07-06-2020, 18:38
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-06-2020, 18:28 przez Jaga.
Powód edycji: Poprawienie formatowania
)
Jest to z definicji "eskapizm", ale to nie znaczy że jest to coś złego. Wszystko zależy od proporcji - można dużo pracować i nie być pracoholikiem, można nie dużo i być, jeśli wszystko co mamy\wokół czego "kręci się" nasze życie, to praca.
Tak jak różni są ludzie, tak i rożne są "coping mechanisms" - jedni piją, inni biegają, czytają, czy łażą po lesie.
Dla jednych muzyka jest tłem do, np. sprzątania, dla innych celem samym w sobie.
Ekstrawertycy potrzebują "bodźców zewnętrznych" by sprawnie funkcjonować, introwertycy są "samonapędzani".
Jeśli coś nie jest czyjąś pasją, "konikiem", to raczej nie zrozumie tego dla kogo dane coś nią jest.
Ja, np. nie ogarniam ekscytacji oglądania "piłki kopanej", czy to w TV, czy "na żywo". Z kolei inni nie ogarniają po co np. mierzę temperaturę wody w termosach.
TL;DR
Jeśli człowiek cały czas miałby być "zwarty i gotowy", to codzienna "ucieczka w objęcia Morfeusza" na 1/3 dnia, byłaby zbędna.
P.S.
"Inny" niekoniecznie znaczy dysfunkcyjny.
Tak jak różni są ludzie, tak i rożne są "coping mechanisms" - jedni piją, inni biegają, czytają, czy łażą po lesie.
Dla jednych muzyka jest tłem do, np. sprzątania, dla innych celem samym w sobie.
Ekstrawertycy potrzebują "bodźców zewnętrznych" by sprawnie funkcjonować, introwertycy są "samonapędzani".
Jeśli coś nie jest czyjąś pasją, "konikiem", to raczej nie zrozumie tego dla kogo dane coś nią jest.
Ja, np. nie ogarniam ekscytacji oglądania "piłki kopanej", czy to w TV, czy "na żywo". Z kolei inni nie ogarniają po co np. mierzę temperaturę wody w termosach.
TL;DR
Jeśli człowiek cały czas miałby być "zwarty i gotowy", to codzienna "ucieczka w objęcia Morfeusza" na 1/3 dnia, byłaby zbędna.
P.S.
"Inny" niekoniecznie znaczy dysfunkcyjny.