26-07-2009, 16:16
To nie żadna teoria jeno czysta praktyka.
Wedle mojej praktyki wynika, że jedyny sens zakładania kurtki od deszczu na rower jest wtedy, kiedy zatrzymamy się, założymy kurtkę i poczekamy aż przestanie padać. W bezruchu nie pocimy się aż tak bardzo.
Praw fizyki żadna membrana ani chłopaki od marketingu nie zmienią. Jeśli wilgotność na zewnątrz kurtki jest taka sama jak przy ciele, to para wodna nigdzie i tak nie odleci. (Oczywiście mówimy tu o jeździe rowerem w normalnym tempie)
A jaki gwint czy jestem mokry od deszczu czy od potu?
Podobną sytuację w nie-działaniu materiałów oddychających obserwuję zimą. Wydostająca się przez membranę para wodna przy większych mrozach zamarza, zapycha membranę i jadę spocony w zwykłej foli.
Dlatego przy mrozach wolę na polar założyć półprzepuszczalną wiatrówkę... ale to inna bajka.
---
Edytowany: 2009-07-26 17:25:42
Wedle mojej praktyki wynika, że jedyny sens zakładania kurtki od deszczu na rower jest wtedy, kiedy zatrzymamy się, założymy kurtkę i poczekamy aż przestanie padać. W bezruchu nie pocimy się aż tak bardzo.
Praw fizyki żadna membrana ani chłopaki od marketingu nie zmienią. Jeśli wilgotność na zewnątrz kurtki jest taka sama jak przy ciele, to para wodna nigdzie i tak nie odleci. (Oczywiście mówimy tu o jeździe rowerem w normalnym tempie)
A jaki gwint czy jestem mokry od deszczu czy od potu?
Podobną sytuację w nie-działaniu materiałów oddychających obserwuję zimą. Wydostająca się przez membranę para wodna przy większych mrozach zamarza, zapycha membranę i jadę spocony w zwykłej foli.
Dlatego przy mrozach wolę na polar założyć półprzepuszczalną wiatrówkę... ale to inna bajka.
---
Edytowany: 2009-07-26 17:25:42