14-07-2014, 08:20
To może być za mało. Na pustyni widziałem w glebie takie małe dziurki jak po palcu wskazującym. Pozornie puste i łatwo je przeoczyć. Nie są jednak puste, bo prowadzą do nory pająka albo mrówek. Dopiero w nocy widać, jak zaświeci się do środka latarką, że błyszczą się tam oczy pająka, który wkurza się, że ktoś mu świeci i nie może wyjść. I to nie są zwykłe, duże pająki, tylko cholernie jadowite, prymitywne gatunki, które nie budują sieci, ale doganiają swe ofiary i gryzą. Mają więc duże zęby i mocny jad. Do tego nad ranem w suchym klimacie jest bardzo zimno, więc wszystkie żyjątka lgną do ciepła - w tym przypadku do ciała ludzkiego. Dlatego nie odważyłbym się spać w takich warunkach bez namiotu, a co najmniej moskitiery z podłogą. Nie zauważysz dziurki pająka, rozbijesz się obok niej i w nocy możesz mieć odwiedziny. Brrr...
No i kolejna sprawa, która przemawia na ''nie'' dla tarpa na pustyni to wiatr i niesione przez niego cząstki. Już nie ważny pył, z tym da się żyć. Ale jak byłem w Australii, to spotkałem się z takimi mikroskopijnymi cierniami, które leżały dosłownie wszędzie. Lekkie to, ma kilka milimetrów, ale strasznie czepliwe. Wbija się w sprzęt, w skórę i nie chce wyjść bo ma chyba jakieś haczyki. Nie wiem jak to się nazywa, ale te malutkie ciernie wyjmowałem z różnych zakamarków i twardej, gumowej podeszwy butów (!) jeszcze przez kilka miesięcy po powrocie.
---
Edytowany: 2014-07-14 09:22:23
No i kolejna sprawa, która przemawia na ''nie'' dla tarpa na pustyni to wiatr i niesione przez niego cząstki. Już nie ważny pył, z tym da się żyć. Ale jak byłem w Australii, to spotkałem się z takimi mikroskopijnymi cierniami, które leżały dosłownie wszędzie. Lekkie to, ma kilka milimetrów, ale strasznie czepliwe. Wbija się w sprzęt, w skórę i nie chce wyjść bo ma chyba jakieś haczyki. Nie wiem jak to się nazywa, ale te malutkie ciernie wyjmowałem z różnych zakamarków i twardej, gumowej podeszwy butów (!) jeszcze przez kilka miesięcy po powrocie.
---
Edytowany: 2014-07-14 09:22:23