31-12-2016, 15:12
A ja uważam że nie powinni płacić bo w tym wypadku TOPR nie poniósł żadnych kosztów. Jak tacy ludzie są problemem to niech zamkną TPN na ten okres. Jak się ma otwarty i się kasuje to trzeba wiedzieć że mogą być problemy. To jest tak jak z kąpieliskami nad morzem czy jeziorami. Natomiast jeżeli uważasz że powinni płacić to ja jestem za odpłatnością wszelakich takich i podobnych akcji na terenie całego kraju. Bo nie widzę powodu dla którego pogotowie, straż pożarna czy inne służby miałby przyjeżdżać za darmo do kogoś kto wyolbrzymił problem bądź zrobił coś przez własną głupotę. Podam przykład z Sylwestra 2015 roku w Warszawie. Straż tylko jedną nic w tym mieście wyjeżdżała 82 razy z tego 44 razy do pożarów. I nikt złamanego grosza za to nie zapłacił.
Odnośnie jeszcze zdarzenia o którym dyskutujemy... Jak TOPR przyjechał na miejsce to powinien sam ocenić czy potrzebna jest pomoc czy nie. Jak nie to zwyczajnie nikomu nie powinni jej udzielać. I wszyscy grzecznie by wrócili.
Najpierw robi się cyrk w polskich Tatrach (czyt schroniska z piwem i piwnymi ogródkami jak nad Morskim Okiem), z deptakiem od Palenicy B. aż do samego Morskiego Oka (brak jeszcze latarni wzdłuż drogi) a potem wielkie zdziwienie że ludzie szturmują to miejsce niczym galerię handlową. Sam kiedyś widziałem jak towarzystwo szło wyasfaltowaną drogą , co 50 metrów zatrzymywali się i polewali whiskacza (mieli nawet szklanki do whisky). Potem doszli do schroniska. Tam poprawili w piwnym ogródku pod parasolem z napisem Tyskie, przespali się nad jeziorem i wrócili... Jak ktoś stwarza takie warunki w Tatrach to nie ma co się dziwić że jest jak jest.
-------------------------------------------
JAca
Odnośnie jeszcze zdarzenia o którym dyskutujemy... Jak TOPR przyjechał na miejsce to powinien sam ocenić czy potrzebna jest pomoc czy nie. Jak nie to zwyczajnie nikomu nie powinni jej udzielać. I wszyscy grzecznie by wrócili.
Najpierw robi się cyrk w polskich Tatrach (czyt schroniska z piwem i piwnymi ogródkami jak nad Morskim Okiem), z deptakiem od Palenicy B. aż do samego Morskiego Oka (brak jeszcze latarni wzdłuż drogi) a potem wielkie zdziwienie że ludzie szturmują to miejsce niczym galerię handlową. Sam kiedyś widziałem jak towarzystwo szło wyasfaltowaną drogą , co 50 metrów zatrzymywali się i polewali whiskacza (mieli nawet szklanki do whisky). Potem doszli do schroniska. Tam poprawili w piwnym ogródku pod parasolem z napisem Tyskie, przespali się nad jeziorem i wrócili... Jak ktoś stwarza takie warunki w Tatrach to nie ma co się dziwić że jest jak jest.
-------------------------------------------
JAca