11-08-2017, 06:48
Działa to w dwie strony bo były przypadki, że słowackie śmigło wspomagało TOPR. Paradoksalnie obecną sytuacja jest ciekawa o tyle, że:
1. TOPR posiada śmigłowiec większy, gdzie jednorazowo można przerzucić kilku osobowy desant.
2. Słowackie EC są mniejsze i łatwiej jest im operować w rozaitych ''zakamarkach''.
Dlatego ta współpraca czasem się sprowadza do możliwości sprzętu i ''taktyki'' działania.
Po za tym Słowacy dysponują w Popradzie chyba 3 szt (to lądowisko obsługujące nie tylko Tatry, ale spory obszar kraju w zakresie ratownictwa). TOPR ma jeden. W trakcie przeglądów, awarii wspierają się wzajemnie.
Wreszcie umiejętności: załogi i tu i tu korzystają z ''długiej liny'' w warunkach wysokogórskich. Załogi LPR latające w górach też ''długą linę'' stosują ale w zakresie nazwijmy to podstawowym. Inne to wyciągnięcie poszkodowanego ze stromego lasu, a inna ewakujacja długą liną zespołu z Jastrzębiej Turni z jednym ze wspinaczy połamanym.
Tak więc jedni i drudzy muszą współpracować i to rozliczać.
Dodam jeszcze jedno: HZS nie ma śmigłowców. Te należą do firmy świadczącej usługi SAR na terenie Słowacji. Firma działa na rzecz HZS. Podobnie jest obecnie w UK gdzie morskie ratownictwo obsługują firmy prywatne, a RAF został z tego obowiązku zwolniony.
---
Edytowany: 2017-08-11 07:54:13
---
Edytowany: 2017-08-11 08:59:33
-------------------------------------------
Pim
1. TOPR posiada śmigłowiec większy, gdzie jednorazowo można przerzucić kilku osobowy desant.
2. Słowackie EC są mniejsze i łatwiej jest im operować w rozaitych ''zakamarkach''.
Dlatego ta współpraca czasem się sprowadza do możliwości sprzętu i ''taktyki'' działania.
Po za tym Słowacy dysponują w Popradzie chyba 3 szt (to lądowisko obsługujące nie tylko Tatry, ale spory obszar kraju w zakresie ratownictwa). TOPR ma jeden. W trakcie przeglądów, awarii wspierają się wzajemnie.
Wreszcie umiejętności: załogi i tu i tu korzystają z ''długiej liny'' w warunkach wysokogórskich. Załogi LPR latające w górach też ''długą linę'' stosują ale w zakresie nazwijmy to podstawowym. Inne to wyciągnięcie poszkodowanego ze stromego lasu, a inna ewakujacja długą liną zespołu z Jastrzębiej Turni z jednym ze wspinaczy połamanym.
Tak więc jedni i drudzy muszą współpracować i to rozliczać.
Dodam jeszcze jedno: HZS nie ma śmigłowców. Te należą do firmy świadczącej usługi SAR na terenie Słowacji. Firma działa na rzecz HZS. Podobnie jest obecnie w UK gdzie morskie ratownictwo obsługują firmy prywatne, a RAF został z tego obowiązku zwolniony.
---
Edytowany: 2017-08-11 07:54:13
---
Edytowany: 2017-08-11 08:59:33
-------------------------------------------
Pim