04-12-2018, 09:05
Niezwykle mnie interesuje mit Tomasza Mackiewicza. Obudowa ideologiczna jest dla mnie zrozumiała: sam bez wsparcia korpo, do tego cofounding. Tylko efektywność słaba. Przychodzi mi do głowy anegdota związana z kręceniem filmu ''Maratończyk''. W garderobie spotyka się Dustin Hoffman z Laurencem Olivierem. Hoffman opowiada Olivierowi jak przygotowuje się do roli. Ma być torturowany przez ex nazistowskiego zbrodniarza, którego gra Olivier. No więc dwie noce pod rząd nie spał, wypalał po trzy paczki papierosów dziennie, nie jadł. Robił wszystko by na ekranie wyglądać jak torturowany, obolały człowiek. Słucha tego elegancki, w garniturze z Saville Row, pachnący Olivier, przytakuje, a potem pyta: A nie możesz tego po prostu zagrać? Męczył się mitotwórczo Mackiewicz na tym Nanga Parbat. Przyszedł Simone Morro z ekipą i zrobili górę w pierwszym podejściu. Za nimi stały możliwości fizyczne, możliwości technicze, możliwości taktyczne, no i kiesa sponsorów. Ale ''sztuka cierpienia'' mimo to dobrze się medialnie prezentuje.
Dla mnie T.M. jest bardziej postacią typu Herberta Tichego, który przed II WŚ odbył podróż do Indii, Tybetu, w czasie II WŚ pracował w Chinach jako geolog, był globtroterem, podróżnikiem i niejako przy okazji w lekkim stylu zdobył Cho Oyu 1954. Ale sensu stricte alpinistą nie był.
---
Edytowany: 2018-12-04 10:31:47
---
Edytowany: 2018-12-04 10:32:42
-------------------------------------------
Pim
Dla mnie T.M. jest bardziej postacią typu Herberta Tichego, który przed II WŚ odbył podróż do Indii, Tybetu, w czasie II WŚ pracował w Chinach jako geolog, był globtroterem, podróżnikiem i niejako przy okazji w lekkim stylu zdobył Cho Oyu 1954. Ale sensu stricte alpinistą nie był.
---
Edytowany: 2018-12-04 10:31:47
---
Edytowany: 2018-12-04 10:32:42
-------------------------------------------
Pim