30-03-2020, 18:14
Łukasz Supergan
Czy zdarzyło Wam się kiedyś rzucić swoje dotychczasowe życie i zacząć od nowa?
Miniony rok był czasem, w którym skupiałem się niemal wyłącznie na pracy zawodowej. Za biurkiem lub w rozjazdach, straciłem zapał, który pchał mnie do przodu. Przez 2019 rok budowałem stabilność, która bardzo przydaje się teraz, w czasie pandemii, ale w głębi czułem jakbym zdradzał siebie. Brakowało mi gór. Potrzebowałem radykalnej zmiany. Czułem, że muszę porzucić to, co wiązało mnie w mieście.
Wystarczyło kilka rozmów ze znajomymi, a potem jeden dzień w czasie którego spakowałem mój dobytek i wyjechałem. Z wielkiego miasta trafiłem na wieś. Miejscowi mówią, że to Podhale. Dla mnie to styk Gorców i Pienin. W pogodny dzień z okna widzę Tatry i Spisz, a stojąc przed domem – wieżę widokową na Lubaniu. Tuż obok idzie szlak w Gorce, idealne góry do treningów i budowania kondycji. Kręte i strome drogi wokół Jeziora Czorsztyńskiego zapraszają do „kręcenia formy” na rowerze. W tym miejscu planuję zostać ponad rok.
Dlaczego uciekłem z miasta?
Miniony rok przyniósł kilka planów: filmowych, pisarskich i wyprawowych. Jeszcze 2 miesiące temu wydawało się pewne, że wspólnie z kolegami jadę do Kirgistanu, spróbować swoich sił powyżej 7000 metrów. Aby przygotować się do kolejnych wypraw, potrzebowałem treningów w górach. Uznałem więc, że muszę w nich zamieszkać. Sytuacja epidemiologiczna na świecie może nas tego lata uziemić. Wciąż jednak mam nadzieję.
Kolejnym planem była książka. Jeśli Kirgistan nie wypali – być może dwie. Potrzebowałem spokojnego miejsca, w którym nic mnie nie rozprasza, gdzie czas płynie wolniej, a ja będę pisał w naturalnym rytmie dnia.
Ostatnim pomysłem, który dojrzewał od jesieni, były filmy. Do ich stworzenia potrzebowałem większej przestrzeni, niż oferowało moje mieszkanie. Wylądowałem więc z dala od chaosu metropolii. Tu zakupy, to wyprawa którą musisz zaplanować, a ciepła woda popłynie z kranu tylko gdy narąbiesz na nią drewna. Czwórka przyjaciół, zajmujących pozostałe piętra, to moi domownicy.
Ten dziwny czas chaosu i niepewności przyjdzie mi więc przeżyć w dość spokojnym miejscu. Wbrew temu, co planowałem jeszcze 2 miesiące temu, nie spotkamy się na festiwalach i spotkaniach górskich. W zamian dużo częściej zobaczycie mnie tutaj – o ile nie będę zajęty kolejnym rozdziałem książki (jej temat przez chwilę musi zostać tajemnicą) lub bieganiem po grzbiecie Gorców.
Już teraz mogę jednak napisać o projekcie, którego efekt zobaczycie za chwilę. Będzie to seria filmów, omawiających temat organizacji i planowania wypraw. Pojawiać się będą one tutaj oraz na moim kanale YouTube. Pierwszy z nich dotyczyć będzie #TrawersIslandii i wyposażenia, jakie tam zabrałem. Kolejne przybliżą Wam moje patenty na przetrwanie w środowisku górskim, pustynnym czy arktycznym i umiejętności niezbędne podczas długich wypraw. Wierzę, że będą dla Was interesujące i pomocne. Pierwszego z nich oczekujcie jeszcze w tym tygodniu. A ja mam cichą nadzieję i bardzo Wam tego życzę, abyście z tej wiedzy mogli skorzystać jak najszybciej, już niedługo wracając na szlaki.
Czy zdarzyło Wam się kiedyś rzucić swoje dotychczasowe życie i zacząć od nowa?
Miniony rok był czasem, w którym skupiałem się niemal wyłącznie na pracy zawodowej. Za biurkiem lub w rozjazdach, straciłem zapał, który pchał mnie do przodu. Przez 2019 rok budowałem stabilność, która bardzo przydaje się teraz, w czasie pandemii, ale w głębi czułem jakbym zdradzał siebie. Brakowało mi gór. Potrzebowałem radykalnej zmiany. Czułem, że muszę porzucić to, co wiązało mnie w mieście.
Wystarczyło kilka rozmów ze znajomymi, a potem jeden dzień w czasie którego spakowałem mój dobytek i wyjechałem. Z wielkiego miasta trafiłem na wieś. Miejscowi mówią, że to Podhale. Dla mnie to styk Gorców i Pienin. W pogodny dzień z okna widzę Tatry i Spisz, a stojąc przed domem – wieżę widokową na Lubaniu. Tuż obok idzie szlak w Gorce, idealne góry do treningów i budowania kondycji. Kręte i strome drogi wokół Jeziora Czorsztyńskiego zapraszają do „kręcenia formy” na rowerze. W tym miejscu planuję zostać ponad rok.
Dlaczego uciekłem z miasta?
Miniony rok przyniósł kilka planów: filmowych, pisarskich i wyprawowych. Jeszcze 2 miesiące temu wydawało się pewne, że wspólnie z kolegami jadę do Kirgistanu, spróbować swoich sił powyżej 7000 metrów. Aby przygotować się do kolejnych wypraw, potrzebowałem treningów w górach. Uznałem więc, że muszę w nich zamieszkać. Sytuacja epidemiologiczna na świecie może nas tego lata uziemić. Wciąż jednak mam nadzieję.
Kolejnym planem była książka. Jeśli Kirgistan nie wypali – być może dwie. Potrzebowałem spokojnego miejsca, w którym nic mnie nie rozprasza, gdzie czas płynie wolniej, a ja będę pisał w naturalnym rytmie dnia.
Ostatnim pomysłem, który dojrzewał od jesieni, były filmy. Do ich stworzenia potrzebowałem większej przestrzeni, niż oferowało moje mieszkanie. Wylądowałem więc z dala od chaosu metropolii. Tu zakupy, to wyprawa którą musisz zaplanować, a ciepła woda popłynie z kranu tylko gdy narąbiesz na nią drewna. Czwórka przyjaciół, zajmujących pozostałe piętra, to moi domownicy.
Ten dziwny czas chaosu i niepewności przyjdzie mi więc przeżyć w dość spokojnym miejscu. Wbrew temu, co planowałem jeszcze 2 miesiące temu, nie spotkamy się na festiwalach i spotkaniach górskich. W zamian dużo częściej zobaczycie mnie tutaj – o ile nie będę zajęty kolejnym rozdziałem książki (jej temat przez chwilę musi zostać tajemnicą) lub bieganiem po grzbiecie Gorców.
Już teraz mogę jednak napisać o projekcie, którego efekt zobaczycie za chwilę. Będzie to seria filmów, omawiających temat organizacji i planowania wypraw. Pojawiać się będą one tutaj oraz na moim kanale YouTube. Pierwszy z nich dotyczyć będzie #TrawersIslandii i wyposażenia, jakie tam zabrałem. Kolejne przybliżą Wam moje patenty na przetrwanie w środowisku górskim, pustynnym czy arktycznym i umiejętności niezbędne podczas długich wypraw. Wierzę, że będą dla Was interesujące i pomocne. Pierwszego z nich oczekujcie jeszcze w tym tygodniu. A ja mam cichą nadzieję i bardzo Wam tego życzę, abyście z tej wiedzy mogli skorzystać jak najszybciej, już niedługo wracając na szlaki.