08-09-2009, 15:09
Haha... no jakbym widział tych naszych, tyle że u nas facet się zachowywał, jakby... hmm... w ogóle się w sumie nie zachowywał. Po prostu szedł bez słowa za nami, a myśmy (przy czym mój przyjaciel wręcz dawał sobie wskakiwać dziewczynie na klatę momentami) panience krok po kroku pomagali stawiać nogi i trzymać się łańcuchów. Na dole w Kuźnicach, po wszystkim, nie mieliśmy już siły być złośliwi nawet, tylko ze stoickim spokojem wyłuszczyliśmy im co zrobili nie tak (przede wszystkim, że on ją tam wyciągnął niepotrzebnie), po czym facet taki zdziwiony stwierdził, że ''on już tam był nie raz przecież...'', zdumiony tym, że jego dziewczyna sobie nie dała rady...
Ech, jakby był mądrzejszy, to by już na podejściu na Świnicę stwierdził, że panna mu daje sygnały, że jej taka trasa nie odpowiada i potem albo wróciliby ze Świnicy tak jak weszli, albo posłuchali naszej rady i zeszli spokojnie ścieżką do Pięciu Stawów, skąd nikt by ich nie wyrzucił przecież.
-------------------------------------------
''Miarą wielkości góry jest zmęczenie wędrowca''.
Ech, jakby był mądrzejszy, to by już na podejściu na Świnicę stwierdził, że panna mu daje sygnały, że jej taka trasa nie odpowiada i potem albo wróciliby ze Świnicy tak jak weszli, albo posłuchali naszej rady i zeszli spokojnie ścieżką do Pięciu Stawów, skąd nikt by ich nie wyrzucił przecież.
-------------------------------------------
''Miarą wielkości góry jest zmęczenie wędrowca''.