26-08-2019, 14:29
Praktycznie każda akcja ratownicza budzi emocje.
Zawsze są chętni do pomocy, szczególne w naszym narodzie, gdzie tradycja zrywów jest bogata (liczba porażek pokazujących, że tylko entuzjazm nie wystarczy też jest bogata).
Niech przykładem będzie ''Akcja po Milówkę'' opisywania przez Żuławskiego, Wilczkowskiego, Jagiełłę, gdzie zdarzył się ratowniczy koszmar. Czyli ratujący stali się ratowanymi. Efektem była śmierć Westfalewicza. Logika spontanu i logika akcji ratowniczej w granicach bezpieczeństwa ratowników to dwa bieguny.
Dziś można zawiadamiać, no to prokuratura będzie sprawdzać, zamawiać ekspertyzy, może Pan prokurator/ Pani prokurator spróbuje się poczołgać w zacisku Magduchy?
Naczelnik miał sprawę, że był ''nieostrożny'' - Szpiglasowy. Teraz będzie miał sprawę, że była ''zbyt ostrożny'' Wielka Śnieżna.
W związku z tym rodzi się pytanie po co to wszystko?
(A może by tak w Bieszczady? - wypadki jak były, tak będą)
-------------------------------------------
Pim
Zawsze są chętni do pomocy, szczególne w naszym narodzie, gdzie tradycja zrywów jest bogata (liczba porażek pokazujących, że tylko entuzjazm nie wystarczy też jest bogata).
Niech przykładem będzie ''Akcja po Milówkę'' opisywania przez Żuławskiego, Wilczkowskiego, Jagiełłę, gdzie zdarzył się ratowniczy koszmar. Czyli ratujący stali się ratowanymi. Efektem była śmierć Westfalewicza. Logika spontanu i logika akcji ratowniczej w granicach bezpieczeństwa ratowników to dwa bieguny.
Dziś można zawiadamiać, no to prokuratura będzie sprawdzać, zamawiać ekspertyzy, może Pan prokurator/ Pani prokurator spróbuje się poczołgać w zacisku Magduchy?
Naczelnik miał sprawę, że był ''nieostrożny'' - Szpiglasowy. Teraz będzie miał sprawę, że była ''zbyt ostrożny'' Wielka Śnieżna.
W związku z tym rodzi się pytanie po co to wszystko?
(A może by tak w Bieszczady? - wypadki jak były, tak będą)
-------------------------------------------
Pim