21-02-2019, 22:11
Na stromym odcinku upadek może się przydarzyć każdemu - czy to przez potknięcie, poślizg, uślizg raków. Nawet zahaczenie o spodnie. Dlatego w takich miejscach mamy w łapach czekan, aby się ratować z opresji. Aby się ratować trzeba umieć. Aby umieć trzeba przećwiczyć. Musi być tak, aby w sytuacji zagrożenia działać intuicyjnie, natychmiast.
Próbowałem wielokrotnie hamowania czekanem w różnych konfiguracjach i wiem na pewno, że nie można nabrać rozpędu, bo wtedy nawet najlepsze, najmocniejsze hamownie może nie wystarczyć - wylądujemy w szczelinie lub na dole rynny, stoku. Po upadku NATYCHMAST trzeba wbić czekan, docisnąć go całym ciężarem ciała. Wtedy jest szansa zatrzymać się na kilku metrach nawet stromego zbocza. Kiedy nabierzemy prędkości bywa bardzo trudno (próbowałem).
Człowiek z filmiku nie hamuje. Ma on kamerę na głowie i cały czas widzimy dół żlebu. Gdyby odwrócił się prawidłowo na brzuch (aby wcisnąć pod siebie czekan) widzielibyśmy górę (i stojącego wyżej kolegę). Widać też majtający się tu i ówdzie czekan, który powinien być wbity w śnieg i dociskany. Miał bohater filmu wiele szczęścia, że cała akcja zakończyła się szczęśliwie i jakoś zatrzymał się w tym śniegu.
Na kursie zimowym jeden z kursantów nie podgiął nóg do góry jadąc w dół i hamując prawidłowo czekanem. Zahaczył rakiem o coś wystającego, zakręciło nim, złamał coś w kostce i mieliśmy gratisową akcję ewakuacji klienta spod stoku. Oczywiście kurs dla kolegi się zakończył.
Zobaczcie gdzie są stopy i raki pana jadącego z Rysów. Naprawdę słabo to wygląda i dość rozpaczliwie.
Dlatego, gdy ktoś mnie pyta to ciągle powtarzam, że trzeba ćwiczyć (prawidłowe, skuteczne) hamowanie czekanem tak, aby było ono intuicyjne, natychmiastowe. To może nam uratować zdrowie i życie.
Mi już ratowało, dlatego wiem, ze to nie przesada.
-------------------------------------------
cześć i czołem
Próbowałem wielokrotnie hamowania czekanem w różnych konfiguracjach i wiem na pewno, że nie można nabrać rozpędu, bo wtedy nawet najlepsze, najmocniejsze hamownie może nie wystarczyć - wylądujemy w szczelinie lub na dole rynny, stoku. Po upadku NATYCHMAST trzeba wbić czekan, docisnąć go całym ciężarem ciała. Wtedy jest szansa zatrzymać się na kilku metrach nawet stromego zbocza. Kiedy nabierzemy prędkości bywa bardzo trudno (próbowałem).
Człowiek z filmiku nie hamuje. Ma on kamerę na głowie i cały czas widzimy dół żlebu. Gdyby odwrócił się prawidłowo na brzuch (aby wcisnąć pod siebie czekan) widzielibyśmy górę (i stojącego wyżej kolegę). Widać też majtający się tu i ówdzie czekan, który powinien być wbity w śnieg i dociskany. Miał bohater filmu wiele szczęścia, że cała akcja zakończyła się szczęśliwie i jakoś zatrzymał się w tym śniegu.
Na kursie zimowym jeden z kursantów nie podgiął nóg do góry jadąc w dół i hamując prawidłowo czekanem. Zahaczył rakiem o coś wystającego, zakręciło nim, złamał coś w kostce i mieliśmy gratisową akcję ewakuacji klienta spod stoku. Oczywiście kurs dla kolegi się zakończył.
Zobaczcie gdzie są stopy i raki pana jadącego z Rysów. Naprawdę słabo to wygląda i dość rozpaczliwie.
Dlatego, gdy ktoś mnie pyta to ciągle powtarzam, że trzeba ćwiczyć (prawidłowe, skuteczne) hamowanie czekanem tak, aby było ono intuicyjne, natychmiastowe. To może nam uratować zdrowie i życie.
Mi już ratowało, dlatego wiem, ze to nie przesada.
-------------------------------------------
cześć i czołem