26-01-2018, 11:33
Ja tam się nie znam, w Pakistanie nie byłem ale i pewnie zaraz będą mnie atakować obrońcy uciśnionych ale...:
1. Nanga Parbat to nie górka Maciejowicka w Wawie
2. ekipa to nie ferajna z podwórka od charatania w gałęziach
Udały się tam osoby z wieloletnim doświadczeniem. Zimą. Nawet niezbyt orientujący się w temacie wiedzą, że zimą zdobywanie gór jest mega trudne. A tutaj mamy jedne z najwyższych gór świata!
Co to za przygotowanie poważnej wyprawy bez zabezpieczenia sobie jedynej możliwej drogi transportu/wsparcia/ewakuacji jakim w tamtym terenie jest wyłącznie śmigłowiec?
I teraz gra się na uczuciach i liczy na hojność tłuszczy, która ma opłacić chciejstwo i być może zbyt wysokie ambicje nie do końca zorganizowanych kolesi?
Pewnie już jestem narażony wielu osobom ale ja tego nie kupuję. A jak (czego oczywiście nie życzę nikomu) coś pójdzie nie tak i z powodu niewystarczającego przygotowania (mam na myśli konkretnie udział w akcji śmigłowca) i upływu czasu, ktoś tam na górze zostanie? Jak wówczas będą się tłumaczyć, jak będą się psychicznie czuć i kto za taką sytuację weźmie odpowiedzialność? Kto za nią odpowie?
No nie kupuję tego.
1. Nanga Parbat to nie górka Maciejowicka w Wawie
2. ekipa to nie ferajna z podwórka od charatania w gałęziach
Udały się tam osoby z wieloletnim doświadczeniem. Zimą. Nawet niezbyt orientujący się w temacie wiedzą, że zimą zdobywanie gór jest mega trudne. A tutaj mamy jedne z najwyższych gór świata!
Co to za przygotowanie poważnej wyprawy bez zabezpieczenia sobie jedynej możliwej drogi transportu/wsparcia/ewakuacji jakim w tamtym terenie jest wyłącznie śmigłowiec?
I teraz gra się na uczuciach i liczy na hojność tłuszczy, która ma opłacić chciejstwo i być może zbyt wysokie ambicje nie do końca zorganizowanych kolesi?
Pewnie już jestem narażony wielu osobom ale ja tego nie kupuję. A jak (czego oczywiście nie życzę nikomu) coś pójdzie nie tak i z powodu niewystarczającego przygotowania (mam na myśli konkretnie udział w akcji śmigłowca) i upływu czasu, ktoś tam na górze zostanie? Jak wówczas będą się tłumaczyć, jak będą się psychicznie czuć i kto za taką sytuację weźmie odpowiedzialność? Kto za nią odpowie?
No nie kupuję tego.