14-07-2017, 08:46
Trzeba sobie uświadomić, że typowy ''turysta plecakowy'' nie jest dla przeciętnego mieszkańca terenów okołogórskich żadnym targetem. Ba, nawet przeszkadza.
Targetem jest np kilkuosobowa rodzina, która przyjeżdża na kwaterę czy do hotelu. Rodzina taka zapłaci za nocleg. Zapłaci za parking. Zapłaci za żarcie w knajpie. Zapłaci za dodatkowe atrakcje w rodzaju zdjęcia z misiem na Grani Krupówek. Za pamiątki ze straganu zapłaci. Za bilet na kolejkę zapłaci. Jak ją fantazja poniesie to odwiedzi lokalny sklep sportowy i kupi jakieś ciuchy, w których przemaszeruje Kościeliską. I z takiej rodziny sporo osób żyjących z szeroko rozumianej turystyki coś ma.
A taki typ z plecakiem, co na dworcu wysiądzie? Kwatery go nie interesują. Prześpi się w schronie, bądź - o zgrozo - w jakiejś kolibie czy namiocie, albo pod wiatą. Większość żarcia kupi w markecie, trochę ma że sobą - lekkiego i trwałego, przyrządzonego w domu. Pamiątki zbiera w głowie albo na karcie /kliszy aparatu. W sportowym nie kupi, bo wie gdzie lepiej i taniej, a zresztą wszystko co akurat potrzebne ma ze sobą. Kto na nim zarobi? Może busiarz, może schron. Niedużo tych fruktów z takiego łobuza.
Więc głowy sobie nim za bardzo nikt nie zawraca, tylko szuka się sposobów na ''zagospodarowanie'' tej rzeszy ludzi, dla których góry to głównie Krupówki, Giewont, Morskie Oko i szczyt szczytów - Rysy. Oni tworzą popyt. I dla nich się kombinuje, żeby wyeksploatować ich portfel na maxa. I na foodtruckach się te pomysły na pewno nie skończą.
-------------------------------------------
Nie jesteśmy tutaj dla przyjemności.
Targetem jest np kilkuosobowa rodzina, która przyjeżdża na kwaterę czy do hotelu. Rodzina taka zapłaci za nocleg. Zapłaci za parking. Zapłaci za żarcie w knajpie. Zapłaci za dodatkowe atrakcje w rodzaju zdjęcia z misiem na Grani Krupówek. Za pamiątki ze straganu zapłaci. Za bilet na kolejkę zapłaci. Jak ją fantazja poniesie to odwiedzi lokalny sklep sportowy i kupi jakieś ciuchy, w których przemaszeruje Kościeliską. I z takiej rodziny sporo osób żyjących z szeroko rozumianej turystyki coś ma.
A taki typ z plecakiem, co na dworcu wysiądzie? Kwatery go nie interesują. Prześpi się w schronie, bądź - o zgrozo - w jakiejś kolibie czy namiocie, albo pod wiatą. Większość żarcia kupi w markecie, trochę ma że sobą - lekkiego i trwałego, przyrządzonego w domu. Pamiątki zbiera w głowie albo na karcie /kliszy aparatu. W sportowym nie kupi, bo wie gdzie lepiej i taniej, a zresztą wszystko co akurat potrzebne ma ze sobą. Kto na nim zarobi? Może busiarz, może schron. Niedużo tych fruktów z takiego łobuza.
Więc głowy sobie nim za bardzo nikt nie zawraca, tylko szuka się sposobów na ''zagospodarowanie'' tej rzeszy ludzi, dla których góry to głównie Krupówki, Giewont, Morskie Oko i szczyt szczytów - Rysy. Oni tworzą popyt. I dla nich się kombinuje, żeby wyeksploatować ich portfel na maxa. I na foodtruckach się te pomysły na pewno nie skończą.
-------------------------------------------
Nie jesteśmy tutaj dla przyjemności.