02-04-2007, 21:54
@akacja, moje oddychają mniej więcej tak, jak po dokładnym zapastowaniu. Wiele więcej na ten temat powiedzieć nie mogę bo traktuję olejem rycynowym stare Taterniki przeznaczone wyłącznie na śnieg a one są po prostu numer z hakiem za duże więc mają doskonałe przewietrzanie. Za to zaimpregnowane samą pastą straszliwie piły wodę. Chwilowo nie mam więcej starych butów a te nowsze jeszcze same się bronią więc ich na razie nie ciapię.
Kiedyś babrałem buty olejem do skór ale to była pomyłka. Trochę uodparniały ale podobnie jak nowoczesne środki hi-tech - tylko na chwilę. Trudno się dziwić, w końcu przeznaczeniem oleju jest zmiękczanie i uelastycznianie skóry żeby nie pękała a nie impregnacja. To jest dobre jak ktoś suszy buty na chama, np. na kaloryferze tylko że leczy skutki a nie przyczynę wysuszania skóry ;] Oleje tak - do skóry starej i suchej. Skóra z czasem twardnieje więc buty wykopane na strychu, stare paski w plecakach itd. po oleju odżyją najszybciej.
Generalnie - olej rycynowy daje wodoodporność, elastyczność dają kremy do skór, np. Kiwi a pasta zwykła głównie koloryzuje. Hi-tech szuwaksy są do butów z hi-tech membranami i ich specjalnością jest ochrona tychże membran stąd wpływ na impregnację przeważnie mają niewielki.
Najlepszy zestaw jaki mi się wyklarował do butów ze skóry licowej bez membran to: impregnacja olejem rycynowym (raz na kwartał/sezon - zależy ile tam kto łazi), na tak przygotowane buty krem do skór w słoiczku po każdym hardcorowym użyciu (raz na tydzień/miesiąc) i pasta zwykła regularnie. Wosków nie stosuję wcale bo nie ma potrzeby.
Ponieważ w skład butów wchodzą również sznurówki, warto od czasu do czasu wygnieść je w wodzie z mydłem żeby usunąć z nich piach i kiedy wyschną, natrzeć parafiną (np, świeczką). Dzięki temu pożyją 2-3 razy dłużej.
Rzadko piszę więc przy okazji tego elaboratu jeszcze parę słów o nakładaniu specyfików. Grzanie butów w piekarniku czy na słońcu to zły pomysł. Wprawdzie współczesne kleje już dawno są odporne na temperaturę ale w butach są jeszcze podeszwy (często z nieodporną pianką), szwy (zwykle są to materiały syntetyczne - też nie lubią ciepła), wkładki itd. Wykruszanie się pianki po podgrzaniu jest sprawą normalną. Jedne buty tak załatwiłem - rozwaliły się w tydzień po grzaniu nóg przy ognisku. A przecież mazidła nakłada się na skórę a nie na wszystkie elementy buta. Ja doprowadzam specyfiki do postaci półpłynnej na kaloryferze lub w gorącej wodzie a but ogrzewam punktowo suszarką do włosów. Efekt jest super.
Kiedyś babrałem buty olejem do skór ale to była pomyłka. Trochę uodparniały ale podobnie jak nowoczesne środki hi-tech - tylko na chwilę. Trudno się dziwić, w końcu przeznaczeniem oleju jest zmiękczanie i uelastycznianie skóry żeby nie pękała a nie impregnacja. To jest dobre jak ktoś suszy buty na chama, np. na kaloryferze tylko że leczy skutki a nie przyczynę wysuszania skóry ;] Oleje tak - do skóry starej i suchej. Skóra z czasem twardnieje więc buty wykopane na strychu, stare paski w plecakach itd. po oleju odżyją najszybciej.
Generalnie - olej rycynowy daje wodoodporność, elastyczność dają kremy do skór, np. Kiwi a pasta zwykła głównie koloryzuje. Hi-tech szuwaksy są do butów z hi-tech membranami i ich specjalnością jest ochrona tychże membran stąd wpływ na impregnację przeważnie mają niewielki.
Najlepszy zestaw jaki mi się wyklarował do butów ze skóry licowej bez membran to: impregnacja olejem rycynowym (raz na kwartał/sezon - zależy ile tam kto łazi), na tak przygotowane buty krem do skór w słoiczku po każdym hardcorowym użyciu (raz na tydzień/miesiąc) i pasta zwykła regularnie. Wosków nie stosuję wcale bo nie ma potrzeby.
Ponieważ w skład butów wchodzą również sznurówki, warto od czasu do czasu wygnieść je w wodzie z mydłem żeby usunąć z nich piach i kiedy wyschną, natrzeć parafiną (np, świeczką). Dzięki temu pożyją 2-3 razy dłużej.
Rzadko piszę więc przy okazji tego elaboratu jeszcze parę słów o nakładaniu specyfików. Grzanie butów w piekarniku czy na słońcu to zły pomysł. Wprawdzie współczesne kleje już dawno są odporne na temperaturę ale w butach są jeszcze podeszwy (często z nieodporną pianką), szwy (zwykle są to materiały syntetyczne - też nie lubią ciepła), wkładki itd. Wykruszanie się pianki po podgrzaniu jest sprawą normalną. Jedne buty tak załatwiłem - rozwaliły się w tydzień po grzaniu nóg przy ognisku. A przecież mazidła nakłada się na skórę a nie na wszystkie elementy buta. Ja doprowadzam specyfiki do postaci półpłynnej na kaloryferze lub w gorącej wodzie a but ogrzewam punktowo suszarką do włosów. Efekt jest super.