03-01-2007, 13:11
Czytając forum pana Skibickiego nachodzą mnie pewne myśli.
Ludzie, nazwijmy ich starsi, mają odwieczną awersję do wszystkiego co współczesne, w myśl zasady- kiedyś wszystko było lepsze, naturalniejsze, doskonalsze, z ciągłym, niezmiennym narzekaniem na „tą młodzież”- bez zasad, bez honoru, zepsutą itp. itd.
Stąd pewnie ta niechęć do różnych syntetycznych nowinek, nazywanych pogardliwie szmatexami, śmierdziuchami, czy czymś tam jeszcze. Dziwne że jakoś nikogo nie mierzi noszenie syntetyków na grzbiecie, na stopach, a nawet na dupsku. Do tego przywykliśmy, choć ja pamiętam jak jeszcze na początku lat osiemdziesiątych, co wówczas starsi narzekali na nowobogacki polartec- że w góry to jakoby tylko wełna, najlepiej w postaci golfa.
Dziś kupujemy buty typu Meindl AR 7, czy Boreal Bulnes, smarujemy je łatwymi w użyciu preparatami i przez przykładowo 5 lat mamy spokój z wodą. Nie trzeba stosować jakichś skomplikowanych mikstur przyrządzanych na kuchenkach, zaklejających pory, aby uzyskać wodoodporność. Ktoś powie wygodnictwo, a ja powiem postęp.
W pierwszych samochodach kierowca musiał samodzielnie sterować kątem wyprzedzenia zapłonu, składem mieszanki, w zależności od obrotów, czy obciążenia silnika. Dziś robi to za nas syntetyczny komputer. To się nazywa postęp, choć sama zasada pracy silnika pozostała niezmienna.
Dziś nie potrzebujemy butów, w których będziemy chodzić 10, 15 lat. Współczesne materiały zapewniają bezproblemowe użytkowanie buta (markowego) przez, np. 5 lat po czym
1. podeszwa jest wytarta więc stan skóry i tak nie ma znaczenia
2. już dawno mamy ochotę założyć coś nowszego, może innego
3. przez ten czas zdążyliśmy nazbierać kasy na nowy wymarzony zakup
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że podeszwy również stają się coraz doskonalsze, choć nie koniecznie trwalsze, wbrew opinii ludzi pokroju Pana Skibickiego.
Na koniec dodam, że samemu coraz trudniej zaliczyć mi się do młodzieży, za to coraz łatwiej przychodzi to moim synom.
I jeszcze jedna dygresja. Membrany nie są jakimś szatańskim wymysłem szpecy od marketingu. Pojawiły się one na zapotrzebowanie rynku, a nie odwrotnie. Myślę, że producenci obuwia (np. z Meindla) znają się na swojej robocie znacznie lepiej niż my wszyscy tutaj, razem wzięci. Nie wierzę też, że ktoś tworząc nowy model buta, mający pokonać konkurencję, w pewnej chwili psuje go wklejając w niego membranę.
Membrany, cordury, teramidy mają ułatwić nam życie, aby buty były lżejsze, bardziej przewiewne, lepiej dopasowane do konkretnych, specyficznych potrzeb. But nie musi być do wszystkiego jak dawniej.
Wiemy jakie bywa coś, co jest dobre do wszystkiego.
Ludzie, nazwijmy ich starsi, mają odwieczną awersję do wszystkiego co współczesne, w myśl zasady- kiedyś wszystko było lepsze, naturalniejsze, doskonalsze, z ciągłym, niezmiennym narzekaniem na „tą młodzież”- bez zasad, bez honoru, zepsutą itp. itd.
Stąd pewnie ta niechęć do różnych syntetycznych nowinek, nazywanych pogardliwie szmatexami, śmierdziuchami, czy czymś tam jeszcze. Dziwne że jakoś nikogo nie mierzi noszenie syntetyków na grzbiecie, na stopach, a nawet na dupsku. Do tego przywykliśmy, choć ja pamiętam jak jeszcze na początku lat osiemdziesiątych, co wówczas starsi narzekali na nowobogacki polartec- że w góry to jakoby tylko wełna, najlepiej w postaci golfa.
Dziś kupujemy buty typu Meindl AR 7, czy Boreal Bulnes, smarujemy je łatwymi w użyciu preparatami i przez przykładowo 5 lat mamy spokój z wodą. Nie trzeba stosować jakichś skomplikowanych mikstur przyrządzanych na kuchenkach, zaklejających pory, aby uzyskać wodoodporność. Ktoś powie wygodnictwo, a ja powiem postęp.
W pierwszych samochodach kierowca musiał samodzielnie sterować kątem wyprzedzenia zapłonu, składem mieszanki, w zależności od obrotów, czy obciążenia silnika. Dziś robi to za nas syntetyczny komputer. To się nazywa postęp, choć sama zasada pracy silnika pozostała niezmienna.
Dziś nie potrzebujemy butów, w których będziemy chodzić 10, 15 lat. Współczesne materiały zapewniają bezproblemowe użytkowanie buta (markowego) przez, np. 5 lat po czym
1. podeszwa jest wytarta więc stan skóry i tak nie ma znaczenia
2. już dawno mamy ochotę założyć coś nowszego, może innego
3. przez ten czas zdążyliśmy nazbierać kasy na nowy wymarzony zakup
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że podeszwy również stają się coraz doskonalsze, choć nie koniecznie trwalsze, wbrew opinii ludzi pokroju Pana Skibickiego.
Na koniec dodam, że samemu coraz trudniej zaliczyć mi się do młodzieży, za to coraz łatwiej przychodzi to moim synom.
I jeszcze jedna dygresja. Membrany nie są jakimś szatańskim wymysłem szpecy od marketingu. Pojawiły się one na zapotrzebowanie rynku, a nie odwrotnie. Myślę, że producenci obuwia (np. z Meindla) znają się na swojej robocie znacznie lepiej niż my wszyscy tutaj, razem wzięci. Nie wierzę też, że ktoś tworząc nowy model buta, mający pokonać konkurencję, w pewnej chwili psuje go wklejając w niego membranę.
Membrany, cordury, teramidy mają ułatwić nam życie, aby buty były lżejsze, bardziej przewiewne, lepiej dopasowane do konkretnych, specyficznych potrzeb. But nie musi być do wszystkiego jak dawniej.
Wiemy jakie bywa coś, co jest dobre do wszystkiego.