09-05-2018, 08:15
Przypadki jak ten na Giewoncie nazywane są u nas w domu ''yorkizmem''. Dlaczego?
Kolega jako nauczyciel rysunku pracował w liceum plastycznym w Supraślu. (było to ze 20 lat temu).
Była impreza u znajomych, dom za miastem, za oknem pola, w perspektywie Puszcza Knyszyńska.
Przyjechał znajomy z narzeczoną. Elegantka była z Yorkiem. Wtedy te pieski pojawiły się masowo (znam złośliwca, który toto nazywa ''psokot'').
York z obowiązkową czerwoną kokardką hasał sobie na trawniku.
Nagle z nieba spadła czarna kula, rozległ się skowyt i york w szponach myszołowa/sokoła/jastrzębia (?) poszybował w stronę Puszczy. Była pewnie pora karmienia piskląt....
Narzeczona dostała spazmów.
Jaki z tego morał? Żyjątko z miasta i kuwety jest skazane na zagładę w naturalnym otoczeniu...
Wielu rodaków tak się zachowuje. Deficyt myślenia? Deficyt wyobraźni? Czy po prostu musi się udać a w tle ''pull up...''.
---
Edytowany: 2018-05-09 09:26:37
---
Edytowany: 2018-05-09 09:27:28
-------------------------------------------
Pim
Kolega jako nauczyciel rysunku pracował w liceum plastycznym w Supraślu. (było to ze 20 lat temu).
Była impreza u znajomych, dom za miastem, za oknem pola, w perspektywie Puszcza Knyszyńska.
Przyjechał znajomy z narzeczoną. Elegantka była z Yorkiem. Wtedy te pieski pojawiły się masowo (znam złośliwca, który toto nazywa ''psokot'').
York z obowiązkową czerwoną kokardką hasał sobie na trawniku.
Nagle z nieba spadła czarna kula, rozległ się skowyt i york w szponach myszołowa/sokoła/jastrzębia (?) poszybował w stronę Puszczy. Była pewnie pora karmienia piskląt....
Narzeczona dostała spazmów.
Jaki z tego morał? Żyjątko z miasta i kuwety jest skazane na zagładę w naturalnym otoczeniu...
Wielu rodaków tak się zachowuje. Deficyt myślenia? Deficyt wyobraźni? Czy po prostu musi się udać a w tle ''pull up...''.
---
Edytowany: 2018-05-09 09:26:37
---
Edytowany: 2018-05-09 09:27:28
-------------------------------------------
Pim