06-11-2005, 13:15
popri -- odpowiem Ci tutaj, bo nie wiem czy Cię gdzieś przenieśli ;)
Skoczków miałem w życiu chyba z 5 par. (możliwe że 4 - dokładnie nie pamiętam) Pierwsze kupiłem zastępując zajeżdżone brązowe opinacze (jak takie znajdziesz -- to kupuj od razu). Te pierwsze wytrzymały najdłużej, wykończone trochę obozem na którym przez 3 tygodnie były mało zdejmowane i generalnie dziwnie wykorzystywane. Drugie kupiłem prywatnie coby w wojsku chodzić już w rozchodzonych. Były nie najgorsze. Rozpadły się po około 1/2 roku ale przeżyły KSP, poligony, i codzienne dreptanie na zajęcia. Trzecie były beznadziejne i odkleiła się w nich podeszwa po kilku miesiącach chodzenia tylko bez szczególnych powodów. Następne -- leżą gdzieś jeszcze w domu używane do cięższych roboczych. No i ostatnie - but wygląda jak nówka -- i przemaka w 2 cm kałuży... W lutym kupiłem Chiruca i dałem sobie spokój z łażeniem w tamtych w góry i po mokrym śniegu.
Ogólna zasada -- każde kolejne były coraz gorsze. To jest też tak że te buty robią różne firmy i różnią się one dość mocno jakością (moje obecne są z Armexu i jakbym miał wybór, to wolałbym z Lublina -- można poznać po podeszwie).
W górach się sporo w nich włóczyłem. Trzeba się przyzwyczaić i nie jest źle. Dobrze trzymają nogę. Minusem może być podeszwa -- może zbyt miękka na zginanie (czasem to czułem po długim łażeniu). Olbrzymi plus dla tego buta że mało kosztuje i generalnie go po prostu nie szkoda, co byś nie robił.
Waga -- dla mnie jest akceptowalna, nie przeszkadza mi zupełnie (niektórzy pewnie powiedzą że jest za ciężki). Plusem w moim odczuciu jest wkładka przeciwpotna (ten plastik), którą mnóstwo ludzi wyrzuca. Jeszcze jedna uwaga na koniec -- większość z tych butów (co najmniej te lepsze) trzeba było rozchodzić. Mielliśmy nawet z kolegami powiedzenie, że te buty muszą poczuć krew, później są już OK. Ale to wszystko zależy od stopy i przyzwyczajenia, po pewnym czasie możesz w nich chodzić nawet boso :).
Co do impregnacji i przywracania świetności tym butom, to sprawdzonym patentem było pastowanie stopioną pastą, która chwile przedtem była podpalana w pudełku i używanie jej na gorąco.
Jak masz trochę więcej kasy to może lepiej te z Bundeswehry? -- wyglądają na solidniejsze i lepsze, (nie miałem tylko mierzyłem więc na 100% się nie wypowiem, ale są testy na stronie ngt)
Pozdrawiam,
-------------------------------------------
Piotrek
Skoczków miałem w życiu chyba z 5 par. (możliwe że 4 - dokładnie nie pamiętam) Pierwsze kupiłem zastępując zajeżdżone brązowe opinacze (jak takie znajdziesz -- to kupuj od razu). Te pierwsze wytrzymały najdłużej, wykończone trochę obozem na którym przez 3 tygodnie były mało zdejmowane i generalnie dziwnie wykorzystywane. Drugie kupiłem prywatnie coby w wojsku chodzić już w rozchodzonych. Były nie najgorsze. Rozpadły się po około 1/2 roku ale przeżyły KSP, poligony, i codzienne dreptanie na zajęcia. Trzecie były beznadziejne i odkleiła się w nich podeszwa po kilku miesiącach chodzenia tylko bez szczególnych powodów. Następne -- leżą gdzieś jeszcze w domu używane do cięższych roboczych. No i ostatnie - but wygląda jak nówka -- i przemaka w 2 cm kałuży... W lutym kupiłem Chiruca i dałem sobie spokój z łażeniem w tamtych w góry i po mokrym śniegu.
Ogólna zasada -- każde kolejne były coraz gorsze. To jest też tak że te buty robią różne firmy i różnią się one dość mocno jakością (moje obecne są z Armexu i jakbym miał wybór, to wolałbym z Lublina -- można poznać po podeszwie).
W górach się sporo w nich włóczyłem. Trzeba się przyzwyczaić i nie jest źle. Dobrze trzymają nogę. Minusem może być podeszwa -- może zbyt miękka na zginanie (czasem to czułem po długim łażeniu). Olbrzymi plus dla tego buta że mało kosztuje i generalnie go po prostu nie szkoda, co byś nie robił.
Waga -- dla mnie jest akceptowalna, nie przeszkadza mi zupełnie (niektórzy pewnie powiedzą że jest za ciężki). Plusem w moim odczuciu jest wkładka przeciwpotna (ten plastik), którą mnóstwo ludzi wyrzuca. Jeszcze jedna uwaga na koniec -- większość z tych butów (co najmniej te lepsze) trzeba było rozchodzić. Mielliśmy nawet z kolegami powiedzenie, że te buty muszą poczuć krew, później są już OK. Ale to wszystko zależy od stopy i przyzwyczajenia, po pewnym czasie możesz w nich chodzić nawet boso :).
Co do impregnacji i przywracania świetności tym butom, to sprawdzonym patentem było pastowanie stopioną pastą, która chwile przedtem była podpalana w pudełku i używanie jej na gorąco.
Jak masz trochę więcej kasy to może lepiej te z Bundeswehry? -- wyglądają na solidniejsze i lepsze, (nie miałem tylko mierzyłem więc na 100% się nie wypowiem, ale są testy na stronie ngt)
Pozdrawiam,
-------------------------------------------
Piotrek