienie. Tą z krótkim rękawem uprałem raz. Generalnie wąchane po powrocie nie zabijały zapachem.
Marzą mi się koszulki skonstruowane specjalnie dla ,,plecakowców'' - takie bez szwów na ramionach i np. w opcji z dł. rękawem posiadające warstwę cienkiego streczu na ramionach i plecy z bardzo paroprzepuszczalnego materiału. Chętnie ,,przetestuję'' ;)
Ewidentna nisza na rynku.

Śpiwór. Yeti Superlight 860 cui(n). Taki chciałem, taki zamówiłem, za takiego zapłaciłem. Idealny stosunek wagi do termiki. Mała objętość po spakowaniu w ,,fabryczny'' woreczek. Tylko raz śpiąc w ,,domku'' w Wisłoczku przepizgało mnie od podłogi (obudzenie się nad ranem). Ale w tym samym ,,domku'' przepizgało Sebastiana, który miał LL 400 Cumulusa i Nemesisa który miał Volvena Superlighta. Mogłem podłożyć dodatkowo jakąś ,,obleśną'' starą matę która tam się poniewierała pod moją 0,5 mm alumatkę. Przepizganie bardziej upatruję więc właśnie w słabej izolacji od podłoża (,,domek'' na palach, nad rzeką, zimno, duża wilgotność) niż w zbyt lekkim śpiworze. Na kwaterach ze dwa razy dodatkowo okrywałem się jakimiś kołdrami na starcie - w trakcie snu już się ,,rozkopywałem''.
Gdy było zimniej dodatkowo spałem w skarpetach i w sterczu NGT oraz w czapce.

Kurtki. Zestaw Atmos HiM i RC Decathlon. Jak lało to ta druga. Często nie lało (już nie lało a zaraz mogło) i nie chciało mi się zdejmować RC i w niej pomykałem. Da się w tym żyć przy temp. 5-15 st. C na samą koszulkę, jak zimniej dochodził strecz.
Atmosa przepacałem dokumentnie.
Ponczo gumolit z Deca był zakładany bardzo często. Przy opadach przelotnych jego ściągnięcie i schowanie (przytroczenie) do plecaka wymagało ściągnięcia worka (przy dwóch osobach można to robić w biegu). Dlatego też sporo dreptałem w gumolicie nawet jak nie padało. Dało się w nim pokonywać wiatrołomy. Oczywiście trzeba bardziej uważać. Doszukałem się jednej dziurki ale może być więcej. Generalnie mechanicznie wytrzymał kontakt z gałęziami. Kupujcie póki jeszcze są ;)

Spodnie. Jak wyżej. Z tą uwagą, że jak przestawało padać lub/i robiło się cieplej to RC zmieniałem na Atmosa bo się gotowałem w kroczu. W obu pantalonach da się podwinąć nogawki tak by się nie zsuwały.
Sporo przeszedłem w szortach Piro Alpinusa. Min. dzień największej zlewy. Gdy były odcinki z potencjalnymi pokrzywami (sorka, już mi się zlało i nie pamiętam które) i malinami/jeżynami pomykałem w długich Atmosach. Gdy miały być wiatrołomy szedłem-przedzierałem się w RC z powodu takiego, że jeżeli usyfiłbym je żywicą to kupię drugie - Atmosów już nie kupię bo nie ma ich w ofercie ( w moim rozmiarze).

Koszula długi rękaw. Trekingowa Lidl. Niezbędna bo żadne kremy z kosmicznym faktorem UV nie zabezpieczą przed poparzeniami przedramion i ew. podrapaniem przez krzewy. Koszulki ,,techniczne'' bardzo łatwo się zaciągają - o wełnie już nie wspominając. Ma być lekka, przewiewna, dość pancerna i w miarę szybkoschnąca.

Strecz Montano NGT. Jedyna moja warstwa termiczna. Uniwersalny. Kto nie ma niech sobie kupi. Tyle w temacie.

Termos. Używałem. Mogłem więcej. Bałem się, że mi wypadnie gdzieś w wiatrołomach więc był często wewnątrz plecaka. Dla niektórych zbędny balast nawet zimą, dla mnie podstawa wyposażenia w całodziennych marszach. Zabrałem Ultimatum Flask Thermosa.

Stuptuty. Można się obejść. Miłem - używałem, czasami jak durny gdy były zbędne. Ale gdzie są zbędne, żaden przewodnik/blog nie mówił/pisał.

Pokrowiec na plecak. Niezbędny. Chyba, że komuś nie zależy na plecaku. Założony od początku do końca. Chroni przed UV, żywicą, syfem, błotem, zadrapaniami etc. Dodatkowo zabezpiecza przytroczony ekwipunek. Wbrew nazwie nie chroni przed deszczem, ale to chyba na tym forum wiadomo.

Buty. Z powodu małej stopy miałem, mam i będę miał problem.
Z konieczności zabrałem dwie pary. W starych HiTec'ach przeszedłem z Ustrzyk do Wisłoczka. Później ,,grzałem'' w Salomonach X-Ultra. Na podstawie moich (Beskidzkich) doświadczeń mogę subiektywnie powiedzieć, że GSB na odcinku z Wołosatego do Krynicy to lajcik (np. w porównaniu do MSB Bielsko-Rabka) i można go przedreptać w ,,zwykłych adidaskach''. Kamienie zaczynają się dopiero (na serio) za Jaworzyną Krynicką. Zaobserwowani ludzie mają różne trepy - od ,,alpejskich'' trzewików poprzez ,,adidaski'', trampki do lekkich butów biegowych z miękką podeszwą. To wolny kraj - każdy może w czym może. Tyle w temacie.

Klapki. Zabrałem sandały Triborda. Dobre i pod prysznic (paski niestety zamakają) i do autobusu/pociągu oraz do schroniska. Mój subiektywny wybór.

Plecak. Ja miałem Ospreya Exosa 46. To była jego pierwsza wyprawa i był przeładowany więc z wnioskami wstrzymam się jeszcze trochę. Litrażowo był (w moim przypadku) optymalny, ilość kieszeni wystarczająca. Upierdliwy jest brak podziału głównej komory i zamka do niej - cowieczorne wywalanie wszystkiego i poranne pakowanie wszystkiego. Na szlaku plecaki różne - od ,,zabytkowych'' worów po ultranowoczesne maratończyków.
Nie miałem problemów z biodrami i stawami kolanowymi. Ciężko mi powiedzieć czy była to ,,zasługa'' plecaka.
Plecak w opcji ,,na gorąc'' okazał się dobry także ,,na deszcz''.

Karimatka. Zabrałem najlżejszą. Koniecznie w pokrowcu. Przydawała się też ,,na kwaterze''.

Reszta bagażu to dużo ważące pierdoły zabierające sporo miejsca (np. kartusz 230 g) i mało przydatne, jeżeli jakieś pytania co do nich to chętnie odpowiem.

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez bartolini - 09-03-2010, 15:57
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez pajacyk - 11-03-2010, 08:35
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez bartolini a. leisure - 12-03-2010, 12:33
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez erich holtz - 15-03-2010, 23:22
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez Cantores - 16-03-2010, 11:43
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez Maly_man - 18-03-2010, 11:23
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez bartolini a. leisure - 18-03-2010, 13:04
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez bartolini a. leisure - 19-03-2010, 16:42
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez cantores - 26-03-2010, 08:27
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez erich holtz - 26-03-2010, 08:36
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez Śpiochu - 30-03-2010, 19:52
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez Śpiochu - 31-03-2010, 12:32
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez Śpiochu - 31-03-2010, 12:40
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez Śpiochu - 31-03-2010, 12:54
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez Śpiochu - 01-04-2010, 13:16
RE:[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt - przez PRS - 09-06-2014, 13:55

Skocz do: