19-04-2010, 16:54
Do listy bym dodał Wolfganga Walkera 35. Pozostałych nie znam. Polecił mi znajomy i sprawdził się idealnie. Pomijając parę miesięcy ze śniegiem jeździłem kilka razy w tygodni na rowerze od września. Do plecaka wrzucałem aparat, obiektywy, parę rzeczy na zmianę, czasem wodę. Kilkakrotnie jechałem też z książkami.
Przeżył zakupy w Tesco. Do bocznych zapięć podczepiałem reklamówki (mowa o dwóch trokach kompresyjnych). Nie bał się i 5 butelek 1,5 litra. Przy dłuższym marszu z większym obciążeniem (okolice 10 kg) czułem początkowo barki, ale zrzucam tutaj winę bardziej na mój brak formy. Obecnie 32 km z nim na plecach rowerem i często jeszcze 10 km z takim dociążeniem na plecach i nie ma problemu.
Zapięcie na piersiach (to gdzie gwizdek) lubi się przytrzasnąć i bywa, że chwile się męczę, by odpiąć. Mam wrażenie, że przy troku piersiowym lekko się wyciągnęła gumka. Przy poduszkach na biodra zauważyłem mechacenie. W środku komina schodzi impregnat.
Łatwo się dociska go do pleców. Przemyślane szelki (a właściwie plastik, którym się je ściąga). Z tyłu parę odblasków. Materiał nie przetarł się. Zauważyłem, że końcówki nitek są miejscami postrzępione. Nic jednak się nie pruje.
Boczne kieszonki są wystarczające do wrzucenia wody 0,5 litra, bądź dwóch podkoszulków. Dodatkowo w plecaku znajduje się boczny zamek z prawej strony - szybki dostęp. Z drugiej jest bliźniacze zapięcie, ale ono chowa kieszeń. Dla mnie niewygodne. Raz w tym wiozłem komórkę we mgle i lekko mi przeszła impregnatem (gumą?). Parę dni i na szczęście problem się skończył. Nie mniej warto mieć to na uwadze przy pakowaniu się.
Przy szelkach istnieje możliwość doczepienia karabińczyków. Zaczepiam tutaj rękawiczki. Do plecaka jest pokrowiec. Szybko schnący, ale sprawiający wrażenie, że lekko przemaka. Sądzę, że spsikanie impregnatem rozwiąże sprawę.
Sam materiał z którego jest wykonany plecak nie przetarł się, na lekkim deszczu daje sobie radę. Pokrowiec nie zawiódł mnie ani podczas silnej ulewy, ani śnieżycy.
Poza wcześniej wspomnianymi kieszeniami bocznymi są jeszcze na samym szczycie komina (i druga od wewnątrz), w środku plecaka kieszeń na dokumenty. Kieszenie wewnątrz komina oraz plecaka mają pomarańczowy pasek - ułatwia znajdowanie rzeczy. No i warto wspomnieć o ''fluorescyjności'' zamków. W górach przydatne, na codzień miejscami wkurzające. Masa metek z pomarańczowym logiem Wolfgang. Mnie osobiście to wkurza, ale machnąłem na to ręką. Mówi się trudno.
Wyjście na bidon - nie testowałem. Stwierdzam, że jest. Tylko uwaga na małą pułapkę. W środku system nośny zajmuje trochę plecaka. Także nie wszystko co wejdzie do komina przedostanie się dalej. Takie wąskie gardło. Za to na plecach znajduje się siatka. Przyjemnie przewiewa się przez nią powietrze. Na rowerze przyjemy komforcik.
Dwa troki kompresyjne u podstawy komina nie budzą wielkiego zachwytu. Są, dają możliwość dociśnięcia trochę plecaka, że nie lata wszystko w środku. Klamry zapinające komin z możliwością regulacji długości paska. Bardzo przydatne. Dzięki temu plecak zawalony rzeczami i jeszcze na samą górę wejdzie kurtka. Wkłada się taką kulkę, poluzowuje pasek od zapięcia komina i już.
Z plecaka jestem zadowolony. Mimo codziennego użytkowania nie widzę oznak zniszczenia.
Zalety:
- przystępna cena
- dobry materiał
- wygodny w noszeniu i na rower
- dobra regulacja na szelkach i zapięcia przy kominie
Wady:
- czasem ciężko odpiąć trok piersiowy
- masa pomarańczowych metek z logo Wolfgang
- mechacenie się troku biodrowego.
Tylko teraz może być lipa. Napisałem do Wolfganga i mają je mieć dopiero na wakacje. Także może gdzieś jeszcze leży na magazynie. Sam szukam dla dziewczyny wersji 28 litrów, ale jej nigdzie nie mogę znaleźć.
Przeżył zakupy w Tesco. Do bocznych zapięć podczepiałem reklamówki (mowa o dwóch trokach kompresyjnych). Nie bał się i 5 butelek 1,5 litra. Przy dłuższym marszu z większym obciążeniem (okolice 10 kg) czułem początkowo barki, ale zrzucam tutaj winę bardziej na mój brak formy. Obecnie 32 km z nim na plecach rowerem i często jeszcze 10 km z takim dociążeniem na plecach i nie ma problemu.
Zapięcie na piersiach (to gdzie gwizdek) lubi się przytrzasnąć i bywa, że chwile się męczę, by odpiąć. Mam wrażenie, że przy troku piersiowym lekko się wyciągnęła gumka. Przy poduszkach na biodra zauważyłem mechacenie. W środku komina schodzi impregnat.
Łatwo się dociska go do pleców. Przemyślane szelki (a właściwie plastik, którym się je ściąga). Z tyłu parę odblasków. Materiał nie przetarł się. Zauważyłem, że końcówki nitek są miejscami postrzępione. Nic jednak się nie pruje.
Boczne kieszonki są wystarczające do wrzucenia wody 0,5 litra, bądź dwóch podkoszulków. Dodatkowo w plecaku znajduje się boczny zamek z prawej strony - szybki dostęp. Z drugiej jest bliźniacze zapięcie, ale ono chowa kieszeń. Dla mnie niewygodne. Raz w tym wiozłem komórkę we mgle i lekko mi przeszła impregnatem (gumą?). Parę dni i na szczęście problem się skończył. Nie mniej warto mieć to na uwadze przy pakowaniu się.
Przy szelkach istnieje możliwość doczepienia karabińczyków. Zaczepiam tutaj rękawiczki. Do plecaka jest pokrowiec. Szybko schnący, ale sprawiający wrażenie, że lekko przemaka. Sądzę, że spsikanie impregnatem rozwiąże sprawę.
Sam materiał z którego jest wykonany plecak nie przetarł się, na lekkim deszczu daje sobie radę. Pokrowiec nie zawiódł mnie ani podczas silnej ulewy, ani śnieżycy.
Poza wcześniej wspomnianymi kieszeniami bocznymi są jeszcze na samym szczycie komina (i druga od wewnątrz), w środku plecaka kieszeń na dokumenty. Kieszenie wewnątrz komina oraz plecaka mają pomarańczowy pasek - ułatwia znajdowanie rzeczy. No i warto wspomnieć o ''fluorescyjności'' zamków. W górach przydatne, na codzień miejscami wkurzające. Masa metek z pomarańczowym logiem Wolfgang. Mnie osobiście to wkurza, ale machnąłem na to ręką. Mówi się trudno.
Wyjście na bidon - nie testowałem. Stwierdzam, że jest. Tylko uwaga na małą pułapkę. W środku system nośny zajmuje trochę plecaka. Także nie wszystko co wejdzie do komina przedostanie się dalej. Takie wąskie gardło. Za to na plecach znajduje się siatka. Przyjemnie przewiewa się przez nią powietrze. Na rowerze przyjemy komforcik.
Dwa troki kompresyjne u podstawy komina nie budzą wielkiego zachwytu. Są, dają możliwość dociśnięcia trochę plecaka, że nie lata wszystko w środku. Klamry zapinające komin z możliwością regulacji długości paska. Bardzo przydatne. Dzięki temu plecak zawalony rzeczami i jeszcze na samą górę wejdzie kurtka. Wkłada się taką kulkę, poluzowuje pasek od zapięcia komina i już.
Z plecaka jestem zadowolony. Mimo codziennego użytkowania nie widzę oznak zniszczenia.
Zalety:
- przystępna cena
- dobry materiał
- wygodny w noszeniu i na rower
- dobra regulacja na szelkach i zapięcia przy kominie
Wady:
- czasem ciężko odpiąć trok piersiowy
- masa pomarańczowych metek z logo Wolfgang
- mechacenie się troku biodrowego.
Tylko teraz może być lipa. Napisałem do Wolfganga i mają je mieć dopiero na wakacje. Także może gdzieś jeszcze leży na magazynie. Sam szukam dla dziewczyny wersji 28 litrów, ale jej nigdzie nie mogę znaleźć.