24-05-2019, 08:31
To jak u nas, w drodze do Moka, na Rysy, Giewont (Tarnicę itp...).
Różnica jest taka, że na wyjazd do Zakopanego nie potrzebujesz 100 000 USD, choć mieszkańcy Podhala jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa....
Cały czas Everest droższy.
Barsusie!
W brytyjskiej tradycji militarnej coś jest. Daje alpinistów, żeglarzy, podrózników, historyków.
Bonnington - alpinista
Chay Blyth*, John Rigway - żeglarze.
Ranulph Fiennes - polarnik
Ray Mears (zachaczył o wojsko)
Antony Beevor - dobry historyk.
Ten szybkościowiec był w armii brytyjskiej w oddziałach Gurków.
Gurkowie w czasie wojny o Falklandy byli główną formacją ''psychologicznego przełamania''. Wśród argentyńczyków krążyła legenda o tym, że jak się wnerwią to kastrują przeciwników. A to przecież południowcy i ''to'' często jest najcenniejsze. Pojawienie się Ghurka Riffles gwarantowało natychmiastową kapitulację...
To taka brytyjska Legia Cudzoziemska, tylko mniej znana i służą w niej Nepalscy Górale.
*Fajna jest opowieść jak Blyth werbował załogę do wokółziemskich regat w 1971. Chętnych załogantów zbyt wielu nie było. Ściągnął ''kolegów z SAS-u'', którzy uznali, że to w sumie ''fajny pomysł....''. By szanse na wygraną były większe z wnętrza zdemontowali co się dało. (Na regatach i tak się demontuje, ale oni zrobili krok dalej i złośliwi twierdzą, że zdemontowali naprawdę wszystko). W końcu nie takie rzeczy robiło się w SAS-ie, wiec spanie w śpiworze na gołej blasze to komfort. (to oczywiście legenda, ale na ''kolegów z wojska'' można liczyć).
A jakich alpinistów, podróżników, polarników dała nasza armia? Czy to raczej specjaliści od malowania krawężników na biało i trawy na zielono?
Na pewno było kilku żeglarzy związanych z MarWojem...
---
Edytowany: 2019-05-24 10:04:40
---
Edytowany: 2019-05-24 10:13:56
-------------------------------------------
Pim
Różnica jest taka, że na wyjazd do Zakopanego nie potrzebujesz 100 000 USD, choć mieszkańcy Podhala jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa....
Cały czas Everest droższy.
Barsusie!
W brytyjskiej tradycji militarnej coś jest. Daje alpinistów, żeglarzy, podrózników, historyków.
Bonnington - alpinista
Chay Blyth*, John Rigway - żeglarze.
Ranulph Fiennes - polarnik
Ray Mears (zachaczył o wojsko)
Antony Beevor - dobry historyk.
Ten szybkościowiec był w armii brytyjskiej w oddziałach Gurków.
Gurkowie w czasie wojny o Falklandy byli główną formacją ''psychologicznego przełamania''. Wśród argentyńczyków krążyła legenda o tym, że jak się wnerwią to kastrują przeciwników. A to przecież południowcy i ''to'' często jest najcenniejsze. Pojawienie się Ghurka Riffles gwarantowało natychmiastową kapitulację...
To taka brytyjska Legia Cudzoziemska, tylko mniej znana i służą w niej Nepalscy Górale.
*Fajna jest opowieść jak Blyth werbował załogę do wokółziemskich regat w 1971. Chętnych załogantów zbyt wielu nie było. Ściągnął ''kolegów z SAS-u'', którzy uznali, że to w sumie ''fajny pomysł....''. By szanse na wygraną były większe z wnętrza zdemontowali co się dało. (Na regatach i tak się demontuje, ale oni zrobili krok dalej i złośliwi twierdzą, że zdemontowali naprawdę wszystko). W końcu nie takie rzeczy robiło się w SAS-ie, wiec spanie w śpiworze na gołej blasze to komfort. (to oczywiście legenda, ale na ''kolegów z wojska'' można liczyć).
A jakich alpinistów, podróżników, polarników dała nasza armia? Czy to raczej specjaliści od malowania krawężników na biało i trawy na zielono?
Na pewno było kilku żeglarzy związanych z MarWojem...
---
Edytowany: 2019-05-24 10:04:40
---
Edytowany: 2019-05-24 10:13:56
-------------------------------------------
Pim