30-06-2014, 23:46
Andrzej Waligórski
''Spotkanie na szczycie''
W kłębach straszliwie mroźnej pary
Sił resztką, bez zbytecznych gestów
Wyleźli Tenzing i Hillary
Na groźny masyw Everestu
Działo się to o bladym świcie
Hillary szron strząsnowszy z powiek
Rzekł: ''Po raz pierwszy na tym szczycie
Postawił swoją stopę człowiek''
Tu łzy chlustnęły mu jak z kubła
Zaczęli ściskać się jak dzieci
Aż Tenzing spytał: ''Bwana-kubwa
I'm sorry, kto to jest ten trzeci?''
Faktycznie, szef wyprawy zdrętwiał,
Bo z drugiej strony wlazł ktoś obcy
Z wyglądu jakiś taki mętniak
Wołając: ''Jak się macie chłopcy?''
Następnie siadł, otworzył teczkę
Mocniej otulił się fufajką
Wyjaśnił: ''Zgubiłżem wycieczkę,
Panowie głodni? Może jajko?
Mam także samosolo-drągi
Ćwiartuchnę i garnuszek skwarek''
Tamci dwaj stali jak posągi
On zaś szczebiotał jak kanarek
Aż Tenzing spytał: ''Ze swej łaski
Odpowiedz nam potężny bwana
Pan tutaj bez tlenowej maski
Lin, haków, raków i czekana?''
Człeczek rozejrzał się po świecie
Zdziwił się, wstał, lecz znowu usiadł
''Bez'', rzekł naiwnie, ''Tylko z Mieciem
O Mieciu tam za skałą siusia''
Następnie wszystkie swoje graty
Niedbale załadował w worek
''Cześć!'', sapnął, ''Idziem już do chaty
O szóstej mamy podwieczorek''
''Mieciek, gdzieś polazł, chcesz po mordzie?''
Hilary go zatrzymał gestem
''Jak pan nazywa się milordzie?''
A milord odparł: ''Heniuś jestem''
Hilary wziął go za sweterek
I rzekł: ''Wbij sobie raz do głowy
Że ten szczyt zwie się Mt Everest!''
''Joj'', odparł gość, ''To nie Kasprowy???''
***
Przepraszam, że taki długi, ale nie mogłem się powstrzymać...
Pewnie jest gdzieś w internecie, ale już nie mam sił szukać.
-------------------------------------------
JL
''Spotkanie na szczycie''
W kłębach straszliwie mroźnej pary
Sił resztką, bez zbytecznych gestów
Wyleźli Tenzing i Hillary
Na groźny masyw Everestu
Działo się to o bladym świcie
Hillary szron strząsnowszy z powiek
Rzekł: ''Po raz pierwszy na tym szczycie
Postawił swoją stopę człowiek''
Tu łzy chlustnęły mu jak z kubła
Zaczęli ściskać się jak dzieci
Aż Tenzing spytał: ''Bwana-kubwa
I'm sorry, kto to jest ten trzeci?''
Faktycznie, szef wyprawy zdrętwiał,
Bo z drugiej strony wlazł ktoś obcy
Z wyglądu jakiś taki mętniak
Wołając: ''Jak się macie chłopcy?''
Następnie siadł, otworzył teczkę
Mocniej otulił się fufajką
Wyjaśnił: ''Zgubiłżem wycieczkę,
Panowie głodni? Może jajko?
Mam także samosolo-drągi
Ćwiartuchnę i garnuszek skwarek''
Tamci dwaj stali jak posągi
On zaś szczebiotał jak kanarek
Aż Tenzing spytał: ''Ze swej łaski
Odpowiedz nam potężny bwana
Pan tutaj bez tlenowej maski
Lin, haków, raków i czekana?''
Człeczek rozejrzał się po świecie
Zdziwił się, wstał, lecz znowu usiadł
''Bez'', rzekł naiwnie, ''Tylko z Mieciem
O Mieciu tam za skałą siusia''
Następnie wszystkie swoje graty
Niedbale załadował w worek
''Cześć!'', sapnął, ''Idziem już do chaty
O szóstej mamy podwieczorek''
''Mieciek, gdzieś polazł, chcesz po mordzie?''
Hilary go zatrzymał gestem
''Jak pan nazywa się milordzie?''
A milord odparł: ''Heniuś jestem''
Hilary wziął go za sweterek
I rzekł: ''Wbij sobie raz do głowy
Że ten szczyt zwie się Mt Everest!''
''Joj'', odparł gość, ''To nie Kasprowy???''
***
Przepraszam, że taki długi, ale nie mogłem się powstrzymać...
Pewnie jest gdzieś w internecie, ale już nie mam sił szukać.
-------------------------------------------
JL
JL. (Dzięki za nowe forum)