24-03-2020, 17:07
Zjerzony,
nie wiem czy jestem wstanie przeprowadzić wywód logiczny w tej sprawie. Do źródeł też się nie odniosę. Mnie wystarcza doświadczenie własne i doniesienia mediów, żeby dojść do takiego przekonania. CO mam na myśli? A no to, że gdy pojawiły się zalecenia higieniczne, zalecenia ograniczenia kontaktów to czułem się jakbym miał coś dziwnego w ustach - ani tego przełknąć, a ni tego wypluć. Konieczność zmiany tak prozaicznych spraw jak przyzwyczajenia była dla mnie jakimś wyzwaniem. Nie powiem, że ponad moje siły i wyobrażenia, ale wymagało to refleksji i jakiegoś wewnętrznego przymusu połączonego z konsekwencją.
A gdy czytam o ludziach świadomie łamiących kwarantannę, jadących do lasów i do parków tłoczyć się tam radośnie to myślę, że cierpią na brak wyobraźni lub na chroniczny problem z podporządkowywaniem się regułom. tacy ludzie, których typu osobiście nie lubię, zawsze polemizują z całym światem. I nie po to, żeby bronić słuszności swoich postaw. Oni tak mają gdy czują minimum przymusu w postaci prawa, konieczności odrobienia zadania, uszanowania ciszy nocnej i w wielu innych sytuacjach, włącza się im kontestacja zastanego porządku. I nie chce negować konieczności rozwoju. Myślę o negowaniu dla zasady, zasady, która staje się principium życia. Zasady, która w obecnej sytuacji jaskrawo pokazuje, że takie skupienie na tym co moje, co w moim przekonaniu jest moim prawem niepodlegającym jakiejkolwiek negocjacji może prowadzić do działania, w imieniu którego narażają siebie, bliskich i innych współobywateli...
Częściowo to ludzie o takim temperamencie, a częściowo ludzie którzy są bez wyobraźni. Nie potrafią sobie wyobrazić innego porządku niż radosne bezhołowie. I tak na szybko myślę sobie, że wielu naszym obywatelom i Europejczykom byłoby łatwiej gdyby przeszli przynajmniej częściową formację w organizacjach typu harcerstwo. W takich kryzysowych sytuacjach umiejętność oddania się pod rozkazy kogoś i niedyskutowanie z nimi jest nie do przecenienia. Mogę nie lubić obecnej władzy, ale ufam, że słuchają ludzi znających się na rzeczy (czytaj epidemiolodzy) i dla naszego wspólnego dobra teraz robią co tylko w ich mocy aby uniknąć tragedii.
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/
nie wiem czy jestem wstanie przeprowadzić wywód logiczny w tej sprawie. Do źródeł też się nie odniosę. Mnie wystarcza doświadczenie własne i doniesienia mediów, żeby dojść do takiego przekonania. CO mam na myśli? A no to, że gdy pojawiły się zalecenia higieniczne, zalecenia ograniczenia kontaktów to czułem się jakbym miał coś dziwnego w ustach - ani tego przełknąć, a ni tego wypluć. Konieczność zmiany tak prozaicznych spraw jak przyzwyczajenia była dla mnie jakimś wyzwaniem. Nie powiem, że ponad moje siły i wyobrażenia, ale wymagało to refleksji i jakiegoś wewnętrznego przymusu połączonego z konsekwencją.
A gdy czytam o ludziach świadomie łamiących kwarantannę, jadących do lasów i do parków tłoczyć się tam radośnie to myślę, że cierpią na brak wyobraźni lub na chroniczny problem z podporządkowywaniem się regułom. tacy ludzie, których typu osobiście nie lubię, zawsze polemizują z całym światem. I nie po to, żeby bronić słuszności swoich postaw. Oni tak mają gdy czują minimum przymusu w postaci prawa, konieczności odrobienia zadania, uszanowania ciszy nocnej i w wielu innych sytuacjach, włącza się im kontestacja zastanego porządku. I nie chce negować konieczności rozwoju. Myślę o negowaniu dla zasady, zasady, która staje się principium życia. Zasady, która w obecnej sytuacji jaskrawo pokazuje, że takie skupienie na tym co moje, co w moim przekonaniu jest moim prawem niepodlegającym jakiejkolwiek negocjacji może prowadzić do działania, w imieniu którego narażają siebie, bliskich i innych współobywateli...
Częściowo to ludzie o takim temperamencie, a częściowo ludzie którzy są bez wyobraźni. Nie potrafią sobie wyobrazić innego porządku niż radosne bezhołowie. I tak na szybko myślę sobie, że wielu naszym obywatelom i Europejczykom byłoby łatwiej gdyby przeszli przynajmniej częściową formację w organizacjach typu harcerstwo. W takich kryzysowych sytuacjach umiejętność oddania się pod rozkazy kogoś i niedyskutowanie z nimi jest nie do przecenienia. Mogę nie lubić obecnej władzy, ale ufam, że słuchają ludzi znających się na rzeczy (czytaj epidemiolodzy) i dla naszego wspólnego dobra teraz robią co tylko w ich mocy aby uniknąć tragedii.
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/