08-09-2009, 14:33
Blatio, niemalże identyczną przygodę mieliśmy w lipcu na Kościelcu. Koleś wyciągnął laskę (oczywiście na nogach jakieś czułenka puma). Jeszcze na Karbie, nad mapą, zastanawiali się czy iść czy nie. no i tak sobie wystartowaliśmy. Weszliśmy i schodzimy. I co widzimy? Laska przyklejona do skały! i ryczy. Koleś coś tam mamrocze, że k#4%@ i inne *&^%, że na mapie nie ma łańcuchów i że miało być łatwo. I dalej ją ciągnie, a ona paraliż. Kilkoma ostrymi słowami wyjaśniliśmy szanownemu koledze co i jak i pomogliśmy pokonać ciężki momenty. Wszystko dobrze się skończyło. Ale laska jeszcze długo potem trzęsła się jak galareta a koleś wkurzony był na mapę i zadawał pytanie - czemu tu nie ma łańcuchów?
-------------------------------------------
dobrze jest dobrze jest
-------------------------------------------
dobrze jest dobrze jest